Jesień 1948. Siedemdziesiąt lat właśnie mija. Tamte dni, tamta radocha, tamte szaleństwa. Jesteśmy oto wśród najlepszych! Lechia w ekstraklasie. Pierwszy piłkarski awans Gdańska, Trójmiasta, regionu. Potem wiele huśtawek, wiele radości, dziesiątki chwil smutnych. Oblicza sportu...
Siedemdziesiąt lat, w tym – właśnie zaliczany – 27. sezon w ekstraklasie. Niestety, wpisanych w te lata sukcesów, co kot napłakał. Raz podium! Trzecia lokata Lechii w sezonie 1956; rok wcześniej przegrany finał PP. I to wszystko! Więc i dziś takie emocje. Nadzieje i... marzenia. Spoglądamy w tabelę i... trzymamy kciuki.
Siedem dekad. Setki piłkarzy, wielu, wielu trenerów. I dziś o nich tu będzie. Ludzie z ławki, jak się mówiło, jak się też i mówi. Wielu już ich tu było. Od tych lat 40. czy 50. do dziś. Piotr Stokowiec – to dziś właśnie – i wielu z lat minionych. Czesław Bartolik, Tadeusz Foryś (to jego to jedyne podium), Leszek Goździk, Romek Rogocz, Rysio Kulesza, Janusz Pekowski, Wojtek Przybylski, Grzesio Polakow, Wojtek Łazarek, Staszek Stachura, Bobo Kaczmarek, kilkakrotnie Jurek Jastrzębowski. I tu stop! Wszak wszystkich wymienić trudno. Przepraszam i pozdrawiam.
Poza tym szczególne to nazwisko. Jastrzębowski. Gdańszczanin, wychowanek i piłkarz Lechii, potem i trenerska kariera tu zaczęta. I to jak! Rok 1983, Jurek ma 32 lata. Lechia sięga po Puchar Polski, wygrywa Superpuchar (1:0 z Lechem) i w europejskim PZP trafia na... Juventus. Co potem opisywano tysiące razy. Była wysoka przegrana w Turynie – byłem, komentowałem – ale potem był i Gdańsk. Szaleństwo XX wieku! Trzecioligowiec wtedy kontra, prawie w komplecie, mistrzowie świata sprzed roku. Szaleństwo? Coś więcej. Dziś jeszcze to w uszach słyszę.
Jurek! Jurek! Jurek! Toteż grzmiało. Trener-idol. Człowiek z ławki, piłkarz i szkoleniowiec. Lechista z urodzenia! Nazwisk bez liku, jako się rzekło. Wielkie i jeszcze większe. Ale gdy historię piłkarskiej Lechii przywołujemy, kiedy hity szczęścia i radości fanów powracają, kiedy też ten stadion przy Traugutta jako tło się pojawia, wtedy i... Tak, tak! Wtedy to nazwisko. Stawiam na Jurka!
Albert Gochniewski
- 20/12/2018 20:53 - Akapit wydawcy: Pod choinką liberała
- 20/12/2018 20:50 - Oblicza sportu: Czwórka od Mazurka
- 20/12/2018 20:46 - Sopockie marzenia noworoczne
- 13/12/2018 19:56 - Oblicza sportu: Od ośmiu, do zera
- 13/12/2018 19:40 - Latarką w półmrok: Podatkowe pasje prezydenta
- 06/12/2018 19:12 - Akapit wydawcy: Zdrowie w cenie karetki
- 05/12/2018 15:51 - Europa nie dla nas?
- 30/11/2018 21:15 - Akapit wydawcy: Gdański Dyzio na giełdzie
- 28/11/2018 14:58 - Stulecie Marynarki Wojennej
- 27/11/2018 17:24 - Oblicza sportu: Wiosna przyszła...