Covid - nie jest kolorowo
Trzeba ruszyć jakoś głową
Izolacja, szarość, nerwy
Daje złość albo brak werwy
Nie jednego stres już dopadł
A tu smętny trwa listopad
Haj na wiecach i na marszach?
Mi to nastrój wprost pogarsza
Chociaż się czujemy marnie
Zwiększmy szczęście kulinarnie
Wszystkim Państwu przypominam
Ma na stole być gęsina
Po niej zmyka siła złego
Wszystkim życzę najlepszego…
O mores! O tempora! - krzyk na pochodach i „forach”
Raz groźnie, raz fun i zabawa, styl ciężki - a ważna to sprawa
Złowroga lśni błyskawica, z Lempart „furcząca” ulica
Normalna kolejność jest zdarzeń - że wzrost lawinowy zakażeń
Informują wszystkie stacje
Próżne wszelkie dywagacje
Wirus żniwo nadal zbiera
Czy się wierzy czy popiera
Wirus groźny jak cholera...
Covid - fatalna jest prognoza
Lepsze symbioza czy narkoza?
Dylemat to iście moralny
Bo mokro, jesień, wieje halny
Pytać, nie pytać się lekarza?
Lekarzy wirus też zaraża
Czy uczyć w szkołach czy nie uczyć?
Zarazy nie da się wykluczyć
Pracować, albo nie pracować?
Bać się lub zimną krew zachować
Jak przewidywano mamy chorych hordy
Padają wciąż nowe zakażeń rekordy
Tak bardzo nie chcemy dołączyć do grona
Miast, w których panoszy się strefa czerwona
Zakazy, nakazy, wielkie obostrzenia
By zmniejszyć zakresy wirusów rażenia
Bezsilne SANEPID, Czerwone Brygady
Bo Covid szaleje, nie ma na to rady