Dzisiejsze gazety są zgodne co do tego, jaki temat uznać za najważniejszy. Zupełnie jakby się zmówiły. Tymczasem zmowa, owszem była, ale zmówiły się największe korporacje taksówkarskie świadczące usługi dla ludności w Gdańsku.
W "Gazecie Wyborczej" czytamy: "Trzy korporacje zrzeszające ponad połowę gdańskich taksówkarzy: Hallo Taxi, Super Hallo Taxi oraz City Plus Neptun Taxi nielegalnie porozumiały się w ubiegłym roku i wprowadziły jednakowe ceny za przejazdy - orzekł Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Wykrycie zmowy nie było łatwe, bo korporacje postępowały tak, jakby działały niezależnie. 9 czerwca 2009 r. Super Hallo Taxi podjęło decyzję o zmianie taryfy, następnego dnia zleciło wydrukowanie naklejek z nowymi cenami. City Plus Neptun Taxi zamówił nalepki 12 czerwca, ale, co ciekawe, taryfy zmienił pięć dni później. Hallo Taxi zmieniło ceny 7 czerwca i tego samego dnia zleciło druk naklejek." I właśnie te naklejki to jeden z dowodów na szoferskie cwaniactwo. Otóż we wszystkich ulotkach, teoretycznie wydrukowanych oddzielnie przez każdą korporację, była ta sama literówka. Zamiast >>w niedziele i świętaw niedziel i święta<<. Jedno jest pewne – nie ma zbrodni doskonałej, o czym warto byśmy wszyscy pamiętali.
Pozostańmy na chwile przy tematach okołomotoryzacyjnych. "Dziennik Bałtycki" informuje, że uzyskanie upragnionego prawa do jazdy jest dla mieszkańców naszego regionu wciąż nie lada wyczynem, a czasem nawet graniczy z pokonaniem psychologicznej bariery własnej niemocy idącej w parze ze złą wolą egzaminatorów.
"Kursanci znaczny spadek
zdawalności w jednostkach PORD w Gdańsku, Gdyni i Słupsku wiążą
z konfliktem, jaki w 2009 r. wybuchł między egzaminatorami a
klientami ośrodka. Wtedy to kilkunastu egzaminatorów zostało
zatrzymanych przez Centralne Biuro Antykorupcyjne pod zarzutem
przyjmowania łapówek. Ich koledzy zapowiedzieli, iż w związku z
tymi wydarzeniami skończyły się dobre czasy dla kursantów i teraz
egzaminy będą przeprowadzane wyjątkowo rygorystycznie.
Środowisko egzaminatorów zaczęło też rzucać kursantom kłody pod nogi i podjęło wobec nich bezprawne działania, składając dla przykładu lusterka w samochodzie podczas egzaminu lub przymuszając do podpisywania oświadczeń, iż nie wręczali im łapówki. Na te wszystkie incydenty bardzo ostro zareagował Zarząd Województwa Pomorskiego, nadzorujący pracę PORD, i nakazał Antoniemu Szczytowi, nowemu dyrektorowi ośrodka, zaprowadzić porządek wśród egzaminatorów." Pana Antoniego znam i bardzo lubię, więc nie podejrzewam go o złą wolę i zmowę z podwładnymi przeciwko kursantom, ale jego tłumaczenie całej sytuacji... złymi warunkami pogodowymi, wydaje mi się kolejnym dododem na niebywałe poczucie humoru, z jakiego słynie szef PORD. Jako człowiek posiadający praktyczne umiejętności jazdy samochodem osobowym oraz autobusem, wiem, że nigdy więcej nie chciałbym ponownie ubiegać się o prawo jazdy w żadnej ze znanych mi kategorii pojazdów.
Z "Gazety Wyborczej" dowiedziałem się, że w tym roku nie odbędzie się Sopot Hit Festiwal. Nie wiadomo, czy dojdzie do skutku Sopot Festival, ale za to TopTrendy odbędą się na pewno. Autor tekstu, znany mi skąd inąd, dziennikarz wielce kulturalny, Przemek Gulda, pisze tak: "Czy koniec festiwalu może zagrozić różnorodności i bogactwu letniej oferty kulturalnej w Sopocie? Z pewnością nie. Sopot Hit Festival nie był imprezą, która przyciągała tu publiczność. Odbiorcy, do których adresowane było to przedsięwzięcie, to nie widzowie, którzy byliby w stanie przyjechać do Sopotu specjalnie po to, żeby zobaczyć którąś z festiwalowych gwiazd. Impreza przyciągała raczej tych, którzy przyjechali do miasta na letni wypoczynek. Więc byliby tu niezależnie od tego, czy festiwal odbywałby się, czy nie. To raczej fakt, że impreza odbywała się w Sopocie, przyciągał na nią publiczność, a nie odwrotnie.". Ponadt oautor deklaruje, że nie będzie płakał po Dodzie w Sopocie. I ja go doskonale rozumiem, bo ja też po Dodzie płakać nie zamierzam, jak zresztą po żadnym z tych festiwali, a i TopTrendy mogłyby dla mnie spokojnie przenieść się do Opola, Koziej Wólki czy innego Gabonu (z całym szacunkiem dla mieszkańców Koziej Wólki i Gabonu). Uważam po prostu, że im mniej śmiecia w telewizji, tym lepiej – dla telewizji i dla nas samych także.
Dariusz Olejniczak
- 07/04/2010 10:04 - Autorski przegląd prasy: Przedszkolna zawierucha
- 06/04/2010 08:52 - Autorski przegląd prasy: Między szaleństwem a normalnością
- 02/04/2010 12:36 - Autorski przegląd prasy: To, co w życiu liczy się najbardziej
- 01/04/2010 11:27 - Pojadą ponownie do Pireusu?
- 01/04/2010 07:59 - Autorski przegląd prasy: Świat się zmienia
- 29/03/2010 08:15 - Autorski przegląd prasy: Między jawą a snem
- 27/03/2010 20:55 - Autorski przegląd prasy: Weekendowy kosz rozmaitości
- 26/03/2010 16:16 - Autorski przegląd prasy: Strach się bać!
- 24/03/2010 09:28 - Autorski przegląd prasy: Wiosenne nieporządki
- 23/03/2010 09:05 - Autorski przegląd prasy: Kasa za wszelką cenę!