Dobra mina do złej gry nie wystarczy prezydentowi Karnowskiemu żeby pokryć jego ostatnie wizerunkowe porażki.
Zła passa rozpoczęła się wraz z wyborami parlamentarnymi. Mimo wielkiego wkładu naszego włodarza w prace sztabu wyborczego PO-KO sukcesu nie było, a właściwie można nawet mówić o porażce. Podobnie zapowiada się i teraz, w wyborach prezydenckich. Prezydent Sopotu zamiast przygotowywać miasto do sezonu i zadbać o chodniki wbrew sondażom i zdrowemu rozsądkowi wierzy w sukces wyborczy Małgorzaty Kidawy Błońskiej. Zamiast pracować dla Sopotu udziela się na politycznych konwentyklach w Warszawie.
Co więcej, w ostatnich dniach cios nadszedł z zupełnie nieoczekiwanej dla prezydenta strony. Mimo wielomiesięcznych demonstracji pod sądami przeciwko zmianom w sądownictwie, walce o ich (w rozumieniu Karnowskiego) niezależność i niezawisłość, w Sądzie Okręgowym w Gdańsku, który nie uległ jeszcze zmianom w myśl reformy obecnego rządu, zapadł wysoce niekorzystny dla prezydenta Sopotu wyrok.
Otóż sąd zadecydował o wpisaniu do księgi wieczystej prawa Sopockiego Klubu Tenisowego (nie mylić z pro-prezydenckim Sopot Tenis Klubem) do użytkowania wieczystego terenu kortów w centrum miasta. Nie byłoby może w tym nic niezwykłego gdyby nie fakt, że prezydent Karnowski latami zwalczał Sopocki Klub Tenisowy (SKT) i próbował uniemożliwić jego powrót na korty. Wyrok kończy wieloletnią walkę Klubu o przywrócenie im prawa do użytkowania dużego terenu kortów wartego kilkadziesiąt milionów złotych, co niewątpliwie stanowi dodatkową przykrość dla prezydenta rozmiłowanego w sprzedaży deweloperom wszelkich możliwych gruntów.
Skala zawinionych przez Jacka Karnowskiego start majątku miasta, powiększa jeszcze fakt, że najprawdopodobniej SKT zażąda od gminy odszkodowania za straty, które poniósł ze względu na trwający przez długi okres czasu brak możliwości korzystania z kortów. I za zniszczenie własności. Nie zapominajmy także o poważnych kosztach obciążających nasze kieszenie jako sopockich podatników na płatności dla kancelarii prawnych obsługujących sprawę SKT w imieniu gminy.
Niewykluczone, że właśnie sprawa kortów uświadomi mieszkańcom skalę braku roztropności prezydenta w zarządzaniu naszym majątkiem.
Prezydent Karnowski, zapominając o swoich zadaniach samorządowca, uznał się za wybitnego lidera politycznego w skali państwa i w ferworze walki apeluje do polskiego społeczeństwa:
Jak długo jeszcze My Obywatele, będziemy biernie czekać i patrzeć, jak bezkarnie grupa interesów związana z PiS niszczy Polskę? Jak pozbawia się nasze dzieci przyszłości w UE? Jak niweczy odwagę pokoleń opozycji demokratycznej? Jak niszczy się dorobek ostatnich 30 lat?
Brzmi to zabawnie biorąc pod uwagę to co prezydent robi z naszym miastem. Zamiast tracić czas na marzenia o ogólnopolskiej polityce ma obowiązek dbać o swoje zobowiązania jako lokalnym polityku. Należy odwrócić pytanie: Jak długo "My Obywatele", mieszkańcy Sopotu będziemy udzielali kredytu zaufania politykowi, który ucieka od miejskich problemów do "wielkiej" polityki. Choć Karnowski twierdzi, że działa dla korzyści i rozwoju miasta to wobec ostatnich wydarzeń w Sopocie nasuwa się pytanie, czyja to korzyść i rozwój? Chodniki nadal krzywe i brakuje miejskich toalet...
Małgorzata Tarasiewicz
- 06/03/2020 18:20 - Widziane z Sopotu: Dokąd prowadzi go-go w Sopocie?
- 05/03/2020 19:09 - Akapit wydawcy: Konsumenci wirusa
- 01/03/2020 16:45 - Powracająca armia cieni – Żołnierze Niezłomni, wierni przysiędze
- 28/02/2020 16:23 - Widziane z Sopotu: Równi i równiejsi w Sopocie
- 27/02/2020 20:16 - Akapit wydawcy: "Prawdziwa pokojówka"
- 20/02/2020 18:46 - Latarką w półmrok: Oliwa zdradzona
- 16/02/2020 10:56 - Akapit wydawcy: W gościnie u burmistrz Pucka
- 14/02/2020 14:35 - Widziane z Sopotu: Niebezpieczne przejścia
- 13/02/2020 17:55 - Akapit wydawcy: Puckie rytmy Kidawy-Błońskiej
- 07/02/2020 18:10 - Widziane z Sopotu: Wojna światów