Słyszeliście bajkową opowiastkę o wężu, który zjada własny ogon? Pewnie tak, ale to wciąż tylko bajka. Tymczasem rzeczywistość bywa o wiele ciekawsza. I taka rzeczywistość opisują gazety. Dzisiejsza „Wyborcza” na pierwszej stronie pyta wielkimi literami: „Skąd kasa na Arenę”.
A w tekście czytamy m. in.: „Prace przy budowie PGE Areny idą pełną parą - niedługo rozpocznie się montaż konstrukcji stalowej dachu. Znacznie gorzej wygląda sprawa finansowania. Na inwestycję potrzeba ok. 690 mln zł. Rząd obiecał 144 mln zł, o resztę - ok. 460 mln zł - musi zadbać gmina.
Ale Gdańsk nie może tak po prostu zaciągnąć kredytu, bo zadłużenie miasta przekroczyłoby wtedy 60-procentowy próg rocznych dochodów. A to oznaczałoby, zgodnie z ustawą o samorządzie, automatyczną dymisję prezydenta Pawła Adamowicza i przejęcie władzy przez komisarza. Już teraz, bez dodatkowych kredytów, zadłużenie miasta na koniec roku wyniesie 950 mln zł, a nieprzekraczalny próg 60 procent, to 1,15 mld zł.”
I oto dochodzimy do sedna, czyli do owego węża połykającego własny ogon. Prezydent Adamowicz marzy o potędze Areny. To wprawdzie tylko jedna z wiekopomnych inwestycji realizowanych za jego kadencji w Gdańsku, ale obok ECS, najważniejsza. I chciałby pan prezydent, żeby wszystko było pięknie i gładko. Ale nie jest. Ale od czego są w magistracie tęgie głowy? Tęgie głowy wymyśliły rozwiązanie tego swoistego pata.
Ma być tak: „(...) aby właścicielem stadionu w 3/4 była miejska spółka BIEG 2012, odpowiadająca za inwestycję, a tylko w 1/4 gmina. Dzięki temu podziałowi budżet Gdańska wyda na budowę ok. 120 mln zł, a resztę, czyli 370 mln zł powinien wyłożyć BIEG. Problem w tym, że spółka nie ma pieniędzy, ani zdolności kredytowej, a Gdańsk nie może poręczyć długu. Ale urzędnicy znaleźli na to sposób - gmina w ciągu 15 lat dokapitalizuje spółkę, a ta wypuści długoterminowe obligacje na budowę stadionu.” Szczegóły „Operacji Arena” są jeszcze bardziej skomplikowane, a co z tego wszystkiego ma wyniknąć, dowiecie się drodzy Czytelnicy z lektury dzisiejszej „Gazety Wyborczej”.
O kasie miejskiej pisze też na pierwszej i 6. stronie dzisiejszy „Dziennik Bałtycki”. I tutaj także mamy do czynienia ze zjawiskiem podobnym do wspomnianego na wstępie węża. Błędnym kołem nazywa gazeta sytuację, w której miasto o deficycie ponad czterdziestoprocentowym zaciąga kolejne pożyczki i niebezpiecznie zbliża się do alarmowego poziomu 60 procent.
„Kredyty na 308,5 mln zł, obligacje na 21,5 mln zł. Na taką kwotę zadłuży się w tym roku gdański budżet. Uchwały zezwalające na wzięcie kredytu i emisję obligacji będą w czwartek na sesji głosować radni. (...)
Mamy błędne koło. Samorządy mogą albo nie inwestować, albo się zadłużać. U nas występuje, niestety, podobny mechanizm co kiedyś w Grecji, która zadłużała się, gdy pojawiły się pieniądze z Unii, i trzeba było znaleźć środki na wkład własny. W jakich tarapatach finansowych znajduje się w tej chwili Grecja, wszyscy wiemy - mówi Marcin Kamola, analityk z Zespołu Doradców Gospodarczych TOR.”
A miała być druga Japonia, druga Irlandia i Bóg wie co jeszcze. Tymczasem szykuje się nam Grecja bis. Szkoda tylko, że greckiego klimatu na kredyt się nie kupi, a zamiast ruin Akropolu nad Gdańskiem sterczą nieruchome stoczniowe żurawie.
Dariusz Olejniczak
- 30/03/2010 08:20 - Autorski przegląd prasy: Omerta po gdańsku
- 29/03/2010 08:15 - Autorski przegląd prasy: Między jawą a snem
- 27/03/2010 20:55 - Autorski przegląd prasy: Weekendowy kosz rozmaitości
- 26/03/2010 16:16 - Autorski przegląd prasy: Strach się bać!
- 24/03/2010 09:28 - Autorski przegląd prasy: Wiosenne nieporządki
- 22/03/2010 09:20 - Autorski przegląd prasy: Akcja bezpośrednia, czyli jak to się robi w Gdańsku
- 20/03/2010 09:53 - Autorski przegląd prasy: Obszczymurek, ale nie agent?
- 19/03/2010 17:12 - Autorski przegląd prasy: Wojny i wojenki
- 18/03/2010 09:01 - Autorski przegląd prasy: Ma być lepiej, czyli normalnie
- 15/03/2010 12:32 - Autorski przegląd prasy: Uciec, ale dokąd?