200. rocznicę urodzin Fryderyka Chopina Opera Bałtycka uczciła premierą Baletu do muzyki Chopina „Chopinart”. W sobotni wieczór zobaczyliśmy przedstawienie złożone z dwóch części różnego autorstwa. Pierwszą zrealizował tancerz i choreograf Ho Sin Hang z Chin. Autorem drugiej jest tancerz i choreograf, wieloletni dyrektor Baletu Teatru Wielkiego - Opery Narodowej w Warszawie Emil Wesołowski.
Autorką scenografii i kostiumów obu części jest Izabela Stronias.
W oczekiwaniu na nowe odkrycia
(…) „Naszym wieczorem choreograficznym chcemy uciec od tego prostego myślenia: Chopin + balet = „Chopiniana”. Szukamy nowych sposobów tanecznego wcielenia słynnych mazurków, walców, preludiów… Dwie części wieczoru to dwa różne spojrzenia na balet współczesny (…) zapowiadano w programie przedstawienia.
Zakrwawiona chusteczka
- Pomyślałem, że jeżeli spróbuje się muzykę Chopina pokazać z tak dwóch różnych punktów widzenia to ten wieczór może się stać nośnikiem nowych odkryć, wzruszeń - zapowiadał Marek Weiss Grzesiński, dyrektor Naczelny i Artystyczny Opery Bałtyckiej.
I tak część pierwsza, chińskiego autorstwa, to cykl baletowych etiud, każda na temat wybranego fragmentu biografii Chopina. Wykorzystano różne utwory Chopina lub ich fragmenty. Choreograf z pewnością jest Chopinem zafascynowany, ale efekt jego działań pozostawił niesmak i zawód. Pojawiają się na tle wiszącej pionowo biało – czerwonej flagi – obok Chopina – wybrane postaci z jego biografii.
Młodzieńcy, dziewczyna, Mikołaj Chopin, zaraz potem George Sand z córką Solange i synem Morisem. Życie Chopina pędzi jak strzała, jest konkretne i namacalne. Wygląda na to, że prócz biologicznych fascynacji obu płciami nic więcej bohatera nie interesowało, ani nie inspirowało. Nie był to taniec, ale raczej to, co zobaczyliśmy, przypominało popołudniowe ćwiczenia gimnastyczne dorosłych do muzyki Chopina. Rytmiczne ruchy rąk i nóg, miejscami nawet toporne, niczego nie wyrażały. Sceny zmieniały się mechanicznie. Finał przygniótł dosłownością. Na narożnej kanapie, która za chwilę przemieniła się w mary, leży Chopin, przy ustach trzyma – żeby nie było wątpliwości, że pluje krwią, czerwoną! chusteczkę. Za kanapą kucają znane z jego życia postaci, które po oddaniu ducha przez Chopina się wyłaniają. Ku ciału suną odziane w czarny muślin demony i – przy pięknej wokalizie wykonywanej przez śpiewaczkę na scenie - przykrywają je kirem. Na tym kończy się opowieść o wielkim polskim kompozytorze.
Miłość do szaleństwa
Część druga, Emila Wesołowskiego – miała być, zgodnie z zapowiedziami - polska, z wierzbami, naszym krajobrazem, nostalgią. Kanwą do scenicznej dramaturgii był Koncert fortepianowy f – moll w wykonaniu Rafała Blechacza z Królewską Filharmonia Amsterdamską pod dyrekcją Jerzego Semkowa. Zobaczyliśmy bardzo ciekawy choreograficznie, świetnie zatańczony, baletowy spektakl, a właściwie teatr ruchu, traktujący o żywiołowej szalonej, młodzieńczej, nie spełnionej, więc tragicznej miłości. Gwiazdą była Beata Giza - Ona, która od początku do końca trzymała widzów w napięciu. Pełna wiary i nadziei, rozkwitająca, walczy o szczęście, spełnienie. Czuje się coraz bardziej oszukana przez los, odarta z wartości, które złożyła mężczyźnie w ofierze, co doprowadza ją do szaleństwa. Partnerował jej dzielnie Michał Łabuś – On. Tancerze stworzyli opowieść pełną emocjonalnych zawiłości, niuansów, dynamiczną, piękną. Rozgrywało się wszystko w otoczeniu tancerzy tworzących „Ulicę”, na tle prostej scenografii z wielkim krzesłem i stołem, którym dano wiele funkcji. Tak zainspirowała Emila Wesołowskiego muzyka Chopina.
Prócz paru zarysowanych niewyraźnie elementów scenograficznych, ten spektakl nie zawierał jednak w sobie niczego w treści związanego z Chopinem. To samo przedstawienie można by było z powodzeniem zrealizować do jakiejkolwiek muzycznej kompozycji dowolnego autora.
Gdyby Chopin osadzony nie był w realiach polskich, nie zawarł w swej muzyce patriotycznych uczuć z pewnością nie został by uznany za wzniosłego nieprzemijającego geniusza. I tego ważnego wątku – mimo skrajnie różnych obu części – w Balecie do muzyki Chopina „Chopinart” na scenie Opery Bałtyckiej nie było.
Katarzyna Korczak
Fot. Krzysztof Mystkowski, materiały promocyjne Opery Bałtyckiej
Sceny z części I w choreografii Ho Sin Hanga
345, 440,1005, 1114,9929 Sceny z części II w choreografii Emila Wesołowskiego
- 03/03/2010 13:09 - Gdański Purim
- 03/03/2010 07:42 - Rockowy Gdańsk: COMA, ACID DRINKERS, LIPALI
- 02/03/2010 19:46 - „All inclusive” po raz setny!
- 02/03/2010 08:22 - Rewolucja jest kobietą
- 01/03/2010 11:40 - Duda Gracz w hołdzie Chopinowi
- 23/02/2010 14:22 - Kino rosyjskie na Uniwersytecie Gdańskim
- 21/02/2010 23:16 - Jazzowa uczta
- 21/02/2010 23:08 - Skiba w Łaźni
- 21/02/2010 22:57 - O Hunterze Thompsonie
- 21/02/2010 22:43 - Muzyczne wieczory chopinowskie