10% tyle zostało "prawdziwego" Gdańska, po II Wojnie Światowej, bo tyle nam sąsiedzi zostawili po wyzwoleniu. I w tym ciężkim, powojennym czasie, mobilizacja wszystkich sił, budowniczych, artystów, architektów doprowadziła stary Gdańsk do stanu niemal pierwotnego, do świetności, która choć nie prawdziwa, zachwyca turystów całego świata. Ale pozostało kilka miejsc, które latami były wstydem dla tych, którzy zburzyli i tych, którzy niczego tam nie odbudowali. Słowo klucz, odbudowali... Od pewnego czasu znikają bowiem te obszary nieużytków, powstają w tym miejscu nowe budynki. Do mdłości nowe. Takie szklane, takie nowoczesne jak kwiat przy kożuchu. Bo przecież Gdańsk nie jest prawdziwy, jest atrapą, więc można. Ktoś przestał kochać to miasto, ktoś dopuszcza do oszpecania, do braku jedności stylu, do powstawania wątpliwej urody baraków ze szkła. Byle łatwiej, byle szybciej. Bieg do złotego cielca. Ale turyści przyjeżdżają podziwiać nie te baraki, ale to co z taką pieczą odtworzono po wojnie.
A jaki kontekst mają zdjęcia, które towarzyszą temu tekstowi? Też nie są autentyczne. Zostały zrobione trzy lata temu. Zatem, jeśli nie prawdziwe to spokojnie można na nich umieścić kogoś w adidasach, bejsbolówce ze smartfonem przy uchu. Można? Można, ale jaki to zgrzyt! Taki jak zgrzyt moich zębów na widok tej mozaiki stylistycznej w starej części Gdańska.
Maciej Kostun
- 05/04/2017 15:14 - Gadu, gadu...
- 14/03/2017 16:12 - Komuno wróć...
- 27/02/2017 15:03 - I co mi pan zrobisz???
- 21/02/2017 12:20 - Z procedurą na pokładzie
- 14/02/2017 21:12 - Cienki lód (lud)
- 12/01/2012 15:19 - Dachy Gdańska w obiektywie Macieja Kostuna