Rozmowa ze Stanisławem Corą, kandydatem komitetu wyborczego Stanisława Cory „Czas na zmiany” na prezydenta Gdańska.
- W mieście można spotkać plakaty pańskiego komitetu z hasłami „Gdańsk europejską stolicą długów”, czy „Gdańsk morze niewykorzystanych możliwości”. Skąd pomysł na taką kampanie?
Stanisław Cora: Postanowiliśmy robić kampanie problemową, a nie wizerunkową. Oprócz kilku plakatów Stanisława Cory, kandydata komitetu na prezydenta Gdańska, chcemy skoncentrować uwagę Gdańszczan na problemach, które targają miastem. Nasze plakaty z hasłami „Gdańsk europejską stolicą długów”, „Gdańsk morze niewykorzystanych możliwości” oraz „Znowu stoisz w korku?” mają przypomnieć ludziom o bolączkach, z którymi nie umiała się uporać ekipa dotychczasowego prezydenta. W moim przekonaniu wybory prezydenckie dotyczą wyboru osoby, która będzie zarządzała projektem o nazwie Gdańsk. Taka osoba powinna zarządzań nie tylko inwestycjami, ale również zająć się problemami miasta. My problemy pokazujemy i chcemy dać mieszkańcom na nie rozwiązanie.
- Ekipa aktualnego prezydenta miasta często podkreśla, że inwestycję są podstawą rozwoju, a żeby je realizować trzeba uzyskać środki z Unii Europejskiej. To wymaga natomiast zadłużenia miasta. Jak pan ocenia tą politykę?
Stanisław Cora: Na środki z Unii można patrzeć w dwojaki sposób. Po pierwsze można te pieniądze spożytkować na rzeczy niezbędne dla miasta. Drugim sposobem jest traktowanie pieniędzy z Unii jako kasy, którą jeżeli jest dostępna, należy ją brać i zagospodarowywać. Ja jestem zwolennikiem tego pierwszego spojrzenia. To, że pieniądze są dostępne, nie zwalnia nas z myślenia o realnej pożyteczności danej inwestycji. Nie trudno wybudować efektowne obiekty z pieniędzy Unii, ale potem trzeba je jeszcze utrzymać. Aktualnie rządzącej miastem ekipie brakuje takiego spojrzenia. Dobrym przykładem jest Ergo Arena. Liczne są głosy, które mówią, że Gdańsk będzie musiał dokładać rocznie 2 miliony złotych na utrzymanie tego obiektu. Inną kwestią są inwestycje, które wykraczają poza ramy inwestycyjne miasta. Taką inwestycją jest Europejska Stolica Solidarności. Idea Solidarności nie ogranicza się do Gdańska. To wspólne dziedzictwo nie tylko Polski, ale całej Europy. Dlaczego więc to Gdańszczanie mają ponosić cały ciężar finansowy tej budowy?
- Jakie są według pana największe bolączki miasta?
Stanisław Cora: Miasto rozwija się w sposób dramatycznie niezrównoważony. Plan rozwoju powinien uwzględnić warunki geograficzne, ekologiczne i społeczne. Władzom miasta takie myślenie wydaję się obce. Gdańsk ma naturalne warunki do rozwoju przez port. Czy jednak jest to wykorzystywane? Nawet mieszkańcom miasta Gdańsk bardziej kojarzy się ze stoczniami, a nie z portem. Port w Gdańsku jest marginalizowany, miasto nie wykorzystuję drzemiącego w nim potencjału. A potencjał jest bardzo duży. Dzięki portowi miasto może stymulować wzrost gospodarczy, który oznacza środki dla budżetu miasta. Prezydent powinien nie tylko wiedzieć jak wydawać pieniądze, ale również jak je pozyskiwać. Zamiast tego aktualna ekipa bombarduje nas piarowskimi działaniami, bizantyjskimi inwestycjami generującymi ogromne koszty oraz seryjnie produkowanymi wizualizacjami inwestycyjnymi. Jeżeli będziemy wspierać taką politykę, to Gdańsk będzie pełny luksusowych, wystawnych inwestycji, którymi będą się może zachwycać zachodni turyści, ale nasza codzienność będzie skwierczała z biedy.
- Mówił pan o słabościach aktualnej ekipy. Jaki jest jednak pana program dla Gdańska? Jak chce pan przekonać mieszkańców do głosowania na pana?
Stanisław Cora: Jak już mówiłem nasza oferta polega na pokazaniu problemów, chcemy również pokazać mieszkańcom ich rozwiązanie. Przede wszystkim trzeba mieć wizję jak będzie wyglądał Gdańsk za 20 lat. My mamy tą wizję. Przede wszystkim chcemy zrobić dokładny audyt finansów miasta. Przy obecnym zadłużeniu taki „rachunek sumienia” jest niezbędny. Drugim krokiem jest przeniesienie ciężaru rozwoju dzielnic na Radnych dzielnicowych. Kolejną kwestią jest zmiana priorytetów inwestycyjnych z ogromnych molochów, na mniejsze, ale poprawiające komfort życia mieszkańców. Do tego dochodzi problem drogowej infrastruktury miasta. Zdaję sobie sprawę, że zmiana tego wszystkiego nie będzie łatwa, ale chcę dać gdańszczanom nowe otwarcie. Oczywiście proszę mieszkańców o zaufanie.
- Poparcie dla pana kandydatury wyraził Bogdan Lis. Czy oznacza to, że startuje pan z ramienia Stronnictwa Demokratycznego?
Stanisław Cora: Nasz komitet jest komitetem obywatelskim złożonym z ludzi pochodzących z różnych środowisk politycznych. Są tam członkowie Stronnictwa Demokratycznego, KPEiR, są ludzie związani z lewicą. Poparcie naszemu komitetowi faktycznie udzieliło Stronnictwo Demokratyczne. Nie jesteśmy jednak komitetem partyjnym. Cieszę się, że poparcie dla mojej kandydatury wyraził Bogdan Lis. Bogdan to pomnikowa postać „Solidarności”, człowiek ceniony za swoją działalność i dokonania. Bardzo cenie sobie jego poparcie.
- Czy nie obawia się pan, że bez poparcie większej partii politycznej, może mieć pan problem z uzyskaniem dobrego wyniku wyborczego?
Stanisław Cora: To jest oczywiście ryzyko. Dla mnie nie ulega wątpliwości, że trzeba wrócić do idei samorządności. Trzeba wrócić do bezpartyjnej i niezależnej od polityki władzy samorządowej. Media traktują te wybory jako kolejny etap rywalizacji pomiędzy trzema największymi partiami. To zabija polską samorządność. Na ostatniej sesji Rady Miasta widzieliśmy walkę polityczną między partiami, a nie próbę rozwiązania realnych problemów Gdańska. Samorządność jest w Polsce sprowadzona do walki politycznej. To nie jest właściwa droga.
- Jaki wynik wyborczy byłby dla pana komitetu satysfakcjonujący?
Stanisław Cora: Wybór na prezydenta Gdańska, to byłaby rzecz, która by mnie satysfakcjonowała. Po to się staruję żeby wygrać. Wierzę, że gdańszczanie widzą co się dzieję i chcą zmian. To jest ostatni dzwonek na takie zmiany w mieście. Opamiętajmy się, bo będzie nieszczęście.
Rozmawiał Tomasz Wrzask
- 02/12/2010 16:22 - Rada Miasta Gdańska ma prezydium
- 22/11/2010 16:08 - Nowa gdańska Rada Miasta
- 22/11/2010 09:21 - Gdańsk i Gdynia bez zmian, druga tura w Sopocie
- 19/11/2010 19:07 - Marzenie czy koszmar?
- 19/11/2010 15:08 - Porażka państwa
- 11/11/2010 09:57 - Adamowicz nie musi odejść...
- 03/11/2010 19:41 - Dziwna kampania prezydenta
- 02/11/2010 13:42 - Miasto bliżej ludzi
- 30/10/2010 09:20 - Akcja Znicz 2010
- 28/10/2010 21:35 - Sesja z protestem i policją