"Ministerin rief zuer Uenterstuezung der Opposition ein"
Urszula Gertruda von der Leyen, córka b. premiera Dolnej Saksoni Ernsta Albrechta, w CDU od 1990 roku, w rządzie Angeli Merkel od 2005 roku, to nie jest w polityce niemieckiej uczestniczka talkshow "rolnik szuka żony".
Politycy PO udają, że wypowiedź minister to telewizyjny żarcik. Jest im w gruncie rzeczy miło, że nad Renem też nie lubią rządów Prawa i Sprawiedliwości. Opuszczeni przez wyborców w Polsce lepiej się czują przytulani przez europejskich możnowładców. Nadawanie na własny kraj w Brukseli przez b. współpracownika SB M. Boniego i Różę Graefin von Thun und Hohenstein przynosi pierwsze efekty.
Minister obrony Niemiec, poprzednio minister polityki społecznej, poprzednio minister rodziny, śmiało wkroczyła na grząski grunt sąsiada. Cóż to bowiem znaczy, w kontekście szerszym czy węższym, kiedy polityczny zwierzchnik Bundeswehry trajkocze w "Maybritt Illner", popularnym politycznym talk show telewizji ZDF, że należy wspierać nad Wisłą zdrowy, demokratyczny opór młodej generacji obywateli RP przeciwko nacjonalistyczno-konserwatywnemu rządowi i wzmacniać opozycję?
Że to żart z kuchni? Że dyrdymały na potrzeby doraźnej uciechy moderatora i telewidzów ZDF? Że niefrasobliwe gadulstwo szefowej armii, której przodkom w 1939 roku też nie podobały się rządy w Polsce?
Dziennik, konserwatywny jak rządy w Polsce, Frankfurter Algemeine Zeitung, opisując eksces pani Urszuli, nie zostawia żadnych wątpliwości, że minister gabinetu Merkel powiedziała to, co powiedziała.
Udawanie stadne przez polityków PO, że minister nie powiedziała tego, co powiedziała, oznacza, że korzyść partyjną przedkładają nad rację stanu. Strach aż pomyśleć co powiedziałaby minister Urszula u red. Illner, gdyby Leszek Miller w programie red. Rachonia "Minęła 20" zapowiedział, że należy wspierać znad Wisły opozycję wobec koalicji chrześcijańskich demokratów w Berlinie. No i jak wspierać?
Słowem? Czynem? Datkiem? Sankcją? Wywołać zmiany gabinetowe czy zamieszki uliczne w celu obalenia rządu?
W latach 30. na łamach "Gazety Gdańskiej" aktywni jej pisarze odnotowywali liczne przypadki niemieckiego mobbingu politycznego wobec polskiej społeczności i wobec polskich interesów. Władze II RP taktycznie schodziły z linii ciosu, co i tak nie dało nagrody.
W 1988 roku ówczesny wicemarszałek Sejmu, znawca niemieckich detali, Mieczysław F. Rakowski na spotkaniu dyskusyjnym w gdańskim "Rudym Kocie" wyraźnie zaznaczył, że relacje z NRD są zbilansowane w ramach gorsetu RWPG, ale tlą się istotne konflikty, takie jak spór graniczny w obrębie Zatoki Pomorskiej. Szczerość ta zafrapowała jedynie dyplomatów z konsulatu ZSRR, którzy sprawozdawcę debaty zaprosili na wódkę.
Spór napomknięty przez Rakowskiego rozstrzygnęła Angela Merkel przeprowadzając Nord Stream przez akwen pomorski na głębokości odpowiadającej interesom Niemiec, a nie polskiego portu w Szczecinie.
Czasy te budzą rozrzewnienie nad Renem, także w resorcie obrony.
A Maybritt Illner, to absolwentka F. Engels Oberschule, Uniwersytetu Karola Marksa w Lipsku, członkini SED, moderatorka debat wyborczych w RFN, w tym kanclerz Merkel z kontrkandydatem Steinbruckiem. Żadna "niania w opałach".
Politycy PO?
W przededniu Święta Niepodległości kłamią, kręcą, prawdy nie powiedzą...
Marek Formela
- 30/11/2017 21:58 - Akapit wydawcy: Kto wisi na drzewach?
- 23/11/2017 21:48 - Akapit wydawcy: Ekstradycja Karnowskiego
- 23/11/2017 21:44 - Sopockie co nieco: Noblesse oblige?
- 16/11/2017 11:28 - Akapit wydawcy: Tele-wizje Adamowicza
- 13/11/2017 17:34 - Sopockie co nieco: Gra pozorów
- 09/11/2017 19:05 - Ostatni partyzant, czyli film najważniejszą ze sztuk
- 04/11/2017 16:46 - Akapit wydawcy: Falset Struka
- 31/10/2017 11:20 - Sopockie co nieco: Prawo do dezinformacji?
- 31/10/2017 07:52 - Akapit wydawcy: Profesor Zembala w strefie głodu
- 22/10/2017 14:03 - Akapit wydawcy: Dieta Lisickiego - głodówka Kopacz