W Szpitalach Pomorskich organizowany jest wolontariat. Szkolenie osób, które bez wynagrodzenia mają pomagać personelowi szpitala m.in. w opiece nad pacjentami, odbyło się w gdyńskim szpitalu należącym do spółki Szpitale Pomorskie. Nie sposób uciec od pytania, czy namawianie, najczęściej młodych ludzi, do pracy za darmo, przy niebotycznych wynagrodzeniach władz spółki, jest moralne?
„Masz dużo wolnego czasu? Lubisz pomagać? Zostań wolontariuszem szpitalnym” – tak władze województwa pomorskiego zachęcają do wzięcia udziału w szkoleniach wolontariatu szpitalnego. Jak czytamy w mailu od rzecznika spółki, Małgorzaty Pisarewicz: „Dotychczas w największym stopniu, w ramach naszej spółki Szpitale Pomorskie, wolontariat rozwinął się w szpitalu w Wejherowie i przybiera trzy formy. Indywidualny polega na spędzaniu czasu z pacjentem poprzez czytanie książek, gazet, rozmowy czy drobne zakupy. Natomiast opiekuńczy to asystowanie w czynnościach samoobsługowych, pomoc w zmianie pościeli, ścieleniu łóżek, podczas karmienia, wykonywanie prac wspomagających codzienne funkcjonowanie oddziału. Jest też wolontariat akcyjny polegający na udziale w jednorazowych lub cyklicznych akcjach. W jego ramach organizowane są m.in. takie przedsięwzięcia, jak: mikołajki w szpitalu, przedstawienia dla najmłodszych, kolędowanie na oddziałach, wolontariusze organizują też koncerty dla pacjentów szpitala czy ogólnopolski konkurs plastyczny dla uczniów szkół przyszpitalnych.”
I dodaje, że „wolontariusze wspomagający pracę personelu, znacząco wpłyną nie tylko na jakość opieki, ale także na doskonalenie wizerunku danego podmiotu leczniczego w oczach chorych czy ich najbliższych”.
W grudniowym szkoleniu, które odbyło się w Szpitalu Morskim im. PCK w Gdyni-Redłowie, wzięli udział głównie młodzi ludzie. Część z nich planuje iść na studia medyczne, część chce pomagać. Trudno wolontariuszom odmówić tego prawa, jednak tego rodzaju akcje budzą wiele pytań. Okazuje się bowiem – o czym dowiedzieliśmy się nieoficjalnie - że często, dobrowolnie, do wolontariatu dokładają własnej kieszeni, na przykład na zakup materiałów biurowych służących do promocji ich działań. Organizują też na własną rękę aukcje czy pokazy, by pozyskać środki, szukają sponsorów.
Niestety nie wiadomo, czy jednak i ewentualnie w jakim zakresie Szpitale Pomorskie pomagają tym bezinteresownym ludziom, którzy na nic się nie skarżą. Nieoficjalnie z luźnych rozmów zÂÂ wolontariuszami dowiadujemy się, że spółka nie pomaga finansowo. Na wysłane do jej rzecznika prasowego pytanie: „Czy szpital ponosi jakieś koszty związane z Wolontariatem Szpitalnym?” nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Sprawa może budzić wątpliwości, bo na brak środków finansowych spółka raczej nie narzeka. Co prawda nie otrzymaliśmy również odpowiedzi na temat wynagrodzenia członków zarządu Szpitali Pomorskich, ale na szczęście pewne dane można sprawdzić w Biuletynie Informacji Publicznej. Tam publikowane są oświadczenia majątkowe m.in. osób zarządzających i członków organu zarządzającego wojewódzką osobą prawną, czyli również Szpitalami Pomorskimi. Wynika z nich, że na przykład wiceprezes zarządu Dariusz Nałęcz swym oświadczeniu z kwietnia 2017 roku zadeklarował, że w okresie od 1 stycznia do 3 kwietnia 2017 roku uzyskała dochód ponad 54,5 tysiąca złotych (wtedy jeszcze jako członek zarządu Szpitali Wojewódzkich w Gdyni, które weszły w skład Szpitali Pomorskich). Z kolei drugi z wiceprezesów Andrzej Zieleniewski w analogicznym okresie (jako członek zarządu Szpitala w Wejherowie, który również wszedł w skład Szpitali Pomorskich) otrzymał ponad 45 tysięcy złotych.
To tylko dwie osoby. Trzeba zaznaczyć, że w skład zarządu wchodzi jeszcze prezes Jolanta Sobierańska-Grenda, a rada nadzorcza spółki zasiada pięć osób: Zbigniew Bonarski, Michał Potocki, Michał Trowski, Monika Tomaszewska, Arkadiusz Kraszkiewicz. Warto też wspomnieć, że prezes zarządu Podmiotu Leczniczego Copernicus w Gdańsku, placówki porównywalnej do Szpitali Pomorskich, wedle oświadczenia majątkowego z czerwca 2017 roku w okresie od 1 stycznia do 30 czerwca 2017 osiągnął dochód za pełnione stanowisko w kwocie ponad 170 tysięcy złotych. Lekko licząc, na wynagrodzenia członków samego zarządu i rady nadzorczej może być przyznawany nawet milion złotych.
Rodzi się pytanie: czy moralne jest szukanie darmowych pracowników podczas gdy prezesi zarabiają tak duże kwoty?
- Idea wolontariatu, odruch serca jest wart największej pochwały. Ludzie angażujący się w pomoc pacjentom szpitali, dla których pobyt w tej placówce jest często dużą traumą to cenna inicjatywa – przyznaje Marcin Strzelczyk, przewodniczący Rady Dzielnicy Redłowo w Gdyni. - Ludzie ci angażując swój czas w pomoc innym powinni mieć stworzone warunki ramowe przez szpital. Skandalem jest, że sami muszą kupować materiały biurowe a co gorsza promować wolontariat. To obowiązek szpitala.ÂÂ Może w ramach pomocy członkowie zarządu udaliby się do sklepu papierniczego i zakupili materiały biurowe? Mając tak wysokie pensje pewnie tego wydatku nie odczują. Niestety nie można tego wymusić ustawą lub nakazem to zwykła ludzka przyzwoitość – komentuje.
I dodaje, iż cieszy się, że wolontariusze działają również na terenie Redłowa. - Mogą liczyć zawsze na pomoc naszej Rady Dzielnicy w swojej działalności – zapewnia.
- Wolontariat, który pojawia się w szpitalach wypełnia pewną lukę w opiece nad chorymi i ma poprawić jakość obsługi. Samorząd Województwa Pomorskiego zapewnia specjalistyczne szkolenia z zakresu opieki nad pacjentem. I tu pojawia się pytanie, czy nie nadużywa pojęcia wolontariat do pomocy, która powinna być świadczona przez personel lekarski – komentuje Danuta Sikora, radna pomorskiego sejmiku wojewódzkiego. - Ludzie chcą pomagać i robią to na całym świecie. Szpital to miejsce w którym szczególni pojawia się potrzeba kontaktu z chorymi i pomocy w walce z chorobą.
I wolontariat nie może zastępować działań, za które należy się wynagrodzenie. Jeżeli są sygnały że wolontariusze są wykorzystywani do celów, na które muszą wydatkować swoje środki, to przekracza się pewną granicę. Wolontariusze, to tak jak ich symbol – Bratek - oznaczają troskę i myślenie o kimś.
Radna przyznaje, że temat wynagrodzenia, prezesów i rady nadzorczej od momentu przekształcenia budzi zainteresowanie i nie powinno mieć związku z działaniami wolontariatu na terenach placówek.
- Pozostaje pytanie czy wynagrodzenie zarządu wpływa na kondycje Szpitali i nie powoduje obniżenia środków na działalność i wyniki finansowe placówek. Są sygnały pacjentów o innych niedogodnościach pobytu w szpitalach, np. kiepskie wyżywienie – dodaje.
Łukasz Razowski
Inne artykuły związane z:
- 29/01/2018 18:46 - Złoty Oxer dla Browaru Amber na Gali Evening
- 29/01/2018 12:15 - Ppłk. Przemysław Kraczkiewicz bohaterem eksponatu miesiąca w Muzeum II Wojny Światowej
- 29/01/2018 11:23 - Jacek Kurski: Przywracamy życie ośrodkom
- 28/01/2018 14:14 - Andrzej Nowak: „Złe Psy” na polską nutę
- 27/01/2018 11:55 - Elżbieta Rucińska-Kulesz: Ochrona zdrowia na Pomorzu ma się nieźle
- 26/01/2018 06:15 - M. Wassermann dla „Gazety Gdańskiej”: Ktoś ustalił z góry, że mamy Marcina i Katarzynę P. - i nikogo więcej!
- 25/01/2018 19:49 - 100 lat "Kubickiego"
- 25/01/2018 19:28 - Od boiska do basenu
- 24/01/2018 19:33 - Świadek incognito przed komisją ds. Amber Gold
- 23/01/2018 22:01 - "Echa pancernego rajdu" - książka demitologizująca historię