Behemoth po raz kolejny udowodnił, że w pełni zasługuje na miano jednego z największych metalowych zespołów świata. Koncert gdańskiego zespołu był dopracowany do ostatniego szczegółu, dzięki czemu komplet widzów w B90 otrzymał wyśmienitą, buchającą ogniem piekielnym, metalową ucztę.
Behemoth w języku anglo-amerykańskim oznacza przede wszystkim wielki. Oczywiście, nazwa ta kojarzy się też z demonem z „Mistrza i Małgorzaty” lub ogólnie z okultyzmem, ale Nergal i spółka przede wszystkim trzymają się amerykańskiej nomenklatury. I robią to w pełni zasłużenie, bo Behemoth to dziś absolutna ekstraliga muzyki ekstremalnej. Nic więc dziwnego, że do gdańskiego B90 przybył komplet widzów.
Ten koncert był show dopracowanym do ostatniego szczegółu. Od pierwszych dźwięków, kiedy na scenie pojawili się demonicznie umalowani i ubrani muzycy, fanów bombardowały kaskady świateł, chmury dymu, a w powietrze leciały płomienie. Do tego wszystkiego świetnie dopracowana sceneria, jak chociażby customowe statywy mikrofonowe, które bardziej przypominały ambonę niż scenę. Ale to wszystko jest uzasadnione. Przecież Nergal to swego rodzaju kapłan metalu.
Podczas ponad godzinnego występu nie było najmniejszego błędu. Darski nie był zbyt rozmowny, ale robił wystarczająco dużo, żeby publiczność zatopiła się w barbarzyńskich dźwiękach, szaleńczo tańczyła pod sceną i co chwilę unosiła „devil horns” w górę. Frontman Behemotha nadawał tempo całemu koncertowi. Idealnie partnerowali mu pozostali muzycy. Orion na basie, Seth na gitarze i ten niesamowity Inferno za bębnami, który bombardował słuchaczy kanonadą blastów i nieziemskim wręcz tempem wybijanym na stopach.
Set był złożony przede wszystkim z utowrów, które znalazły się na ostatniej płycie zespołu, czyli „The Satanist”. Na początek dostaliśmy „Blow Your Trumpets Gabriel”, na koniec zaś hymn „O Father O Satan O Sun!”. Poza tym można było usłyszeć „Ora Pro Nobis Lucifer”, utwór tytułowy z albumu oraz kilka klasyków z lat minionych, czyli „Decade of Therion” albo „Christians To The Lions”. Jednak dla mnie absolutną kulminacją koncertu był cover „Ludzi wschodu” Siekiery.
Podczas koncertu nie było żadnych incydentów. Sami muzycy chyba też już mają za sobą okres ostentacyjnego buntu i skupiają się przede wszystkim na muzyce. Tylko modlitwa „Ojcze nasz”, która stanowiła intro do jednego z utworów mogła by się nie spodobać niektórym. Jednak tacy n koncerty Nehemoth nie chodzą. Chodzą tam ci, którym się to podoba lub nie przeszkadza. Ci, którym natomiast przeszkadza pikietowali przed B90 odmawiając różaniec. Była to komiczna sytuacja. Bo z zapowiadanych nawet pięciuset osób przybyło… piętnaście. Klasę w tej sytuacji zachowała koncertowa publiczność, która tłumnie stojąc w kolejce do wejścia nawet nie zwracała uwagi na tę skromną grupkę. Było zatem spokojnie i kulturalnie, czyli jak zawsze na metalowych koncertach.
Jednak Behemoth to nie jedyny zespół, który zaprezentował się gdańskiej publiczności. Przed nimi na scenie pojawiły się jeszcze trzy formacje. Black metalowy Mord’A’Stigmata, Tribulation oraz najciekawszy – w moim odczuciu – w tym zestawie Merkabah, który przy potędze swojego brzmienia wykorzystywał saksofon. Dawno nie słyszałem tak oryginalnego podejścia do tworzenia ostrego brzmienia.
Niedzielny wieczór w B90 był prawdziwą ucztą dla słuchaczy muzyki metalowej. Od początku do końca wszystko było na najwyższym poziomie.
Patryk Gochniewski
- 11/12/2014 12:30 - Open'er 2015: pierwsze ogłoszenia i zapowiedzi dużych zmian
- 05/12/2014 17:22 - 30 Seconds To Mars wystąpia w Ergo Arenie
- 09/11/2014 21:53 - Wodny dzban dźwięki nosi
- 29/10/2014 17:51 - Tak będzie wyglądać dyskoteka po końcu świata
- 24/10/2014 00:16 - Crystal Fighters grają w B90
- 11/10/2014 16:45 - Behemoth kończy trasę w Gdańsku
- 04/10/2014 12:19 - Podróż przez mgłę aż po horyzont dźwięku - niesamowity koncert Trentemollera
- 02/10/2014 11:10 - Trentemoller z zespołem zagra w B90
- 09/09/2014 20:43 - Tam każdy był dla muzyki. Podsumowanie Soundrive Fest
- 04/09/2014 13:26 - Pink Freud wrócili do domu i zrobili imprezę totalną