Z Markiem Biernackim, konserwatystą, posłem klubu PO, byłym ministrem spraw wewnętrznych i administracji oraz ministrem sprawiedliwości, byłym ministrem koordynatorem ds. służb specjalnych rozmawia Artur S. Górski
- Czy system penitencjarny zdał egzamin, a Służba Więzienna dochowała staranności skoro Stefan W. po pięciu z górą latach wyszedł z zakładu karnego jako maszyna do zabijania, a jego zaburzony portret psychologiczny był dość wyraźny?
Bazujemy na wycinkowych danych. Trwa postępowanie. Mamy do czynienia z zabiegami zachowania pewnych kwestii w tajemnicy. Co może być dla tego postępowania konieczne, ale też nie można mnożyć tropów, czy prowadzić wybiórczej polityki informacyjnej. Wyjaśnienie tej sprawy jest priorytetem. Nie służy temu manipulowanie informacjami i wskazywanie a to, że Służba Więzienna jest winna, a to policja. Mamy zaś zjawisko przerzucania odpowiedzialności z jednego resortu do drugiego, z Ministerstwa Sprawiedliwości na MSWiA i odwrotnie. Mam nadzieję, że będzie moment, gdy ujawniona zostanie cała prawda, bez zbytecznych komentarzy. Tylko fakty i ich analiza pozwoli na wyciągnięcie wniosków na przyszłość.
- Mając wiedzę, że przestępcy kryminalni radykalizują się w więzieniach, tu przykład Francji i wychodzą zdolni do dokonywania aktów terroru to dlaczego Centrum Antyterrorystyczne Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego nie podjęło działań prewencyjnych?
Marek Biernacki: Nie oskarżałbym Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego o zaniechanie. Agencja nie była poinformowana, że wśród tych kilkudziesięciu osadzonych, którzy pewnie tego dnia opuszczali mury zakładów karnych znajduje się taki delikwent. Skazany za specyficzne przestępstwa, za napady na instytucje finansowe z bronią, czy z jej atrapą. Takie przestępstwa nie zdarzają się na co dzień. Służba Więzienna nie poinformowała, bo to ona powinna informować policję, co zostało najpewniej uczynione, ale już do ABW informacja nie dotarła. Minister Sprawiedliwości powinien zaś odpowiedzieć, czy można było zastosować w przypadku W. ustawę o bestiach i objąć prewencyjnym nadzorem policji po wyjściu z więzienia lub skierować na przymusowe leczenie. Jeśli nie można było zastosować lex Trynkiewicz, a została zdiagnozowana podczas pobytu w więzieniu choroba psychiczna, to jak wyglądało leczenie? Był zaleczany, zaleczony i wypuszczony.
- Ale odmawiano zwolnienia warunkowego…
Marek Biernacki: On zwracał się trzykrotnie o zwolnienie warunkowe, czyli przesłanki były takie, by mu nie dać zwolnienia warunkowego. To powinno budzić zaniepokojenie i założenie monitoringu takiego osobnika po wyjściu z zakładu karnego. Jednak jeśli sygnał był wysłany to nie dotarł właściwie.
- Czy sprawca zabójstwa Adamowicza był psychicznie chory? Schizofrenik paranoidalny, mający urojenia, dokonuje mordu na prezydencie miasta, w spektakularnej scenerii, jego ofiara jest wybrana, a mord zaplanowany. On to powiedział Platforma Obywatelska mnie torturowała siedziałem niewinny w więzieniu dlatego zginął Adamowicz, a po pchnięciach nożem desantowym i wygłoszeniu manifestu kładzie się na scenie, by nie zostać odstrzelonym…
Marek Biernacki: Nie jesteśmy medykami, psychiatrami. Takie zachowanie wskazuje na poważne zaburzenie u osoby niebezpiecznej. Poza tym, najpewniej z powodu zdiagnozowanej choroby nie podlegał ustawie o bestiach, chociaż jeśli był niebezpieczny, to powinno się go było wysłać na leczenie do ośrodka psychiatrii sądowej w Gostyninie i nie zrealizowałby swych patologicznych celów. Pamiętajmy jednak, że W. odbył całą wymierzoną karę.
- Ustawa o postępowaniu w Krajowym Ośrodku Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym w Gostyninie wobec osób z zaburzeniami psychicznymi stwarzających zagrożenie życia, uchwalona został przed sześciu laty...
Marek Biernacki: I tą ustawą objęte mogą być osoby, które spełniają przesłanki do osadzenia Wobec stwarzającej potencjalne zagrożenie osoby sąd może orzec nadzór prewencyjny.
- Czy Stefan W. mógł być sformatowany w zakładzie karnym…
Marek Biernacki: Nie w polskich warunkach. Nie doszukujmy się teorii spiskowych. Mam nadzieję, że się nie mylę. Ten granat, którym był Stefan W. był odbezpieczony. Na wolność wypuszczono jak gdyby bombę zegarową, która wybuchła. On potrzebował tylko pretekstu.
- Pojawia się też szereg pytań o zabezpieczenie samej imprezy WOŚP.
Marek Biernacki: Za bezpieczeństwo imprezy odpowiada organizator. Najczęściej sięga do wynajętej firmy ochroniarskiej. Te zaś nie są wolne od patologii. Powinna być kontrola, staranność koncesjonowania w warunkach rynkowych.
- Mamy w tej sprawie postać byłego policjanta Dariusza S., z nieciekawą kartoteką, który mataczy.
Marek Biernacki: W agencjach ochrony powinni pracować byli funkcjonariusze, ale nie tacy jak ów pan. Także to powinno być miejsce dla byłych wojskowych. Mamy przecież emerytów w sile wieku, przygotowanych. Tak się mają choćby „Reedsi”, pracownicy amerykańskiej firmy ochroniarskiej w Iraku. Ten agent ochrony bywa lepiej wyszkolony niż młody żołnierz. Agenci ochrony pilnują nawet garnizonów. Zatem byłoby dobrze by to byli emerytowani żołnierze. Ale realia są takie, że idzie się ku maksymalizacji zysku, a minimalizacji kosztów. Stąd w agencjach są zatrudniane osoby, które nigdy tam nie powinny pracować, nawet z grupami inwalidzkimi.
- Pański następca Joachim Brudziński szybo zareagował po 13 stycznia na nawoływanie do nienawiści w internecie…
Marek Biernacki: Tego tematu przez lata nie traktowano zbyt poważnie. Było to też elementem politycznej gry, nie oceniam, której strony. Lekceważono zjawisko więc internet stal się trybuną obrażania i samowoli. Oczywiście obok swobodnej dyskusji i wymiany poglądów. Mam nadzieję, że śmierć Adamowicza zmieni ton debaty publicznej, a w obiegu powszechnym nie będą pojawiały się zwroty przepojone nienawiścią i agresją, wulgaryzmami. I to pod przykryciem anonimowości. Mowa nienawiści nie ma nic wspólnego z wolnością słowa, a gdy zaczyna się wymiana argumentów, ubywa dyskutantów. Przecież jeszcze niespełna dwie dekady wstecz możliwe było przekonywanie, skuteczne, nawet opozycji. Dzisiaj zaś wyborca mówi o tym, że wybiera mniejsze zło. To nie tak ma być. W wyborach samorządowych widać, że wygrywają ludzie nie z partii, ale ci mający coś do zaoferowania. Samorządowcy w odbiorze społecznym chyba wygrywają z kolegami z ulicy Wiejskiej. Na Pomorzu PiS nie wygrał, ale też i PO nie wygrała przy wyborze prezydentów i burmistrzów.
- 30/01/2019 19:57 - Klęska Jacka Karnowskiego
- 30/01/2019 09:06 - Kazimierz Koralewski: Układ sił w Mieście po śmierci prezydenta Adamowicza to wulkan tuż przed erupcją
- 29/01/2019 18:15 - Były prezes Lotosu i były prezes Atomu Trefla z zarzutami - kto dotknął siatki?
- 29/01/2019 16:17 - 2 lutego – dzień otwarty w pomorskim NFZ pod hasłem „Cukier szkodzi”
- 29/01/2019 11:02 - Spór o symbole i dotację ministerialną dla ECS
- 24/01/2019 18:05 - Leszek Miller: Dwie wizje Polski
- 23/01/2019 17:13 - Aleksandra Dulkiewicz będzie kandydowała na prezydenta Gdańska
- 21/01/2019 20:27 - Wiesław Bielawski w zarządzie miejskiej spółki GIWK
- 21/01/2019 19:34 - Wybory w Gdańsku 3 marca br.
- 21/01/2019 19:32 - Z roku na rok pomorski NFZ przeznacza coraz więcej pieniędzy na kosztowne badania