Oblicza sportu: Czwórka od Mazurka

Trochę bieli, trochę błota; idzie zima, idą święta. Mikołajów i choinek pora. Ale i rozliczeń, oceń, podsumowań czas. Bilanse zysków, bilanse strat. Nie inaczej w sporcie. Czy to był rok nasz? No właśnie, nasz? Bez letnich igrzysk, ale kilka liczących się imprez. Piłka na minusie, „królowa” czy siatkówka na plusie.

Nie „Lewy” więc, ale niezmiennie złota Anita. Oceny wysokie, w plebiscytach wysoko. To też Bartosz. To też i Piotr, gdański Trefl i gdańska plebiscytowa jedynka 2018. No i Kamil, stały niemal zimowy akcent w ostatnich latach, od pożegnania z Małyszem w zasadzie. Anita Włodarczyk, Bartosz Kurek, Piotr Nowakowski, Kamil Stoch. Moja czwórka, czwórka od Mazurka mijającego roku. Najlepsi w Polsce, najlepszy w Gdańsku.

Emocje i radość, flaga i tenże Mazurek. Na zawołanie prawie! Inaczej z kopaną. Wykopani z mundialu, wykopani z Ligi Narodów, wykopani gdzie się dało. Na aucie! Piłka nasza to dziś kilka nazwisk zaledwie w znanych firmach pogrywających. A nasza liga? No, ekstraklasa dzisiaj. Też niewiele znaczy. Trudno do tej sprzed lat, do tej sprzed pół wieku ją porównywać. Kiedy to Lubański czy Deyna, kiedy to Szarmach czy Lato, kiedy Smolarek-senior jeszcze. Było, oj było.

A jeśli o kopanej, to i lider z Gdańska, tak nas tu cieszący. Pozycja raduje, gra nie zawsze. Więcej lub mniej w niej brakuje. Uwidocznił to ostatni wyjazd, do Legnicy. Czekała na zdobycie, skończyło się na stracie. Więc było już pięć punktów nad Legią, są trzy. I oby w tym pożegnaniu jesienno-zimowej „wiosny” (22 grudnia), na naszym „Bursztyniaku”, Górnikowi nic nie oddać. Bo może wtedy stare powiedziadło znów zafunkcjonuje. Że niby wszyscy kopią, a mistrzem tylko Legia zazwyczaj bywa. Więc Mikołaja może poprośmy, żeby wcześniej z workiem goli u nas zawitał. Konieczne!

Emocje, radość, czasami wpadka. Sportu blaski, sportu cienie. No i oni, moi idole 2018. najlepsi, najpopularniejsi. Czwórka od Mazurka.

Albert Gochniewski