Czy Lech Wałęsa posługiwał się też czasem starym słowiańskim imieniem Bolek? Dla jednych to pewnik, dla drugich bzdura. Publikacji o tym, że zwolennicy teorii spiskowych mają racje i poparcie miedzy innymi w dokumentach IPN pojawiło się w ostatnim czasie kilka. Ale sąd lustracyjny wystawił Wałęsie „świadectwo czystości” i tutaj spór powinien się urwać. Niezależnie od tego, co kto na temat byłego lidera Solidarności sobie myśli.
Sobotnie wydania „Gazety Wyborczej” i „Dziennika Bałtyckiego” solidarnie informują o decyzji sądu, który uznał, że niektóre fragmenty słynnej książki Pawła Zyzaka, „Lech Wałęsa. Idea i historia” naruszają dobra osobiste córki Wałęsy, Anny Domińskiej. Chodzi o twierdzenia, że Wałęsa Bolkiem był, a właściwie o brak informacji, że IPN jednak uznał iż owym Bolkiem nie był. Można się pogubić, ale to dopiero początek.
„Dla sądu najistotniejsze okazało się pominięcie przez Zyzaka wyroku sądu lustracyjnego oczyszczającego Lecha Wałęsę z posądzeń o agenturalną przeszłość i zamieszczenie dwóch dat (rzekomej rejestracji i wykreślenia z listy agentów) dowodzących według autora, że były lider "S" był agentem. Sąd nie miał wątpliwości, że to dowód nierzetelności młodego historyka. - Takie kategoryczne stwierdzenie w kalendarium wymusza na czytelniku uznanie wpisów jako autentycznych, podczas gdy w świetle ustaleń sądu lustracyjnego brak jakichkolwiek danych potwierdzających współpracę Lecha Wałęsy z SB. Autor jako historyk powinien zatem przytoczyć to orzeczenie i odnieść się do niego. Podał więc w kalendarium nieprawdziwą informację - stwierdziła sędzia Ewa Olszewska. Sąd nakazał, by z kolejnych wydań wykreślono te wpisy.” – czytamy w „Gazecie”.
Inne fragmenty, w których Zyzak informował, na przykład, że Lech Wałęsa siusiał do chrzcielnicy, że nosil ksywkę „obszczymurek” lub, że pił piwo pod sklepem, nie są kary godne.
Dalej gazeta pisze: „Sąd uznał natomiast, że inne określenia i epitety, które oburzyły córkę byłego prezydenta, były dopuszczalne, gdyż zostały zamieszczone w określonym kontekście sytuacyjnym. - Celem biografii jest w miarę pełne przedstawienie opisywanej postaci zarówno pozytywnym, jak i negatywnym świetle. Autor ma prawo powołując się na źródła opisywać zebrane materiały - stwierdził sąd.”
Hmmm... Do czegoś się Państwu przyznam – ja też pijałem pod sklepem piwo, a tanie wino w szkolnym kiblu. Uff...
Dzisiejsze wydanie „Dziennika Bałtyckiego” przynosi też kilka informacji o sprawach, które od jakiegoś czasu bulwersują mieszkańców Gdańska. Na stronie 4. tekst o odwołaniach składanych przez stomatologów w związku z obcięciem budżetu dla przychodni dentystycznych przez pomorski NFZ. W efekcie, wielu pacjentów korzystających z publicznej służby zdrowia stracić może szanse na darmową opiekę dentystyczną. Na stronie 8. dowiemy się, że po raz kolejny doszło do stłuczki gdańskich tramwajów – słynnych „dortmundów”.
Jedną i drugą wiadomość wrzucam do worka z napisem „Polska to chory kraj” (prawa autorskie do tej nazwy należą do Mirosława Drzewieckiego) i żegnam się z czytelnikami do poniedziałku, życząc udanego, wiosennego mimo wszystko, weekendu.
Dariusz Olejniczak
- 27/03/2010 20:55 - Autorski przegląd prasy: Weekendowy kosz rozmaitości
- 26/03/2010 16:16 - Autorski przegląd prasy: Strach się bać!
- 24/03/2010 09:28 - Autorski przegląd prasy: Wiosenne nieporządki
- 23/03/2010 09:05 - Autorski przegląd prasy: Kasa za wszelką cenę!
- 22/03/2010 09:20 - Autorski przegląd prasy: Akcja bezpośrednia, czyli jak to się robi w Gdańsku
- 19/03/2010 17:12 - Autorski przegląd prasy: Wojny i wojenki
- 18/03/2010 09:01 - Autorski przegląd prasy: Ma być lepiej, czyli normalnie
- 15/03/2010 12:32 - Autorski przegląd prasy: Uciec, ale dokąd?
- 13/03/2010 09:38 - Autorski przegląd prasy: W Gdańsku wszystko dobrze, same sukcesy, świetlana przyszłość
- 12/03/2010 10:22 - Autorski przegląd prasy: głupców ci u nas dostatek