Rozmowa z Piotrem Walentynowiczem - kandydatem na prezydenta miasta Gdańska z ramienia partii Polska Razem, radnym Rady Miasta Gdańska z klubu Prawa i Sprawiedliwości oraz wnukiem bohaterki i legendy "Solidarności" Anny Walentynowicz.
Dlaczego zdecydował się Pan kandydować na prezydenta miasta Gdańska?
Piotr Walentynowicz: Koledzy z partii od dawna namawiali mnie na ten ruch, przy czym nie ukrywam, że się trochę wahałem. Początki robiliśmy już od zeszłego roku, bo na posiedzeniach partii tworzymy punkty programowe, nad którymi spokojnie pracowaliśmy. To wszystko teraz przyspieszyło, ponieważ wyraziłem zgodę na tę kandydaturę. Nie ukrywam, że wpływ na to miały informacje, że zarówno syn Lecha Wałęsy, jak i posłanka Pomaska mają prawdopodobnie kandydować, jeśli stworzą się ku temu warunki. W moim otoczeniu jest wielu ludzi, którzy uważają, że Gdańska w czasie, że tak powiem, pokoju nic gorszego nie może spotkać, niż prezydentura tych ludzi. Po prostu zareagowałem na sytuację. Zobaczymy co z tego będzie. Jeszcze za wcześnie, by cokolwiek mówić, bo do wyborów są 2 lata.
Co będzie najważniejszym punktem Pana programu wyborczego? Na czym najbardziej Panu zależy?
Piotr Walentynowicz: Nad programem dla Gdańska spokojnie pracujemy już od zeszłego roku. Współpracujemy z różnymi środowiskami naukowymi, stowarzyszeniami, różnego rodzaju federacjami - jest dużo mądrych ludzi i trzeba czerpać z ich wiedzy, tym bardziej jeśli okazują swoją pomoc. Co do szczegółów nie chciałbym o nich mówić, bo jest za wcześnie. Przyjdzie czas, że kandydaci zaoferują swoje programy i wtedy będzie na to odpowiedni moment. W skrócie mogę powiedzieć, że absolutnie nie podoba mi się obecna polityka władz Gdańska jeśli chodzi o mieszkańców, komunalkę i jeszcze parę innych rzeczy. Ja już nawet przestałem pisać interpelacje, bo zrozumiałem, że to jest bez sensu. Od trzech lat niektórzy mieszkańcy nie mogą nic załatwić. W związku z tym ja umawiam się z danym mieszkańcem pod urzędem, wchodzę razem z nim do kierownika danego działu lub biura z marszu i nagle sprawa zaczyna ruszać, a wcześniej, od trzech lat ten mieszkaniec nie mógł nic załatwić i nie pomagały żadne pisma. To nie może tak wyglądać.
Co chciałby Pan zmienić w Gdańsku? Po poprzednim pytaniu przypuszczam, że właśnie politykę wobec mieszkańców.
Piotr Walentynowicz: Tak, jest to jeden z elementów. Niemniej jednak nie chciałbym się już teraz wychylać. To jest oczywiste, że przeciwnicy są czujni i będą bombardować zmiany, które nie są im na rękę, a które w jakiś sposób niszczą funkcjonujący od lat układ. Z kolei dobre pomysły, które być może odkładali na później lub nie brali ich pod uwagę, sobie przypiszą. Jeśli teraz powiedziałbym wszystko, to nie byłbym w stanie nic wyegzekwować, a wystawiłbym się jedynie na ostrzał i dał czas przeciwnikom, by się przygotowywali do tego jak mnie zaatakować.
- 22/12/2016 15:41 - Absolwenci kursu audiodeskrypcji
- 22/12/2016 05:47 - Świąteczne co nieco, czyli przepis na domowy pasztet
- 22/12/2016 05:13 - Muzeum II Wojny Światowej jest prawie gotowe
- 21/12/2016 18:12 - Księga kondolencyjna dla ofiar zamachu w Berlinie
- 21/12/2016 16:22 - Grzegorz Bierecki: W jakim języku napisany został scenariusz konfliktu?
- 20/12/2016 22:48 - Spotkanie opłatkowe gdańskiego koła Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej oraz Stowarzyszenia Kwatera Akowska Cmenatrza Łostowickiego
- 20/12/2016 21:27 - Świąteczne wydanie "Gazety Gdańskiej"
- 20/12/2016 20:52 - Dośla za Struka pokieruje pracami Wojewódzkiej Rady Dialogu Społecznego
- 20/12/2016 13:17 - 250 "Paczek dla Seniora"
- 20/12/2016 12:05 - Maciej Łopiński odwołany