Z Franciszkiem Potulskim, byłym wiceministrem Edukacji Narodowej, byłym posłem SLD, działaczem ZNP rozmawia Artur S. Górski
- Czy opozycji uda się w wyborach samorządowych rozbić gdański dwór wokół prezydenta Pawła Adamowicza?
Franciszek Potulski: Jest to trudne zadanie. Nie jestem na tyle obeznany w miejskich realiach, by otoczenie urzędującego prezydenta nazywać dworem. Jednak będąc bystrym obserwatorem dochodzę do wniosku, że gdańszczanie nie bardzo widzą skuteczną alternatywę. Postrzegają bowiem władzę przez pryzmat rozwoju miasta, a ten, niezależnie od kondycji tejże władzy, jest widoczny. Patrzą na ekipę magistratu przez pryzmat nowych arterii komunikacyjnych, przez Trasę Słowackiego, przez Armii Krajowej…
- A nie widzą układu, który prezydent Adamowicz stabilizuje, czy zadłużenia miejskiej kasy?
Franciszek Potulski: Tym tak zwany przeciętny wyborca nie za bardzo się przejmuje…
- Choć powinien. Gdańszczanie by uchwycić skalę zmian rozwój swego miasta powinni porównać z postępem i inwestycyjnym działaniem, jaki stał się udziałem na przykład Wrocławia, Lublina, Białegostoku, czy Rzeszowa.
Franciszek Potulski: No tak, ale gdańszczanie w zdecydowanej większości nie jeżdżą co roku do Lublina, czy Rzeszowa. Rzadko który zawita do Wrocławia. I niewiele osób wie, jak silne jest zadłużenie miejskiej kasy. Chyba, że zestawi je ze wzrostem obciążeń i cen usług komunalnych. Zresztą to rozpaczliwe szukanie oszczędności widać w oświacie. Była choćby próba sprywatyzowania szkoły na Kokoszkach. Pomijając towarzyszącą temu zabiegowi argumentację to chodzi o kasę.
- Wielkie inwestycje, jak stadion i teatr kosztowały krocie…
Franciszek Potulski: Wielkie inwestycje mają sens, jeśli zarabiają. Nie mogą być prowadzone kosztem wydatków społecznych. Pewnie, że jest wizytówką Główne Miasto, że mamy imponujące obiekty, że przybywa turystów i przysparza to dochodów, ale są zaniedbane dzielnice peryferyjne. Ciągle to tylko sypialnie. Byłem na spotkaniu z prezydentem w Nowym Porcie, na którym ten chwalił się ile to kasy miasto wydaje na przystosowanie łaźni miejskiej dla celów kultury, a przecież jest Morski Dom Kultury z niemałym dorobkiem, w którym działały liczne sekcje. Jak jest wykorzystany? Właściwie zredukowany został do biblioteki.
- Peryferyzacja dzielnic to i peryferyzacja Gdańska. Warto popatrzyć na personalia, szukać alternatywy. O tą jednak trudno skoro w rozmowie z jednym z dzienników regionalnych Jan Ryszard Kurylczyk, mogący konkurować z dotychczasowym prezydentem Gdańska, zdradza, że zamiar kandydowania skonsultuje z prezydentem Pawłem Adamowiczem. Czy to nie dziwaczna postawa?
Franciszek Potulski: Nie czytałem tego, co powiedział pan Kurylczyk. O ile naprawdę powiedział to, co przytacza gazeta, to wydaje mi się, że Jan Ryszard Kurylczyk, człowiek poważny, chce przed podjęciem decyzji o kandydowaniu poznać plany urzędującego prezydenta…
- Obawiając się starcia z rządzącym cztery kadencje prezydentem?
Franciszek Potulski: Na dziś prawdopodobieństwo jest takie, że prezydent Paweł Adamowicz za rok uzyska prolongatę swojej funkcji. Dotychczas tylko raz była druga tura wyborów, zresztą z udziałem kandydata lewicy. Być może już się nieco tym znużył. Pan Kurylczyk jest poważną postacią i nie musi ponosić ryzyka startując i przegrywając.
- W zwycięstwie opozycji może pomóc rozbicie w łonie partii władzy. Platforma trzeszczy, nawet w mateczniku Donalda Tuska, choć ten chce pokazać Pomorze jako region wzorowy…
Franciszek Potulski: Tąpnięcia są w każdej partii rządzącej. A wynikają one z głodu stanowisk. SLD też przeszedł przez taką chorobę. Co do Tuska i jego rządów, to jego rząd nie jest wzorowy. Spora część jego ministrów, jest, że tak powiem, średnio kompetentna.
- Na tyle jednak kompetentna by szykować zmiany w Karcie Nauczyciela. Ta karta to przeżytek?
Franciszek Potulski: Generalnie rzecz biorąc nauczyciele to nie jest jedyny zawód regulowany ustawowo. Policja, wojsko, ochrona zdrowia też ustawowo są regulowane. Pytanie jest czy ta karta spełnia swoja rolę. O tym można by dyskutować bo są osoby, które ją wykorzystują niekoniecznie z dobrą wolą. Jednak 9 czerwca 2010 Trybunał Konstytucyjny rozpatrując skargę na Kartę Nauczyciela wskazał, że to nie jedynie zbiór przywilejów, ale gwarancja równego dostępu do edukacji, powszechnego dostęp dzieci do szkół w czasach wyścigu o kasę. Inaczej oczywiście jest w szkołach niepublicznych, ale konia z rzędem temu, kto pokaże mi w którejś z niepublicznych szkół drugorocznych uczniów. Ci trafiają do szkół publicznych, by nie zaniżać statystyk promujących szkoły niepubliczne.
- W rządzie Leszka Millera pełnił pan funkcję sekretarza stanu w Ministerstwie Edukacji Narodowej. Jak pan ocenia poczynania minister Krystyny Szumilas i jej poprzedniczki Katarzyny Hall? Choćby na wpychanie sześciolatków do nie przygotowanych do tego szkół?
Franciszek Potulski: Doradzam zachowanie umiaru i spokojne spojrzenie. W większości krajów zachodniej Europy edukacja zaczyna się od sześciu lat. Nie ma powodu, by twierdzić, że polskie sześciolatki sobie nie poradzą. Z kolei najlepsze wyniki w edukacji mają kraje skandynawskie, w których nauka zaczyna się od siedmiu lat. Nie w obniżeniu wieku edukacyjnego w propagandowej wersji widziałbym tą sprawę. Przeprowadziłbym ją inaczej.
- To znaczy?
Franciszek Potulski: Pisałem o tym do pani Hallowej i do pani Szumilas. Należało nieco zwiększyć podstawę programową w zerówkach, w przedszkolach i po 3-4 latach sprawdzić efekty. Także nieco zwiększyć zainteresowanie samorządów. I po 4 latach dokonać reformy. W 2002 roku wprowadziliśmy w miejsce prawa obowiązek rocznego przygotowania szkolnego dla dziecka 6-letniego, realizowany w przedszkolu lub w oddziale w szkole podstawowej. Konieczne było przy wprowadzeniu reformy skrupulatne jej przygotowanie. Czym innym jest odprowadzenie dziecka do przedszkola o godz. 7, a odebranie o godz. 16, a czym innym jest pójście na lekcje od godz. 12 do godz. 16, gdy instytucja dziadka czy babci nie funkcjonuje, a dziecko trzeba dowieść do szkoły. W Gdańsku nie może być tak, że deweloperzy budują nowe osiedla pozbawione infrastruktury społecznej. I tak ta infrastruktura jest opóźniona o dobre 10 lat. Nim pomyślano o nowej szkole np. w tychże Kokoszkach powstało tam ogromne osiedle.
- Powód tego zjawiska to błąd, zagapienie się planistów?
Franciszek Potulski: Nie wiem, nie jestem planistą aglomeracji. Wiem, zaś, że sprawdza się hasło tyle kościołów ile szkół. Okazuje się, że Kościół i jego hierarchia wie doskonale jakie ludność ma potrzeby sakralne, a Miasto o potrzebach społecznych nie myśli.
- Kościołowi i religiom poświęcił pan swoja książkę „Religie świata”. Skąd taki temat?
Franciszek Potulski: W 1988 roku wprowadzone zostało do siatki szkolnej religioznawstwo. Były na ten temat spory. Przygotowałem się więc sam i prowadziłem lekcje, tak, że chodziłem z klasą po kościołach Gdańska. Byliśmy w zborach, w cerkwi. Szukając odpowiedzi, może intuicyjnie, na czym polega religia. Prowadziłem potem ankietę, który pogląd jest według uczniów prawdziwy, a który fałszywy. W większości padały odpowiedzi, że prawdziwe są wszystkie religie. Warto wiedzieć, czym przybysze z Afryki, z Azji się kierują, jak są mentalnie skonstruowani. Warto przywrócić religioznawstwo np. w ramach wiedzy o społeczeństwie.
- Okazuje się więc, że matematyk Franciszek Potulski docenia kościelne instytucje. Pański imiennik papież Franciszek dokonuje poważnych zmian w Kościele…
Franciszek Potulski: Papież Franciszek choćby przez swoje wypowiedzi i przykład, prowadzi do rewolucyjnych zmian. Oto zabrał się za reformę kurii rzymskiej i przy okazji dziennikarze przypomnieli, że współpracownik Franciszka to gej. A Franciszek powiedział: A kim że ja jestem, że mogę sądzić drugiego.
- Powiedział, że jeśli ktoś jest homoseksualistą i poszukuje Boga, i ma dobrą wolę, to kim jest on, by go osądzać. Problemem dla papieża nie jest orientacja sama w sobie, ale grzech i wywieranie nacisku za pomocą rozmaitych lobby, także i jak mówił chciwych ludzi, polityków itd…
Franciszek Potulski: Owszem, ale zwróćmy uwagę, na kolizję tej wypowiedzi z dogmatem o nieomylności papieskiej w sprawach wiary i moralności. Oby ten znaczący przykład skromności dotarł do uczestników naszej politycznej debaty, do sejmowej ławy, czy w końcu do hierarchów Kościoła. Aż się prosi o cytat z Ewangelii: Nie sądźcie byście nie byli sądzeni.
- Papież Franciszek to rzecznik ubogiego Kościoła. To w dzisiejszym świecie pieniądza nie jest ryzykowne?
Franciszek Potulski: Powiem tak, jestem członkiem Pomorskiej Wojewódzkiej Rady Zatrudnienia i ubolewam, że ta pogoń za zyskiem dotyka sfery edukacji. Powiedziałem też jednemu z przedsiębiorców, szermierzowi kapitalizmu, że dla niego i jemu podobnych pieniądz, zysk stał się bogiem, że zaniechali oni roli społecznej. Inaczej przecież brzmi, gdy ktoś mówi: idę do mojego zakładu, do mojej szkoły, gdzie czuje się podmiotem, a inaczej, gdy czuje się tam wyrobnikiem, niewolnikiem systemu. I usłyszałem, że ja proponuję socjalizm. A papież mówi: nie może zysk być bogiem. Franciszek przypomniał, że zachłanność jest źródłem zła i nie można służyć mocy pieniądza. To nie komunizm, nie socjalizm.
- To mówi inny Franciszek - Franciszek Potulski…
Franciszek Potulski: I pisali o tym filozofowie, zwani Ojcami Kościoła. Warto by to uświadomili ci, którzy tak dużo ideologizują i wielbią tak zwany kapitalizm.
- 08/10/2013 10:25 - Pomaska w dalszym ciągu przewodniczącą PO w Gdańsku
- 07/10/2013 19:29 - 16. Targi Uroda w Gdańsku - GALERIA
- 07/10/2013 14:32 - Oświadczenie prezydenta Adamowicza
- 07/10/2013 12:37 - Majątek prezydenta Gdańska pod lupą prokuratury
- 07/10/2013 10:57 - Miller: Referendalna hipokryzja PO
- 03/10/2013 19:04 - Tajne przez poufne, czyli woda i ścieki
- 01/10/2013 16:57 - Jaka strategia rozwoju Gdańska 2030 plus?
- 01/10/2013 15:54 - W Szadółkach smród krytykujesz – nie pracujesz
- 01/10/2013 08:37 - Zegar CBA tyka dla prezydenta Gdańska
- 30/09/2013 12:05 - Oktoberfest po gdańsku czyli święto piwa w Brovarni Gdańsk