Każdy dobry piłkarz pije – takie słowa wypowiedział kiedyś Wojciech Kowalczyk, sam nie wylewający za kołnierz. Piją prawie wszyscy – piłkarze, koszykarze, siatkarze, a nawet Adam Małysz nie ukrywa, że zdarzyło mu się napić piwa. Wszystko jest dla ludzi, a alkohol jest przyjemny, ale jak ze wszystkim konieczny jest umiar.
Niedawno "Gazeta Wyborcza" pisała o tym, jakoby kibice Arki (wyjątkowo nie „kibole”) po meczu zagrozili piłkarzom, którzy leczą kontuzje – Siebertowi i Budzińskiemu, by nie balowali po sopockich lokalach „nawaleni”. A taka sytuacja miała ponoć miejsce przed piątkowym meczem. Jednak z drugiej strony nic tak zespołu nie jednoczy jak kilka flaszek „obalonych” razem. Tylko tu trzeba założyć, czy taki młody zawodnik z niezłym kontraktem szedł do dyskoteki jednać się z zespołem, czy też się spić i „zbajerować małolatę”. To pierwsze jest jeszcze akceptowalne, to drugie już nie. Nikt nikomu nie zabroni wyskoczyć po meczu do lokalu, trochę potańczyć, odstresować się, ale „ostre chlanie” należy sobie zostawić na po sezonie.
Podobne sytuacje są oczywiście w innych klubach, a najsmutniejszym tego przykładem był George Best. W Polsce Igor Sypniewski, który utopił swój spory talent w morzu wódki, a co gorsza trafił do więzienia.
Skąd biorą się takie zachowania? Młody chłopak, jeszcze nie skończył liceum, a już stać go na dobre auto, drogie ciuchy, wychodzenie do dobrych lansjerskich klubów. Jego praca to jeden, góra dwa treningi dziennie, częste wolne. Nie ma co w domu robić, to się idzie wydawać kasę, śpi do późna (jak trening jest na popołudnie). Czy piłkarz nie może pić? Według trenera naszej kadry – nie. Jednak anegdoty dotyczące Franciszka Smudy to klasyk pijackich opowieści. Więc może, czy nie? Skoro Smuda jest takim autorytetem moralnym, jakim prezydent Komorowski w dziedzinie ortografii, to kto powinien wyznaczać takie standardy?
W każdym zespole jest kapitan i rada drużyny. To oni mają w obowiązku dyscyplinować młodszych kolegów. Profesjonalny piłkarz ma obowiązek dbać sam o siebie. Mieć odpowiednią dietę, unikać alkoholu, papierosów, nie mówiąc o innych używkach. Jednak czasem taki zawodnik potrzebuje kopniaka w d…, żeby zrozumiał pewne błędy. Chłopak rzucony na głęboką wodę, często daleko od rodziny zaczyna tęsknić, nudzi się, często wpada w złe towarzystwo i w głupi sposób zaprzepaszcza swoją karierę.
Piłkarze to też ludzie i nie można im odmawiać pewnych rozrywek, ale bez przesady. Zespół musi się jakoś zintegrować, poznać nowe twarze. Alkohol to dobry rozluźniacz, umilający spotkanie. Kilka dobrych lat temu żużlowcy Wybrzeża będąc na zgrupowaniu w Cetniewie, czekali tylko aż szkoleniowcy pójdą spać, a potem zamawiali taksówki, jechali do burdeli, po czym mocno pijani wracali do hotelu. Brała w tym udział cala drużyna, która odnosiła później spore sukcesy. Dla nich to była dobra integracja. Dla części piłkarzy taka zabawa też może tym być.
Najważniejsze to znaleźć złoty środek. Zawodnicy mają swoje potrzeby, ale mają też wiele obowiązków. Jeśli grają dobrze i wygrywają swoje mecze, to nie powinno być problemem zżycie się grupy ludzi. Jednak w przypadku sporego kryzysu, nie można sobie na takie sytuacje pozwolić.
Filip Albertowicz
- 05/04/2011 16:08 - Albertowicz: O bandytach stadionowych
- 02/04/2011 13:21 - Lindner: Jeszcze Polska...
- 30/03/2011 10:02 - Albertowicz: O siekierze na meczu
- 26/03/2011 11:22 - Lindner: Granat w szambie
- 24/03/2011 19:42 - Zdrowie w sklepie - konstytucja w koszu
- 21/03/2011 10:24 - Czy jest z nami lekarz?
- 20/03/2011 17:23 - Nowy Port, Euro 2012, nierozwiązane problemy i deklaracje - Echa debaty w Nowym Porcie.
- 15/03/2011 18:02 - O porządnych kibicach
- 13/03/2011 15:04 - Sztuka wyboru
- 10/03/2011 22:27 - Jacek Pauli: Nowy klip dla Gdańska