Kiedy dostałam zaproszenie na premierę „Opowieści Wigilijnej” ucieszyłam się bardzo, bo to przecież klasyka celebrująca świąteczny nastrój. Przemiana głównego bohatera Ebenezera Scrooga uzmysławia nam wszystkim swoje wady i przywary, ale otwiera również możliwość naprawy własnych błędów.
Wielokrotnie przedstawiana i filmowana adaptacja powieści czyni ją doskonale znaną, a oczekiwania wobec kolejnego jej przedstawienia stawia na bardzo wysokim poziomie. Tak było i tym razem. Wybierając się 3 grudnia na premierę w Teatrze Miniatura liczyłam na fajerwerki, choinki, piękną scenografię i piękne lalki. Jakież było moje rozczarowanie, kiedy po odsłonięciu kurtyny zobaczyłam pustą scenę, a po chwili pojawili się aktorzy bez lalek. Tak właśnie rozpoczęła się „Opowieść Wigilijna Wrzeszcz”, bo taki tytuł nosi właściwie ten spektakl. Ostatni człon tytułu umiejscawia akcję tu i teraz i zaprasza widza do obserwowania teatru w teatrze, a dokładnie przygotowań do szkolnego przedstawienia.
Takie zadanie bierze na siebie trójka pięcioklasistów - nadaktywny Mały, rozrabiaka Filip i skłócona z rodzicami i światem Aga. Nie możemy zapomnieć o wyalienowanej przyszłej saksofonistce Vanessie, czyli czwórka. Zapraszają oni do swojego przedsięwzięcia również dorosłych, sąsiadów mieszkających w tej samej kamienicy. Zaproszeni dorośli wnoszą ożywczy powiew do spektaklu. Znakomicie zagrane ludzkie charaktery, które spotykamy na co dzień na naszej drodze. Sprzedawczyni, emeryt- policjant, zagubiona panna, cudzoziemiec. Ludzie samotni, często odrzuceni, z trudem radzący sobie z rzeczywistością, a przy tym pragnący bliskości, uczynni i w rezultacie tworzący wspólnotę. No i zawsze obecny, w każdym pokoleniu i środowisku „Scrooge”, w tym wypadku pan Leon. Ten nielubiany gbur, dbający tylko o własne dobro, nie liczący się z nikim i z niczym. Z trudem udaje się go namówić do udziału w przedstawieniu, właściwie obserwujemy jego przemianę niejako przy okazji. W epizodach nawiązujących do „Opowieści wigilijnej” wykorzystano różne techniki lalkarskie: teatr rąk, marionetki czy pacynki. Bardzo to element ciekawy i urozmaicający spektakl niestety użyty w znikomym stopniu. Na tym tle szczególnie pięknie zaprezentował się trzeci duch, animowany przez dwóch aktorów. Duży przerażający i straszny jak na ducha i pierwowzór przystało.
O warstwę muzyczną zadbał Mikołaj Trzaska i jak dla mnie było jej stanowczo za mało. Scenografię stworzono „z tego co się nawinie” czyli prześcieradła, kartony, stare „ciuchy” czy linki do zawieszania prania. Próby odbywają się na strychu to też mamy starą kanapę i kufer. Zwykle w przedstawieniach amatorskich korzysta się z takich właśnie zasobów scenograficznych, a ponieważ oglądamy próby teatru amatorskiego wydaje się być to uzasadnione. Od teatru profesjonalnego oczekiwałabym jednak czegoś więcej, ale rozumiem koncepcję i zamysł przedstawienia. Zabrakło mi też świątecznych akcentów – w „Opowieści wigilijnej” ani jednej choinki, ani jednej choćby symbolicznej bombki. I jak tu uwierzyć w magię świąt? Taką wizję scenografii miała Aleksandra Szumska, a kostiumy zaprojektowała Magdalena Mucha. Autorem scenariusza jest Szymon Jachimek, a spektakl wyreżyserował Michał Derlatka.
Na wyróżnienie zasługuje cały zespół aktorski biorący udział w przedstawieniu w szczególności kreujący postaci dorosłych. Wprawdzie nie jest to moja „Opowieść wigilijna”, ale z całą pewnością jest to mój Wrzeszcz i jedno jest pewne - młodym ludziom spektakl będzie się podobał, świadczyły o tym żywe reakcje premierowej publiczności.
Małgorzata Zalewska
- 20/02/2024 11:47 - Lizystrata
- 06/02/2024 15:33 - Puste miejsca
- 31/01/2024 15:16 - Teatr Mostownia
- 23/01/2024 15:26 - Dziewczyna która podeptała chleb
- 07/01/2024 13:11 - Kopenhaga
- 14/11/2023 19:40 - Piękna Zośka
- 31/10/2023 14:34 - „Czarodziejska Góra” w Teatrze Miejskim w Gdyni
- 18/10/2023 18:25 - „WYZWOLENIE”...?