Z Leszkiem Millerem, przewodniczącym SLD, premierem w latach 2001-04 rozmawia Artur S. Górski
- SLD decyzję o udziale w referendum nad odwołaniem prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz i wyborem na „tak” lub na „nie” pozostawia własnym wyborcom i członkom. Czy decyzja Rady Warszawskiej Sojuszu to nie jest rezygnacja z wyraźnego zaznaczenia odrębnej propozycji programowej?
Leszek Miller: Nie, to efekt działania rozumu, a nie emocji. To po pierwsze, Niezależnie od wyniku referendum to władza w stolicy się nie zmieni, gdyż nadal nieco ponad połowa radnych (32 mandaty na 60 w Radzie Warszawy - dop. red.) dalej będzie z PO. Premier Tusk też ujawnił koncept ustanowienia komisarza na miejsce ewentualnie odwołanej prezydent.
- Lewica woli rok zaczekać, niż pójść do zwarcia z PO?
Leszek Miller: Za rok będą normalne wybory do samorządu terytorialnego i na tym się chcemy skupić. Sojusz będzie miał swego kandydata.
- Kto nim będzie?
Leszek Miller: Za wcześnie by o tym dzisiaj mówić…
- Referendum w Warszawie będzie swoistym sprawdzianem, ale nie chcecie wejść w referendalną koalicję z PiS i innymi?
Leszek Miller: Było przecież do przewidzenia to, że PiS przejmie ideę referendum i ją maksymalnie upartyjni. Nasi sympatycy nie muszą i nie chcą, podobnie jak ja, widzieć roześmianych twarzy Kaczyńskiego i Macierewicza, którzy odtrąbią sukces swój i swojej partii. Bo dla nich to referendum to gra o polityczny sukces.
- Czy nie obawia się pan posądzenia o „zblatowanie się” SLD z PO? W Gdańsku działacze SLD swego czasu zajmujący stanowiska w instytucjach komunalnych doprowadzili do uwiądu struktur partii na 10 lat...
Leszek Miller: Nie obawiam się. Warszawski SLD sporządził listę 13 postulatów do władz stolicy i warszawska PO 12 z tych postulatów uznała. Dla nas najważniejsze jest nie wikłanie się w specyficzne koalicje ale zawalczenie o sprawy ważne dla mieszkańców. PO przyjęła na siebie zobowiązanie, które SLD wymusił.
- Nic nie działa na rządzących bardziej zachęcająco do pracy niż wizja odwołania. Sądzi pan, że po pierwsze w rywalizacji PO i PiS sędzią decydującym będą lewicowi wyborcy, a na akcji referendalnej skorzystają mieszkańcy?
Leszek Miller: Dla nas znaczenie miał fakt, że Platforma pozytywnie odniosła się do postulatów Sojuszu. Wśród tych postulatów jest rozwiązanie problemu reprywatyzacji, wyrównanie dysproporcji w rozwoju dzielnic, zmiana sposobu naliczania dzielnicowych budżetów, wycofanie się z likwidacji szkół, zwiększenie liczby miejsc w przedszkolach i żłobkach, przywrócenia zniżki na bilety miejskie dla emerytów…
- Przyjmijmy, że PO rzeczywiście przyjęła te postulaty i zechce je realizować. Zobaczymy. Tymczasem widać w postawie partii władzy hipokryzję. Donald Tusk mówi mieszkańcom Warszawy by nie szli na referendum, a słupska PO namawia: "Idź na referendum, odwołaj prezydenta i zmień miasto". Czy w Słupsku SLD przeprowadzi akcję bojkotu referendum nad odwołaniem należącego do SLD prezydenta Macieja Kobylińskiego 27 października?
Leszek Miller: Jest tu krańcowa hipokryzja i dwie miary. O ile nie pójście do referendum w Warszawie jest pewnym wyborem, tak referendum w Słupsku nie ma uzasadnienia tym bardziej, że rok temu też było przeprowadzane. PO namawia warszawiaków do bojkotu referendum, ale nawołuje do udziału w Słupsku. To co PiS robi w Warszawie to PO robi w Słupsku.
- Prawdopodobnie niedzielne referendum w Warszawie będzie jednym z ważniejszych wydarzeń politycznych w tym roku, porażka prominentnej polityk Gronkiewicz-Waltz pogłębi kryzys wewnętrzny w PO, a ten cios otworzy PiS drogę do sukcesu, jak prezydentura Lecha Kaczyńskiego w stolicy…
Leszek Miller: O ile Hanna Gronkiewicz-Waltz nie przetrwa to będzie rzeczywiście bardzo bolesny cios dla PO, ale krótkotrwały i nie będzie nokautu (śmiech). Wiele wskazuje na to, że może ona wygrać w normalnych wyborach za rok i nic się nie zmieni. Po prostu po odwołaniu Gronkiewicz-Waltz może wrócić jako zwyciężczyni.
- Skąd zatem ten strach w PO, ta mobilizacja, te znaczki w klapach, wypowiedzi premiera, prezydenta o bojkocie? To namawianie do rezygnacji z demokracji bezpośredniej jest kuriozalne…
Leszek Miller: Skąd strach? Cóż ucierpi obraz partii, ferment się pogłębi. Ale w tym apelowaniu o bojkot ze strony prezydenta i premiera ja nie widzę nic specjalnego. Referendum to nie są wybory, w jego trakcie nie wybiera się kandydatów, nie głosuje się na programy. Widzę tu zasadniczą różnicę. Każdy ma prawo iść lub nie iść.
- Tak jak każdy ma prawo dać politycznemu ruchowi swoje imię, by je po chwili zabrać. Nie marzy się panu Ruch Millera, taki „twój ruch”…
Leszek Miller: Proszę nie żartować. Sama nazwa tego co wymyślił Palikom jest dość śmieszna. Zresztą samą nazwę wymyśliła znana satyryczka Maria Czubaszek i to powinno właściwie wystarczyć za komentarz.
- Można na tym poprzestać?
Leszek Miller: Z chęcią dodam, że po dwóch latach Palikot kapituluje, wyprowadza sztandar i ucieka od siebie. Wisi nad nim widmo porażki wyborczej, od której nie umknie.
- 08/10/2013 15:38 - 68 inauguracja GUM
- 08/10/2013 10:25 - Pomaska w dalszym ciągu przewodniczącą PO w Gdańsku
- 07/10/2013 19:29 - 16. Targi Uroda w Gdańsku - GALERIA
- 07/10/2013 14:32 - Oświadczenie prezydenta Adamowicza
- 07/10/2013 12:37 - Majątek prezydenta Gdańska pod lupą prokuratury
- 04/10/2013 19:00 - Potulski o religii, socjalizmie, papieżu Franciszku, dyktacie pieniądza i inwestycjach…
- 03/10/2013 19:04 - Tajne przez poufne, czyli woda i ścieki
- 01/10/2013 16:57 - Jaka strategia rozwoju Gdańska 2030 plus?
- 01/10/2013 15:54 - W Szadółkach smród krytykujesz – nie pracujesz
- 01/10/2013 08:37 - Zegar CBA tyka dla prezydenta Gdańska