Latem 1944 roku w centrum Europy ulice Warszawy zamieniły się w rzeźnię. Z 4 na 5 sierpnia 1944 r. kamienice, w gęsto zamieszkałych dzielnicach, stały się areną niewyobrażalnych zbrodni.
Co najmniej 40 tysięcy kobiet dzieci i starców na Woli i Ochocie, zostało zamordowanych od 4 do 6 sierpnia 1944 r. Rozkaz "oczyszczenia Warszawy z ludności cywilnej” wydał Adolf Hitler, a uściślił Reichsführer SS Heinricha Himmlera: „każdego mieszkańca należy zabić (w tym również kobiety i dzieci), nie wolno brać żadnych jeńców. Warszawa ma być zrównana z ziemią i w ten sposób ma być stworzony zastraszający przykład dla całej Europy”.
Mieszkańcy domów na Woli i Ochocie byli całkowicie bezbronna. Powstańcy w zmaganiach m.in. z żołnierzami z Dywizji Pancernej "Hermann Göring", nie osiągnąwszy wyznaczonych celów, wycofali się z kluczowych punktów. Minęło cztery dni od Godziny W. Nieliczni żołnierze podziemia stanęli naprzeciwko SS i zdemoralizowanych szumowin z zaciągu do sił pomocniczych z formacji złożone z rosyjskich degeneratów z Brygady Szturmowej SS „RONA” oraz kryminalistów zebranych pod rozkazami SS-Oberführera Oskara Dirlewangera.
Prym wśród zbrodniarzy wiodła owa jednostka SS nosząca nazwisko swego dowódcy „Dirlewanger”, istny przykład perwersji czasu wojny. Dr nauk politycznych Oskar Dirlewanger „żołnierzy” rekrutował w 1941 roku spośród kłusowników i drobnych przestępców, z czasem spośród zwykłych kryminalistów. Zezwalał mu na to „glejt” szefa SS Himmlera, który niczym średniowieczny cesarz Henryk I Ptasznik, wydał okólnik łagodzący kary przestępcom pod warunkami odkupienia win i za udział w walce dla Rzeszy.
Wcześniej ów Dirlewanger został skazany w latach 30 za "czyny nierządne" na 14-letniej dziewczynce ze Związku Niemieckich Dziewcząt. Został za akt pedofilski wyrzucony z NSDAP, sąd uznał Dirlewangera za zboczeńca i osadził w obozie karnym. Po odbytej karze zwyrodnialec postanowił się zrehabilitować. III Rzesza mu to umożliwiła: paląc, gwałcąc, mordując, pacyfikując od 1942 roku wsie na Białorusi i na Polesiu wraz ze swymi podkomendnymi z SS Sturmbrigade „Dirlewanger”.
Latem 1944 roku te kanalie trafiły do stolicy. Na rozkaz Himmlera degeneraci z karnej brygady SS przybyli z 4 na 5 sierpnia 1944 r. od strony Sochaczewa na Wolę.
Żołdacy wypędzali z domów ludność cywilną. Domy podpalali, ludzi zapędzali na miejsca masowych mordów, wrzucali granaty do piwnic. Masakra nie ominęła szpitali, kościołów i sierocińców. Ginęły dzieci, kobiety, zakonnice, pielęgniarki. Okrucieństwo było wręcz niewyobrażalne. Zachowały się nieliczne zeznania świadków, w tym Mathiasa Schenka, sapera szturmowego Wehrmachtu, który torował im drogę oraz garstki ocalałych. Są wstrząsające.
Ludobójstwa na warszawskich cywilach dokonali też siepacze z 3. pułku kozaków rotmistrza Jakuba Bondarenki oraz SS-RONA pod dowództwem Bronisława Kamińskiego, dwa azerbejdżańskie bataliony "Bergman" oraz batalion ze szkoły oficerskiej w Poznaniu i kilka kompanii niemieckiej policji z Kraju Warty. Dowództwo nad pacyfikującymi siłami policyjnymi trzymał gen. mjr policji Heinz Reinefarth.
Najwięcej osób zamordowali w fabrykach Ursus oraz przy ul. Górczewskiej i ul. Wolskiej oraz na „Zieleniaku” (róg ulic Grójeckiej i Opaczewskiej). Stosy ciał rozciągały się wzdłuż ulic.
W „czarną sobotę” 5 sierpnia 1944 r. największe masowe egzekucje miały miejsce w pobliżu hal warsztatów kolejowych na ul. Moczydło (według różnych szacunków zamordowano tam do 10 tys. osób, mieszkańców domów z ulic Działdowskiej, Płockiej, Sokołowskiej, Staszica, Wolskiej, Wawelberga), na cmentarzu prawosławnym (kilkaset osób), w parku Sowińskiego (około 1,5 tys. osób), w Fabryce Obić i Papierów Kolorowych (pomiędzy 4 a 6 tys. ofiar) i składzie maszyn rolniczych przy ul. Wolskiej oraz w fabryce „Ursus’ (nie mniej niż 6 tys. ofiar).
Symbolem tragedii jest los pani Wandy Lurie, polskiej Niobe, której zamordowano w egzekucji trójkę małych dzieci. W 1944 r. była w zaawansowanej ciąży. Cudem przeżyła kaźń. Kula oprawcy przeszła przez dolną część jej szczęki, wychodząc przez policzek. Synowi nadała imię Mścisław.
Niemieccy sprawcy cynicznie przeprowadzonej akcji eksterminacyjnej Heinz Reinefarth i Erich von dem Bach-Zelewski nie odpowiedzieli za zbrodnie w stolicy. Co prawda generał SS Bach-Żelewski odpowiedział przed sądem RFN po wojnie, ale za czyny sprzed 1939 r.
Kamiński za niesubordynację został skazany na śmierć przez sąd polowy Wehrmachtu jesienią 1944 r. Nawet dla nazistów okazał się zbytnią kanalią. Kozacy w służbie niemieckiej zostali przekazani po kapitulacji Niemiec sowietom, wielu z nich popełniło samobójstwa jeszcze w Austrii.
Dirlewanger został zgładzony w więzieniu w czerwcu 1945 roku na terenie Wirtembergii. Najprawdopodobniej rozpoznali go, dopadli i „dojechali” Polacy z jednostki wartowniczej amerykańskiej MP.
Heinz Reinefarth (ten, który w raportach donosił, iż brakuje amunicji do rozstrzeliwań) po wojnie był burmistrzem na wyspie Sylt. Wybrano go też do landtagu kraju Szlezwik-Holsztyn, rozpoczął i kontynuował pracę jako…adwokat. Za zbrodnie popełnione w Powstaniu nie odpowiedział. Nie ponieśli jej ci, którzy strzelali do ludzi, gwałcili, palili żywcem i wieszali, pędzili tyraliery „żywych tarcz” osłaniających natarcia piechoty i czołgów. Osiem miesięcy po zbrodni na mieszkańcach stolicy Berlin padł. Niemcy od kilku lat przepraszają za zbrodnie wojenne w Warszawie.
Artur S. Górski
- 19/08/2020 12:01 - Determinacja, dialog, Solidarność
- 14/08/2020 13:40 - Widziane z Sopotu: Jak Sopot walczy z COVIDem?
- 13/08/2020 09:24 - Akapit wydawcy: Kerski w depozycie polityki
- 07/08/2020 15:35 - Widziane z Sopotu:Co nam z tego bogactwa?
- 06/08/2020 14:30 - Akapit wydawcy: Polska dla Dudy - "kupa serducha" dla stolicy
- 31/07/2020 15:41 - Widziane z Sopotu: Skąd się bierze przemoc?
- 30/07/2020 17:50 - Akapit wydawcy: Ryje ludu podłego
- 29/07/2020 15:54 - Rosvita Stern: Zlot grunwaldzki w 1910 roku w Krakowie
- 29/07/2020 15:43 - Samotny bój Warszawy. Rozszarpany kwiat narodu
- 24/07/2020 15:58 - Widziane z Sopotu: Pustosłowie?