Stara, ludowa prawda mówi, że w marcu koty, w kwietniu psy, a w maju my. I choć w tym roku jeszcze żaden kot swoją miłosną pieśnią mnie nie obudził, to zjawiska tego nie można pominąć. Bo może kotów mniej, a może mniej kocic...ale tu teoria mija się z praktyką, bowiem kot w przypływie uniesień, potrafi walczyć z trzema nawet rywalami!!!
I cieszą się z tego weterynarze, bo zacerowanie takiego poszarpanego kocura kosztować może nawet i 700 złotych, o czym przekonała się moja koleżanka. Kot od tego czasu może się jedynie przez okno przyglądać wiosnom i rywalom. Jego marcowe zaloty mogły by zrujnować właścicielkę.
A psy? Powinny być na smyczy.
Nas nie można utrzymać na smyczy, zatem sami panowie pomyślmy (do maja trochę czasu jeszcze jest) ile majowych szaleństw jest w stanie wytrzymać nasz domowy budżet, zwłaszcza kiedy kocica zechce założyć z nami gniazdo, a my już je mamy...
MK
- 26/07/2017 18:30 - Odkrywanie tajemnic spod ogona
- 27/06/2017 16:14 - Boję się...
- 27/06/2017 15:58 - Różne gusta, czy kicz?
- 25/04/2017 18:31 - Ogólnoludzkie sprzątanie
- 05/04/2017 15:14 - Gadu, gadu...
- 14/03/2017 16:12 - Komuno wróć...
- 27/02/2017 15:03 - I co mi pan zrobisz???
- 21/02/2017 12:20 - Z procedurą na pokładzie
- 14/02/2017 21:12 - Cienki lód (lud)
- 12/01/2012 15:19 - Dachy Gdańska w obiektywie Macieja Kostuna