Zadłużanie miasta, drakońskie podwyżki czynszów w mieszkaniach komunalnych, groteskowe przywrócenie imienia Lenina wodza rewolucji na stoczniowej bramie, a także zawłaszczanie solidarnościowej idei oraz „budowanie sarkofagu fałszującego historię”, zarzucają prezydentowi Gdańska związkowcy z NSZZ „Solidarność” ze Stoczni Gdańskiej. Paradoksalnie referendalny wniosek może wzmocnić pozycję Adamowicza w Platformie Obywatelskiej, która zapewne, wbrew tarciom wewnątrz partii, stanie murem za swoim prezydentem.
Wśród polityków opozycji zdania są podzielone. Część działaczy PiS prze do referendum, a inni uważają, że nie jest to najlepszy czas. Z kolei gdański SLD chce uczestniczyć w debacie o stanie finansów miasta i jakością zarządzania komunalnym mieniem. Umieszczenie imienia Lenina nad stoczniową bramą z polecenia prezydenta Adamowicza jako pretekst do referendum może okazać się niewystarczający. Wcześniejsze przykłady referendów nad odwołaniem Edmunda Stachowicza w Starogardzie Gdańskim, a nawet Czesława Małkowskiego, byłego prezydenta Olsztyna, który o włos by „ocalał”, dowodzą, że nie jest łatwe odwołanie urzędującego prezydenta, a przecież w polityce liczy się skuteczność.
Tuż po tym jak prezes PiS Jarosław Kaczyński w Sali BHP Stoczni Gdańskiej zaprezentował receptę Prawa i Sprawiedliwości na „redukcję państwa” wiceprzewodniczący stoczniowej komisji zakładowej „Solidarności” Karol Guzikiewicz i ponowił wezwanie do odwołania prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza (PO). Solidarność ze Stoczni Gdańskiej zaraz po mistrzostwach Europy w piłce nożnej rozpocznie akcję zbierania podpisów pod wnioskiem o odwołanie urzędującego od 1998 r. prezydenta miasta. Szalę związkowej goryczy przeważyło przywrócenia nad bramą zakładu napisu „im. Lenina”, który widniał na niej do 1990 roku.
- Władze Gdańska i Platforma po raz kolejny dały przykład arogancji. Nie pytając nikogo o zdanie, bez uchwały rady miasta, bez głosowania prezydent Adamowicz nakazał przywrócenie imienia zbrodniarza Lenina na stoczniowej bramie. To kolejny obok podwyżek czynszów o sto procent, zadłużenia miasta, nietrafionych inwestycji przykład jak Platforma Obywatelska rządzi nie licząc się ze społeczeństwem - argumentował Guzikiewicz, deklarując, że po Euro 2012 stoczniowcy zaczną zbieranie podpisów pod referendum za odwołaniem Adamowicza.
Główny motyw związkowego wniosku to rozrzutność władz miasta.
- Tuż przy wejściu do Stoczni Gdańskiej wyrastają kosztem blisko 300 milionów złotych potężne mury Europejskiego Centrum Solidarności, inwestycji która w obecnym kryzysowym czasie, gdy budżet państwa i budżety samorządowe gwałtownie poszukują oszczędności, budzi zrozumiały sprzeciw stoczniowców. Kosztowna inwestycja powstaje pozornie w imię solidarnościowej tradycji, w rzeczywistości na chwałę kilku osób, które nie wahają się podjąć wielosetmilionowych wydatków w momencie gdy tysiące mieszkańców Gdańska zagrożone są bezrobociem, a sytuacja finansowa największych przedsiębiorstw grozi kolejnymi redukcjami pracowników - napisali związkowcy ze Stoczni Gdańskiej w uzasadnieniu uchwały.
Z kolei opozycja przytacza ostatnie prezydenckie wpadki, m.in. prezydent Paweł Adamowicz (PO) odmówił radnemu dostępu do informacji publicznej, utajniając umowę przedwstępną jaką gmina podpisała z firmą Polnord na zagospodarowanie Wyspy Spichrzów.
- Samorządowe Kolegium Odwoławcze zmiażdżyło swym orzeczeniem decyzję prezydenta Gdańska, który zataił umowę miasta na zagospodarowanie Wyspy Spichrzów. To kompromitacja prezydenta, prawnika z wykształcenia, który ukrywa przed opinią publiczną zawierane przez siebie umowy - ocenia gdański radny PiS Wiesław Kamiński.
Kamiński uważa, że w Gdańsku powinny zajść poważne zmiany na szczytach władzy. Jest jednak ostrożny, gdy go dopytujemy, czy PiS włączy się w referendalną akcję.
- Decyzji o włączeniu się PiS w akcję referendalną nie ma. Będziemy o tym niebawem rozmawiać. Na razie takiej dyskusji nie było. Jest zaś pewne, że im szybciej Paweł Adamowicz przestanie rządzić miastem tym lepiej dla Gdańska. Zbyt długie zarządzanie wypala ludzi, wyczerpała się już dotychczasowa formuła, którą od kilkunastu lat realizuje obecna ekipa – ocenia Kamiński.
Nie ma wątpliwości lider PiS w okręgu Gdańskim Andrzej Jaworski, który chce by partia czynnie zaangażowała się w zbieranie podpisów pod referendalnym wnioskiem.
- W sprawie odwołania prezydenta Gdańska potrzebna jest ponadpartyjna koalicja. PiS będzie w niej uczestniczyło. Miasto jest fatalnie zarządzane. Chcemy by miastem rządził ktoś, kto nie boi się mieszkańców, ale pracują na ich rzecz, na rzecz miasta dla mieszkańców – mówi Jaworski.
Z szeregów partii Jarosława Kaczyńskiego dobiegają jednak głosy, że z referendum należy zaczekać do przyszłego roku, gdy już tylko cienkim strumieniem będą płynęły pieniądze z Unii, gdy nastąpi czas podliczeń. 2013 – to będzie rok prawdy.
- Nie mamy czasu. Obawiam się, że bez zasadniczej zmiany prezydenckiego dworu, nawet ta reszta unijnych pieniędzy zostanie zmarnowana – przekonuje Jaworski.
Zdaniem kontestujących pomysł referendum, paradoksalnie wniosek może wzmocnić prezydenta we własnej partii, gdy ten zaprezentuje się jako ofiara politycznej „brutalnej gry” opozycji. Coś jest na rzeczy skoro Maciej Krupa, szef klubu radnych PO w gdańskiej Radzie Miasta, wywodzący się z tzw. „młodych wilków” PO, pozostających w konflikcie z prezydentem o SKL-owskim rodowodzie w rozmowie z nami stwierdza:
- Wniosku o referendum nie można rozpatrywać w oderwaniu od jego powodu. To jest inicjatywa pozostającego w opozycji PiS. Platforma od lat spotyka się wyłącznie z krytyką swoich poczynań ze strony tej partii. Oparcie wniosku na przywróceniu napisu z imieniem Lenina nad bramą nie wystarcza. Trzeba mieć wyjątkową złą wolę by prezydenta Adamowicza oskarżać o choćby cień sympatii dla komunizmu. To właśnie działanie prezydenta powoduje dyskusję o historii, zastanowienie się dlaczego był tam taki napis, a w czasie strajku portrety Jana Pawła II i Matki Boskiej. A przecież na polityce historycznej PiS-owi powinno zależeć. Gdyby jeszcze w ślad za wnioskiem szła rzeczowa debata o kondycji finansowej miasta, o wykorzystaniu unijnych funduszy, o kierowaniu pieniędzy z miejskiej kasy, o projektach na przyszłość to jakoś można by go uzasadnić, a tak będzie to tylko polityczny spektakl – uważa Maciej Krupa (PO).
Z kolei lider SLD chce debaty o Gdańsku przy okazji referendum.
- Uzasadnienie wniosku o referendum nad odwołaniem prezydenta Gdańska imieniem Lenina nad stoczniową bramą jest cokolwiek krotochwilne. Dawne symbole nie przystają do bieżącej polityki. Gdańsk nie jest dobrze i sprawnie zarządzany. Oczekujemy więc dyskusji opartej o argumenty budżetowe. Po latach rządów prezydenta Adamowicza, w którego rękach jest władza polityczna, administracja oraz wielkie pieniądze doprowadziły do stworzenia gigantycznego dworu. To sytuacja niezdrowa, gdy prezydent jest politykiem, administratorem i pracodawcą jednocześnie – uważa Marek Formela, lider SLD w Gdańsku, niegdyś rywal Adamowicza w wyborach prezydenckich, który ścierał się z urzędującym prezydentem w II turze wyborów w 2002 roku.
A co na to sam prezydent Adamowicz? Wydaje się spokojny.
- Referendum jest normalnym narzędziem demokracji – kwituje Adamowicz pytanie o swoją opinię na temat ewentualnej próby jego odwołania.
ASG
Inne artykuły związane z:
- 23/05/2012 14:20 - PUP w Gdańsku rusza z wakacyjnymi projektami stażowymi
- 23/05/2012 14:13 - Rekonstrukcja XVII wiecznej synagogi
- 23/05/2012 14:04 - Pomorskie Centrum Informacji Turystycznej w Bramie Wyżynnej
- 23/05/2012 13:42 - Medale św. Wojciecha i ks. Mściwoja II wręczone - GALERIA
- 22/05/2012 22:16 - Radni PiS: Toksyczna ziemia z Ukrainy pod nadzór Prokuratorii Generalnej
- 21/05/2012 17:25 - Czechy najlepsze w gimnazjalnym EURO 2012 - GALERIA
- 21/05/2012 17:01 - Gdański projekt otwartej szkoły
- 21/05/2012 12:24 - Majówka z tramwajem - GALERIA
- 21/05/2012 09:36 - Targ Drzewny rozkopany
- 21/05/2012 08:51 - Solidarność: odwołać prezydenta Gdańska za Lenina nad bramą