Sex, seksualność, pożądanie, spełnienie czym są? Czy mają wpływ na nasze życie, na decyzje, które podejmujemy? Czy od nich zależy nasze być albo nie być? Czy ze względu na nasze popędy możemy zmienić losy świata? Dla niektórych są treścią życia, dla innych obowiązkiem, jeszcze innych przyjemnością. Czy jednak wpływają w zasadniczy sposób na nasze życie, na kluczowe decyzje? Na to pytania odpowiada, próbuje odpowiedzieć „Lizystrata” Arystofanesa.
Dramat napisany w V wieku p.n.e. podczas II wojny peloponeskiej opisuje seksualny strajk kobiet, który w rezultacie doprowadza do zakończenia wojny i pokoju. Tytułowa bohaterka Lizystrata mobilizuje kobiety obu zwaśnionych stron - Aten i Sparty, aby te odmówiły swoim mężom sexu dopóki Ci nie zakończą konfliktu. Pożądanie bierze górę, panowie kończą wojnę i zawierają pokój. Czy aby tylko wpływ na decyzję miał wątek seksualny? Wszak kobiety zablokowały mężczyznom również środki finansowe służące prowadzeniu działań wojennych. Na ile więc ich strajk seksualny był skuteczny?
Może na to pytanie odpowiedzą współczesne czasy, w których miały miejsce tego typu protesty. 2003 rok - w Liberii kobiety odniosły sukces i swoim protestem przyczyniły się do zakończenia wojny domowej. 2006 rok - Kolumbia, miasto Pereira, protest partnerek gangsterów zwany „protestem skrzyżowanych nóg” zakończył wojnę karteli narkotykowych. W 2008 roku strajk seksualny ogłosiły kobiety w Neapolu, które występowały przeciwko fajerwerkom w Sylwestra. Jak widać motywy wstrzemięźliwości seksualnej mogą być różne, od wzniosłych po wydawałoby się banalne, za każdym jednak razem skuteczne co wskazuje na niebywałą aktualność dramatu Arystofanesa.
Postanowił go przypomnieć Teatr Miejski im. Gombrowicza w Gdyni, gdzie 17.02.24 r. odbyła się premiera „Lizystraty czyli strajku kobiet” w dramaturgii i opracowaniu Zdenki Pszczołowskiej, reżyserki młodego pokolenia. Pomysł na pokazanie dramatu Arystofanesa wydaje się być o tyle ciekawy co kontrowersyjny. Ciekawy jest podział spektaklu na trzy części, z których pierwsza odbywająca się w muzeum kosmologii wprowadza widza w świat Lizystraty, a trzecia podsumowuje wydarzenia zgodnie z czekającymi nas w najbliższej przyszłości normami społecznymi. Brak zasad moralnych, wielopłciowość, wszechogarniająca tolerancja i zgodnie z życzeniem każdej Miss Świata pokój na Ziemi. W obu częściach aktorzy posługują się tekstem współczesnym napisanym podczas prób i improwizacji.
Z właściwym tekstem „Lizystraty” spotykamy się w części drugiej i tu następuje rozczarowanie, bo niby dlaczego bohaterowie dramatu zostali przeniesieni w kosmos? W kosmosie, czyli gdzieś tam, czyli nigdzie, a przecież tematyka poruszona przez autora jak najbardziej aktualna. Aktualna w V w p.n.e., aktualna przez wieki aż do dnia dzisiejszego. Pacyfistyczny wydźwięk dramatu nie stracił na świeżości. Strajk kobiet podczas wojny peloponeskiej, które odmawiając swoim mężom seksu doprowadziły do zawarcia pokoju nadal może być przykładem skutecznego działania. Ma też wydźwięk feministyczny stawiając kobiety i mężczyzn na równi i dając im prawo decydowania o sobie. Ale ten kosmos!: miało być uniwersalnie, a jest niezrozumiale. Trudno przeciętnemu widzowi utożsamić się z kosmicznym dziwadłem, które udaje, że powodują nim ludzkie instynkty. A nawet gdyby, to pozostaje warstwa języka jakim posługują się głównie bohaterki czyli kobiety, język pełen wulgaryzmów i dosadności.
Rozumiem zabieg tłumaczki Olgi Śmiechowicz, ma być śmiesznie zgodnie ze standardami współczesnych czasów, standardami strajku kobiet i Marty Lempart. Mój profesor na studiach mawiał, że pewne rzeczy należy nazywać po imieniu i niewątpliwie miał rację, ale w tym wypadku użyte wulgaryzmy mi przeszkadzały. Rozumiem też, że Arystofanes sobie nie żałował, jednak w przekazie literackim zamiast dosadności wolę niedomówienia, aluzje i symbole, te bardziej do mnie przemawiają. Jednak mimo tych niedoskonałości spektakl ogląda się z przyjemnością, momentami jak na komedię przystało bywa wesoło.
Na wyróżnienie zasługuje epizod kuratorki wystawy z pierwszej części zagrany przez Beatę Buczek – Żarnecką oraz tytułowa Lizystrata w wykonaniu Olgi Barbary Długońskiej. W spektaklu grają również Monika Babicka, Agnieszka Bała, Krzysztof Berendt, Marta Kadłub, Rafał Kowal, Martyna Matoliniec, Piotr Michalski, Elżbieta Mrozińska, Weronika Nawieśniak, Szymon Sędrowski, Bogdan Smagacki, Dariusz Szymaniak, Maciej Wizner, Grzegorz Wolf i Mariusz Żarnecki. W ekipie realizatorskiej znaleźli się Anna Oramus – scenografia, Magdalena Mucha – kostiumy, Andrzej Konieczny i Myra_Ida van der Veen – muzyka. Spektakl wyreżyserowała wspomniana już przeze mnie Zdenka Pszczołowska.
Z niecierpliwością czekam na kolejną premierę.
Małgorzata Zalewska
- 17/04/2024 14:01 - Ciemności kryją ziemię
- 09/04/2024 15:19 - Coppelia
- 27/03/2024 14:20 - Nagrody teatralne rozdane
- 25/03/2024 18:45 - Rigoletto w Operze Bałtyckiej. Czy należy bać się opery?
- 06/03/2024 13:39 - Pracownia teatralnych inspiracji
- 06/02/2024 15:33 - Puste miejsca
- 31/01/2024 15:16 - Teatr Mostownia
- 29/01/2024 19:00 - Czerwony Kapturek
- 23/01/2024 15:26 - Dziewczyna która podeptała chleb
- 07/01/2024 13:11 - Kopenhaga