W Radiu Gdańsk przemówiła Agnieszka Pomaska.
Bez tabletu i smartfonu.
Prosto z głowy, więc prostolinijnie. Do ludzi oraz do redaktora Kubiaka.
"Mamy zapaść w służbie zdrowia, ludzie umierają na SOR-ach".
Przesada.
Dzięki dobrej polityce PO na Pomorzu zarządy spółek szpitalnych zarabiają świetnie, a o to chodzi na rynku, a zwłaszcza rynku zasilanym z obowiązkowych składek, które samorząd w osobach mędrców idei pokroju Karnowskiego czy Dulkiewicz chciałby przejąć. Dbają o to rady nadzorcze powoływane przez marszałka pomorskiego. Gdyby była zapaść marszałek nie mógłby przecież akceptować wypłat większych niż własna.
Demontaż służby zdrowia to wkład własny premier Ewy Kopacz, dawniej ZSL, w nierespektowanie uprawnień konstytucyjnych obywateli zapisanych w art. 67 Konstytucji RP, a też rekomendacji WHO, która zdrowie lokuje w strefie społecznej, a nie handlowej. To ustawa o komercjalizacji służby zdrowia doktor Kopacz zdewastowała poczucie służby w opiece medycznej, nadając pierwszeństwo rachunkowi zysków i strat, czyniąc chorego klientem, a szpital sprzedawcą usług.
"Tragiczna sytuacja w edukacji, dzieci z czerwonym paskiem nie mają miejsca w szkole".
Tu i teraz?
W l. 2002-2006, kiedy A. Pomaska debiutowała w miejskiej polityce jej partyjni koledzy z PO przystępowali do hurtowej likwidacji szkół w Gdańsku, w tym licealnych i zawodowych. Można było wtedy usłyszeć od przedstawicieli administracji P. Adamowicza, że "w Gdańsku jest za dużo miejsc w liceach ogólnokształcących, że do ich klas pierwszych trafiło 800 uczniów mniej niż rok wcześniej, że ograniczono liczbę ich oddziałów o 15, że propozycja likwidacji musi dać jakiś zysk"
Jak wtedy w sprawie zysku z likwidacji szkół głosowała A. Pomaska?
"Praca powinna się po prostu opłacać, zwiększyć zarobki o 600 zł do 4500 zł, trzeba promować pracę".
Święte słowa.
I tak się przecież w dzielnicy pomorskiej dzieje. Doradca prezesa spółki energetycznej w erze PO brał w Gdańsku co miesiąc 50 700 zł, a rozwiązanie umowy wymagało wypłacenia 9-miesięcznego wynagrodzenia - 456 300 zł.
Rebeliant samorządowy z Sopotu sam się wydelegował do rady nadzorczej spółki siatkarskiej, a nawet wspierał jej działalność miejskim kontraktem reklamowym.
Uważany obecnie za komunalnego świętego, Paweł Adamowicz, sam się skierował do rady nadzorczej sprzedanego Niemcom z Lipska GPEC-u, co z decyzji politycznej, której był promotorem, przyniosło prywatnie milion złotych honorarium. Jednocześnie w swoim otoczeniu stworzył klub wspólnego dostatku na poziomie 300 tys. zł rocznie. Z takiej karuzeli nie chce się wysiadać, praca przy jej obsłudze musi się opłacać, nieprawdaż?
Polski tak sformatowanej nie uda się już odtworzyć w skali kraju.
Nawet Schetynie podanemu w pomadce Pomaskiej.
Marek Formela
- 01/08/2019 10:18 - Akapit wydawcy: Dezercja
- 30/07/2019 14:44 - Gloria victis, czyli sens heroicznej walki
- 26/07/2019 12:31 - I co? I nic.
- 26/07/2019 12:27 - Antoni Szymański: Wyboista droga 21 tez samorządu lokalnego
- 19/07/2019 12:09 - Niepełnosprawny w Sopocie
- 12/07/2019 13:14 - Stanowcze NIE dla kastracji Karnowskiego
- 11/07/2019 17:02 - Akapit wydawcy: Na urodziny
- 05/07/2019 15:16 - Betonowe błonia w Sopocie
- 04/07/2019 17:20 - Akapit wydawcy: Tort tortów - za 6048 zł
- 03/07/2019 13:19 - Śmierć gen. Sikorskiego. Czy ona nas nauczy polityki?