Futbol jest niesprawiedliwy. I to właśnie dlatego Lechia wygrała z Lechem. Jednak gdyby nie Vanja Milinković-Savić oraz szczęście, w Gdańsku mielibyśmy pogrom. Zwycięzców się jednak nie sądzi i dlatego przede wszystkim cieszymy się z tego, że biało-zieloni dalej są punktowym współliderem ekstraklasy.
* * *
Lechia Gdańsk: Vanja Milinković-Savić, Jakub Wawrzyniak, Mario Maloca, Joao Nunes, Grzegorz Wojtkowiak, Simeon Sławczew, Milos Krasić (Michał Chrapek 75'), Rafał Wolski (Lukas Haraslin 81'), Flavio Paixao, Marco Paixao, Grzegorz Kuświk (Sławomir Peszko 63')
Lech Poznań: Jasmin Burić, Lasse Nielsen, Tomasz Kędziora, Tamas Kadar, Łukasz Trałka, Szymon Pawłowski (Darko Jevtić 71'), Marcin Robak, Maciej Gajos (Radosław Majewski 62'), Maciej Makuszewski (Dariusz Formella 75'), Maciej Wilusz, Adbul Aziz Tetteh
Bramki: M. Paixao (38'), Wilusz (87'-sam.) - Robak (35')
* * *
Do prestiżowego meczu z Lechem Poznań, który mógł pozwolić na to, aby pozostać w czołowej trójce ekstraklasy, trener Piotr Nowak podszedł bardzo rozsądnie. Wystawił dokładnie ten sam skład, który dobrze zaprezentował się w zwycięskim spotkaniu z Cracovią. Widać nie ma sensu jeszcze szafować zdrowiem Sławka Peszki (choć znalazł się na ławce rezerwowych) czy Bartłomieja Pawłowskiego. Postanowiono także zagrać czwórką obrońców w elastycznym ustawieniu 4-2-3-1, które miało zapewnić zarówno spokój na tyłach, jak i moc w ofensywie.
Początkowe minuty spotkania pokazały, że poznaniacy zaczęli wracać do dobrej formy i trudno będzie wielkopolską lokomotywę zatrzymać. To oni mieli więcej z gry i tylko złe decyzje, jak ta Makuszewskiego z 5. minuty, sprawiły że wynik był wciąż otwarty. Lechia miała spore problemy z agresywnym pressingiem gości i nie mogła przedrzeć się pod pole karne Buricia. Szczególną opieką goście otoczyli Krasicia i Wolskiego, którzy nie mieli miejsca na to, aby dobrze rozdzielać piłkę. Większą część czasu gry można określić wyświechtanym sloganem – mecz walki. Ale ze wskazaniem na Lecha, który od początku miał pod kontrolą grę gospodarzy, którzy nie potrafili zagrać nieszablonowo. Kiedy już to się udało, czujność zachowywała defensywa Lecha.
W pierwszej połowie działo się niewiele. Bardziej taktyczna niż piłkarska rozgrywka. Aż do 35. minuty. Goście wyszli z kontrą, której nie mieli prawa zakończyć bramką. Akcja dwa na trzy, jeden napastnik i dwóch obrońców. Jednak były lechista, Makuszewski, zagrał świetną piłkę w pole karne, a tam Robak wyskoczył zza pleców ospałego obrońcy, bodajże Nunesa, i nie dał szans Vanji. Na szczęście Lechia świetnie zareagowała. W 38. minucie, na raty, ale bardzo skutecznie wykończył dośrodkowanie Krasicia z rzutu rożnego Marco Paixao. Od tego momentu dopiero zaczął się mecz. Do końca 45. minuty piłkarze grali cios za cios.
Druga część meczu to mocne wejście Lechii, która jak najszybciej chciała objąć prowadzenie. Więcej było szybkiej gry, zmniejszyły się też odstępy między formacjami, co pomagało w lepszej wymianie podań. Lech był stłamszony, ale starał się wykorzystywać okazję do kontrataków. Na szczęście nie były one już tak niebezpieczne jak w pierwszej połowie, ale obrońcy biało-zielonych mimo wszystko wyglądali na nieco spanikowanych. Mogło się to skończyć tragicznie w 58. minucie, kiedy strzał głową oddał Robak, ale Milinković-Savić świetnie interweniował. Ta akcja to była woda na młyn dla poznaniaków, którzy znów poczuli krew. Gospodarze stali zbyt nonszalanccy, co mogło zakończyć się kolejnym gonieniem wyniku. Świetnie wyglądał niechciany w Gdańsku Maciej Makuszewski, który raz po raz siał popłoch na prawym skrzydle. Trener Nowak chciał, żeby jego piłkarze również zaczęli się odgryzać na flankach. W związku z tym posłał do boju Sławomira Peszko.
Na pół godziny przed końcem powrócił mecz walki, gdzie taktyka brała górę nad piłkarskimi fajerwerkami. Duża w tym zasługa mocno grającego Lecha, który uprzykrzał życie gdańszczanom w środku pola. W 69. minucie znów blisko byli goście, którzy najpierw trafili w Vanję, a później w poprzeczkę. Za chwilę znów Milinković-Savić uratował wynik. Lechia nie była w stanie odeprzeć ataków, a tym bardziej na nie odpowiedzieć. Brakowało argumentów. Na stadionie w Gdańsku pachniało drugą porażką z rzędu lechistów. Jeśli tak by się stało, to na ich własne życzenie, gdyż nie robili nic, aby zaskoczyć „Kolejorza”. Brakowało jej luzu, który prezentował rywal. Wyglądało to tak, jak kiedyś – jeśli na stadion przychodziło rekordowo dużo ludzi (w niedzielę ponad 26 tysięcy), Lechia nagle zapominała jak się gra.
Piotr Nowak uznał, że skoro nie idzie środkiem, to może uda się skrzydłami. W związku z tym zdjął z boiska mających trudny żywot Krasicia i Wolskiego, postawił na Haraslina, który miał być drugim bocznym żądłem, i Chrapka, który został desygnowany do dyrygowania grą zespołu. Niby przynosiło to lepsze efekty, ale nie przekładało się na rzeczywiste zagrożenie. A szkoda, bo poznaniacy zmarnowali tyle sytuacji, że aż się prosiło, żeby zostali skrzywdzeni starą piłkarską prawdą. I tak też się stało! W momencie pisania tego zdania padła bramka na 2:1 dla Lechii. Najpierw świetnie na skrzydle zagrał Peszko, wyłożył piłkę Chrapkowi, ten uderzył z 12. metra. Piłka leciała do siatki, ale trafiła jeszcze po drodze Wilusza i to obrońca Lecha oficjalnie jest strzelcem gola. Chwilę później mogło być już 3:1, ale Marco Paixao uderzył obok słupka Buricia. Wyjście na prowadzenie wyraźnie dodało skrzydeł Lechii, której w tym meczu nie szło.
Mówi się, że szczęście sprzyja lepszym. I jakby patrzeć na tabelę, to Lechia jest lepsza. Jednak w tym spotkaniu sporo jej brakowało do polotu „Kolejorza”. Udało się jednak wygrać znów u siebie, a do tego drugi mecz z rzędu. I to z prestiżowymi rywalami. Po raz kolejny piłka okazała się brutalna, a Lechia wyrachowana. Ten sport jest bardzo niesprawiedliwy, ale teraz w Gdańsku nie będziemy się tym przejmować. Biało-zieloni są cały czas w czołówce. Warto także podkreślić, że nie było by tych trzech punktów, gdyby nie nos Piotra Nowaka, który postanowił wywrócić taktykę swojego zespołu o 180 stopni.
Patryk Gochniewski
- 22/09/2016 23:18 - Tczewski Turniej Koszykówki
- 21/09/2016 15:35 - Spacer był. Ale wstydu - Lechia sensacyjnie odpada z PP
- 20/09/2016 09:06 - Spacerem do ćwierćfinału?
- 18/09/2016 21:32 - Olimpiada zwycięzców - GALERIE
- 18/09/2016 16:18 - Zmiennicy dali zwycięstwo - oceny lechistów po meczu z Lechem
- 17/09/2016 20:12 - Czas znów postawić twierdzę
- 16/09/2016 21:29 - Zaczęła się VI Olimpiada Osób Głuchoniewidomych
- 14/09/2016 17:37 - Perger na rok w Lechii
- 13/09/2016 17:37 - Pewna wygrana w meczu pożegnań
- 12/09/2016 21:16 - VI Olimpiada Osób Głuchoniewidomych w Konkurencjach Przeróżnych