W weekendowych meczach Tauron Basket Ligi, drużyny z Sopotu i Gdyni zagrały różne mecze. Asseco dość łatwo przegrało w Zielonej Górze, a osłabiony Trefl wygrał u siebie z Anwilem.
Zastal Zielona Góra - Asseco Prokom Gdynia 79:68 (27:14, 14:14, 22:18, 16:22)
Zastal: Hodge 28, Stelmach 14, Chanas 12, Lawal 8, Mirkovic 7, Archibeque 4, Sroka 3, Flieger 3, Dłoniak, Matczak.
Asseco: Seweryn 15, Day 13, Blassingame 11, Hrycaniuk 9, Frasunkiewicz 6, Motiejunas 4, Kuebler 3, Zamojski 3, Witka 2, Łapeta 2, Szczotka.
Mecz od samego początku lepiej rozgrywali gospodarze, którzy szybko uzyskali przewagę, którą tak naprawdę kontrolowali przez całe spotkanie. Bardzo słabo dysponowani gracze Mistrza Polski nie potrafili trafić nawet w dobrych pozycjach. Gdynianom udało się trochę ogarnąć dopiero w ostatniej kwarcie, ale było już za późno, choć wynik nie odzwierciedla przebiegu spotkania.
Wypowiedzi pomeczowe (plk.pl):
Andrzej Adamek: Gratulacje dla Zastalu za zwycięstwo w dobrym stylu. My zderzamy się z nową rzeczywistością. Musimy liczyć na całą drużynę. Już nie jest tak, że słabsza dyspozycja załóżmy dwóch zawodników, nie przeszkodzi w odniesieniu zwycięstwa. Bardzo szybko dwa faule złapał Donatas Motiejunas, a do tego Jerel Blassingame nie zagrał, tak jak oczekiwałoby się od niego.
Łukasz Seweryn: Grało nam się bardzo ciężko. Przede wszystkim pierwsza połowa zadecydowała o naszej porażce. Daliśmy się zespołowi Zastalu rozkręcić, i jak już tak się stało, to bardzo ciężko było ich powstrzymać. Nie realizowaliśmy do końca założeń taktycznych. Mieliśmy dużo otwartych pozycji, ale równocześnie nie byliśmy dobrze dysponowani strzelecko.
Mihajlo Uvalin (trener Zastalu Zielona Góra): Dziękuje wszystkim kibicom za przybycie w tak licznej sile. To było dla nas bardzo duże wsparcie. Na pewno bardzo ważna była koncentracja oraz obrona w pierwszej połowie. Mamy w zasadzie nowego zawodnika. Gani Lawal co prawda grał już wcześniej w Zastalu, ale od tego momentu zmieniło się jakieś dziewięćdziesiąt procent naszej gry. Dlatego też musimy dać temu graczowi trochę czasu i uzbroić się w cierpliwość.
Walter Hodge (zawodnik Zastalu Zielona Góra): Wykonaliśmy w tym meczu świetną robotę. Zagraliśmy jak prawdziwa drużyna. Cieszymy się z tego, że możemy grać dla tak wspaniałej publiczności. Na pewno pomocne dla całego zespołu są rady trenera. Słuchamy ich bardzo uważnie, i efektem tego jest nasza dobra gra. Dobrze nam idzie, i mam nadzieję, że w tym sezonie powalczymy o konkretny cel.
Trefl Sopot - Anwil Włocławek 88:67 (22:21, 25:14, 16:11, 25:21)
Trefl: Dylewicz 29, Waczyński 23, Cummings 13, Kuzminskas 7, Mallet 6, Stefański 6, Fraś 2, Szymkiewicz 2
Anwil: Hajrić 16, Berisha 15, Szubarga 12, Edwards 11, Wołoszyn 7, Kinnard 5, Harrington 1, Allen, Sokołowski
Ten mecz pokazał swoisty geniusz taktyczny trenera Muiznieksa. Stracił trzech czołowych zawodników – Koszarka i Wiśniewskiego z powodu choroby, a Turka przez drobną kontuzję. Nie zaraził się jednak tymi stratami i tak ustawił drużynę, że udało się wygrać. I to z wielką łatwością. Zdobywanie punktów wzięli na siebie Adam Waczyński i Filip Dylewicz, którzy łącznie zdobyli 52 punkty. Z bardzo dobrej strony pokazał się Vonteego Cummings, który grał ponad 36 minut i solidnie bronił, oraz ładnie wyprowadzał ataki. Pod koszem sporo grał Kuzminskas, który również pokazał się z niezłej strony, choć to jeszcze nie ten zawodnik, który był jednym z lepszych centrów TBL dwa sezony wcześniej. Sopocianie już w trzeciej kwarcie sprawiali wrażenie, jakby bawili się tym meczem, a Anwilowcy byli coraz bardziej podłamani. Trefl grał strefą w obronie, co zaskoczyło gości i w dużej mierze przyczyniło się do zwycięstwa.
Wypowiedzi pomeczowe:
Krzysztof Szablowski (trener Anwilu Włocławek): Gratulacje dla drużyny z Sopotu, że w obliczu trudnej sytuacji w jakiej się znalazła, potrafiła rozegrać świetne zawody. Mojej drużynie zabrakło tego, czego nie brakowało zespołowi z Sopotu, czyli maksymalnego zaangażowania i chęci wygrywania. Bardzo boję się takich sytuacji, gdy w drużynie przeciwnej brakuje choćby jednego podstawowego zawodnika, bo ma to bardzo ważne znaczenie psychologiczne, często rozluźnia drużynę przeciwną. Moje obawy mocno się potwierdziły i było to widać po grze w defensywie. Mieliśmy bardzo poważne problemy przeciwko strefie. Wiedząc o problemach Trefla tu na miejscu spodziewałem się już tego, natomiast trenowanie przez cały tydzień gry przeciwko strefie nie było sprawą priorytetową, gdyż sopocianie nie wykorzystywali tego rodzaju obrony tak często. Trener Muiznieks zaordynował jednak tę defensywę i my się kompletnie pogubiliśmy. Graliśmy bardzo słabo w ataku, ale defensywa to jakaś zupełna katastrofa. I nie chodzi tylko o cały system, w jakim gra drużyna, ale o pracę poszczególnych zawodników i sposób w jaki współpracują ze sobą.
Krzysztof Szubarga (Anwil Włocławek): Ciężko cokolwiek mówić po takim spotkaniu, nie wiem co się z nami stało. Cały tydzień dobrze pracowaliśmy, byliśmy przygotowani do tego spotkania. Na mecz wyszliśmy jakbyśmy byli nieobecni, a dodatkowo Filip Dylewicz pokazał klasę i udowodnił dlaczego jest najlepszym polskim graczem w lidze od wielu lat. Jest nam wstyd po takim spotkaniu, w szatni była cisza, musimy przeprowadzić męską rozmowę, bo tak grać dalej nie możemy.
Karlis Muiznieks: Chciałbym podziękować moim graczom, którzy pokazali wyjątkowy charakter przez całe 40 minut i w obronie, i w ataku. Było to bardzo ważne bo przecież graliśmy bez trzech zawodników, a także przegraliśmy ostatni mecz. Zawodnicy rozumieli tę sytuację i wyszli na parkiet bardzo skoncentrowani, chcąc zaprezentować najlepszą możliwą koszykówkę. Marcin Stefański zrobił sobie i swojej rodzinie piękny prezent z okazji urodzin syna.
Vonteego Cummings: Po pierwsze chciałbym powiedzieć, że Anwil to wcale nie jest taki słaby zespół, jak dziś to pokazał. Oni są naprawdę mocni, tylko że dzisiaj kompletnie nie potrafili odnaleźć się na parkiecie. Dziś był dla nas ciężki i specyficzny mecz, gdyż nie mieliśmy trzech podstawowych zawodników. Spowodowało to, że wszyscy pozostali musieli się wspiąć na wyższy poziom i inaczej podeszliśmy do tego spotkania. Wiedzieliśmy, że nie mamy zbyt dużej rotacji, więc głównie broniliśmy strefą i ta strefa przyniosła nam wymierne korzyści. Co do mnie to chciałbym powiedzieć, że tym spotkaniem pokazałem, że nie jestem jeszcze taki stary i potrafię nadal grać w koszykówkę.
Po pierwszych dwóch kolejkach II etapu najmocniejszymi drużynami wydają się Czarni i Zastal. Obie te ekipy będą miały trudną przeprawę z Treflem, ale do formy musi w końcu wrócić Anwil i Turów. Asseco tez ma swoje problemy, ale kilka dni pozwoli im trochę odsapnąć i uświadomić sobie, że muszą walczyć na całego, bo nikt już nie kuli ogona na hasło „Asseco Prokom Gdynia”. W tym sezonie będzie im bardzo trudno obronić tytuł.
Filip Albertowicz
- 09/03/2012 18:26 - Trefl jedzie do Zgorzelca
- 09/03/2012 18:22 - Lotos Trefl: Do trzech razy sztuka?
- 09/03/2012 18:07 - Sztuczna nawierzchnia czeka
- 08/03/2012 08:08 - Prezentacja na stadionie, sparingi o 15, z PGE Marmą o 16
- 07/03/2012 15:17 - Niech powróci hokej - cel Klubu Hokejowego Gdańsk
- 05/03/2012 09:52 - Kobieta zmienną jest - po meczach półfinałowych Plusligi Kobiet
- 04/03/2012 15:16 - Tauron MKS - Atom Trefl 4 mecz półfinałowy LIVE: 0:3 - 17:25, 15:25, 19:25
- 03/03/2012 18:26 - Lechia przegrała z Wisłą
- 03/03/2012 12:48 - Tauron MKS - Atom Trefl 3 mecz półfinałowy LIVE: 25:21, 25:21, 25:15
- 02/03/2012 13:46 - Trefl – Anwil: W niedziele będą emocje