Podobno operę się kocha albo nienawidzi. Pośrednich uczuć nie ma. Aby się o tym przekonać należy po prostu pójść na operę do Opery. Trzeba mieć odrobinę odwagi, bo ogólna opinia głosi, iż opera to rozrywka dla wybranych. Napuszona, sztuczna, nudna i długa to tylko niektóre określenia przeciwników tego gatunku. Aby się z tym zmierzyć i odpowiedzieć sobie na pytanie jaki jest mój stosunek do opery, wybrałam się po wielu latach „nieobecności” na "Rigoletto" Giuseppe Verdiego w Operze Bałtyckiej, zanim jednak tam dotarłam postanowiłam dowiedzieć się co to takiego ta opera.
Opera jako dzieło muzyczne wokalno-instrumentalne, w którym muzyka współdziała z akcją dramatyczną wywodzi się bezpośrednio z maskarad karnawałowych. Powstała we Florencji, gdzie grupa kompozytorów, filozofów i poetów zwana Cameratą florencką stworzyła pierwsze przedstawienie z bezpośrednim udziałem muzyki. Było to w 1597 kiedy pierwsza dramma per musica „Dafne” ujrzała światło dzienne. Niestety dzieło się nie zachowało. Przedstawienie operowe składa się z części muzycznych, wokalnych, baletowych, a czasem partii mówionych. Jest zatem syntezą sztuk: słowa, muzyki, baletu, ruchu scenicznego, śpiewu oraz ekspresji-gry aktorskiej. Początkowo była rozrywką dworską, bardzo szybko jednak zyskała nie tylko popularność, ale stała się dostępna szerokiej publiczności, co między innymi zapewniło jej wszechstronny rozwój. Najbardziej znanymi ośrodkami rozwoju opery był Rzym, Wenecja, Neapol, Francja, Anglia, w późniejszym okresie Niemcy. Opera ewoluowała tak samo jak sztuki, które reprezentuje czyli między innymi muzyka i balet, wprowadzając nowe rozwiązania stawała się bliższa odbiorcy i bardziej zrozumiała.
Wybierając się na operę musimy mieć świadomość, że idziemy nie tylko do teatru, ale również do filharmonii. Idziemy na koncert. Muzyka na żywo, która przeprowadza nas poprzez meandry uczuć bohaterów, jest ilustracją zdarzeń, zapowiada i podsumowuje akcję – tragedię lub szczęśliwe zakończenie, wpływa bezpośrednio na odbiór dzieła. Wzrusza, motywuje, przeraża jest emocjonalną przewodniczką akcji. To wyjątkowe doznanie, które zapewnia opera, każda opera, "Rigoletto", na które się wybrałam również.
Prapremiera "Rigoletta" Giuseppe Verdiego odbyła się w Wenecji 11 marca 1851 roku. Dzieło powstało na podstawie dramatu Wiktora Hugo pod tytułem „Król się bawi”, libretto napisał Francesco Maria Piave. W skrócie jest to historia tragedii ojca, którego córka została uwiedziona i porwana przez bawidamka i utracjusza Księcia Mantui, któremu przysięga zemstę tytułowy bohater "Rigoletto", błazen dworski, a jednocześnie dotknięty tragedią kochający ojciec. Niestety nic w życiu nie jest proste, sam został przeklęty i klątwa ta powoduje, że zemsta obraca się przeciwko niemu i traci on wszystko co dla niego najcenniejsze, czyli córkę.
W gdańskim przedstawieniu akcję osadził reżyser Romuald Wicza-Pokojski w obozie cygańskim, co wbrew pozorom przybliżyło nam bohaterów i ich przeżycia. Kolorowe życie nomadów po przyjrzeniu się jest zhierarchizowane, pełne konfliktów i zawiści. Arie solowe jak i partie chóralne wybrzmiewają w tym świecie niezwykle mocno. Nad oprawą muzyczną gdańskiej inscenizacji czuwał Yaroslaw Shemet, niezwykle utalentowany dyrygent młodego pokolenia. Sceny zbiorowe, niezwykle spójne popychają akcję do przodu i stanowią obok arii siłę spektaklu. Za scenografię i kostiumy odpowiada Hanna Wójcikowska-Szymczak a o choreografię i ruch sceniczny zadbali Sayaka Haruna-Kondracka i Bartosz Kondracki. Obsada spektaklu w dniu 19 marca to Leszek Skrla, Szymon Rona, Hanna Okońska, Remigiusz Łukomski, Karolina Sikora, Iwona Wall, Wojciech Dowgiałło, Krzysztof Brzozowski, Magdalena Nanowska, Rafał Sambor, Leszek Kruk, Marzena Ostryńska, Paweł Faust oraz chór i balet Opery Bałtyckiej.
Nie sposób nie zauważyć, a raczej nie poczuć uczuć, które dominują w sztuce. Podstawowe uczucie to miłość we wszystkich jej przejawach: pierwsza miłość, miłość rodzicielska, miłość cielesna, miłość braterska, miłość błaha i ta jedna jedyna. Jednocześnie jakże często towarzyszące miłości uczucie zazdrości, poczucie odrzucenia, poniżenia i chęć zemsty. Jednym słowem całe spectrum uczuć, których jesteśmy świadkami podczas przedstawienia. Czy im ulegniemy zależy tylko od nas, ale jestem zdania, że tylko emocjonalne podejście do opery jest w stanie zagwarantować pełnię doznań na najwyższym poziomie. Oczywiście możemy operę potraktować eksperymentalnie i poddać ocenie profesjonalistów każdą składową osobno: muzykę, balet, śpiew, grę aktorską. Robiono to wielokrotnie i tak naprawdę w każdej chwili możemy sięgnąć do źródeł. Ale wydaje mi się, że nie o to chodzi, chodzi o wrażenie, o emocje, o serce, a moje od 19 marca 2024 r. bije po stronie opery.
Małgorzata Zalewska
fot. Krzysztof Mystkowski/KFP
- 14/05/2024 14:37 - „Iwona księżniczka Burgunda”
- 08/05/2024 12:09 - Śpiew morza
- 23/04/2024 15:30 - Niewolnice z Pipidówki
- 17/04/2024 14:01 - Ciemności kryją ziemię
- 27/03/2024 14:20 - Nagrody teatralne rozdane
- 06/03/2024 13:39 - Pracownia teatralnych inspiracji
- 20/02/2024 11:47 - Lizystrata
- 06/02/2024 15:33 - Puste miejsca
- 31/01/2024 15:16 - Teatr Mostownia
- 29/01/2024 19:00 - Czerwony Kapturek