13 grudnia minęła mroczna rocznica wybuchu stanu wojennego. Był to kolejny krok walki władzy komunistycznej z narodem po krwawych wydarzeniach Grudnia’70 i strajkach ’80. We wszystkich tych momentach jedną z kluczowych pozytywnych ról odegrał wybitny kapłan z Gdyni, Kaszuba zwany nawet Królem Kaszubów, ks. prał. dr Hilary Jastak.
Wpływ na ukształtowanie się tej wybitnej osobowości, urodzonej w 1914 roku w Kościerzynie, mieli przede wszystkim rodzice, zwłaszcza ojciec Jakub Jastak piastujący na początku lat 30. funkcję burmistrza Kościerzyny oraz krąg jego przyjaciół – wybitnych działaczy i pisarzy kaszubskich na czele z dr. Aleksandrem Majkowskim – autorem powieści „Żëcé i przigòdë Remùsa” i ks. dr. Leonem Heyke. Oni byli źródłem umiłowania języka i kultury kaszubskiej, które towarzyszyło ks. Jastakowi do końca życia. Tym cnotom poświęcił bardzo dużo ze swej życiowej energii służąc społecznościom parafialnym, do których go posłano, zwłaszcza powojennej Gdyni.
Wartości i wychowanie wyniesione z domu sprawiły, że po Gimnazjum w Chełmnie skierował swe kroki do Seminarium Duchownego w Pelplinie. Edukacja ta została drastycznie przerwana przez wybuch II wojny światowej i zamordowanie jego umiłowanego kościerskiego mentora, ks. dr. Leona Heyke. Klerykowi Jastakowi udało się wówczas przedostać do Generalnej Guberni i tam skończy seminarium. Święcenia otrzymał w 1941 r. z rąk abp. Stanisława Galla. Służył w parafiach archidiecezji warszawskiej, gdzie związał się z Armią Krajową. Po wojnie powrócił czym prędzej do Pelplina. Krótko służył w Pogódkach i Toruniu, a na początku 1947 r. objął funkcję dyrektora „Caritas” w Gdyni. Tej trudnej służbie poświęcił się całkowicie. Od tego czasu był też stale prześladowany przez reżim komunistyczny.
W 1949 roku został proboszczem nowo erygowanej parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Gdyni. Wtedy postanowił wznieść monumentalny kościół na miarę projektowanej przed wojną, lecz nigdy nie zrealizowanej, bazyliki morskiej. Mimo szykan i przeszkód ze strony ówczesnego reżimu świątynia rosła w szybkim tempie, mimo że ówczesny dygnitarz partyjny o nazwisku Dziedzic zarzekał się, że prędzej mu kaktus na ręce wyrośnie, niż powstanie ten kościół.
Świątynia powstała, piękna, monumentalna. Gromadziła tłumy. Zwłaszcza po masakrze Grudnia’70. Ks. Jastak jako pierwszy stworzył szczegółowy raport z wydarzeń grudniowych i poprzez zaufane osoby wysłał go do prymasa Stefana kardynała Wyszyńskiego. Dzięki gdyńskiemu kapłanowi świat poznał prawdę o masakrze na Wybrzeżu. Jednocześnie kapłan rozwinął na szeroką skalę pomoc charytatywną dla pokrzywdzonych rodzin. Jego odważna i ofiarna działalność na zawsze wpisała go złotymi zgłoskami w dzieje Gdyni i kraju.

W chwili być może swej największej życiowej próby, podjął on bohaterską decyzję, by w czasie strajku 80-tego roku odprawić pierwszą w dziejach mszę świętą w państwowym zakładzie pracy – Stoczni im. Komuny Paryskiej w Gdyni. Prosili go o to delegaci stoczniowców. Wiedzieli bowiem, że jeśli nie będzie mszy, stoczniowcy, a wśród nich było 50 procent Kaszubów silnie związanych z wiarą katolicką, rozejdą się na msze do swych parafii. To najprawdopodobniej oznaczałoby upadek strajku. Ks. Jastak również to wiedział. Zgodził się zatem bez wahania, mimo stanowczego zakazu władz świeckich, a także biskupa gdańskiego Lecha Kaczmarka. Na szczęście w tych czasach Gdynia podlegała jeszcze jurysdykcji chełmińskiej. Biskupi z Pelplina bynajmniej nie krępowali w działaniach gdyńskiego prałata. Działo się to 17 sierpnia 1980 roku.
Wybitny prałat w pełni zdawał sobie sprawę z powagi chwili. Był już bardzo dojrzałym kapłanem, zwłaszcza ciężko doświadczonym przez reżim komunistyczny, który więził go na przełomie lat 40. i 50., a potem nieustannie prześladował, jako proboszcza parafii NSPJ. Bardzo dużo jego parafian pracowało właśnie w stoczni. Jak sam podkreślał: - Nie wolno mu było odmówić tej posługi! - Wiedział też o realnej groźbie desantu wojsk na stocznię. W tej sytuacji zdecydował się także na udzielenie strajkującym powszechnej spowiedzi, za co spotkały go przykrości, także ze strony niektórych dostojników kościelnych.
Ks. Jastak na historycznej mszy utwierdził robotników w ich słusznej walce o prawa człowieka. Właśnie taka postawa zdecydowała o utrzymaniu gdyńskiego strajku, co w konsekwencji doprowadziło do zwycięstwa robotników i zmiany ustroju w Polsce. Ponadto intensywnie organizował wsparcie dla strajkujących. W plebanii i w swoim mieszkaniu zorganizował centrum kolportażu i pomocy. Pracował tam duży sztab wolontariuszy, roznoszących ulotki, zbierający informacje, organizujący pomoc materialną strajkującym i rodzinom. Małgorzata Zwiercan wspomina, że codzienne msze św. odprawiane przez wybitnego prałata gromadziły rzesze niespotykane w innych kościołach. Z tego tytułu SB i milicja nieustannie śledziły każdy krok księdza, raportując o wszystkich działaniach.
- Nie sposób przecenić roli ks. Jastaka jako współtwórcy tamtego naszego zwycięstwa, a także jego pomocy w trudnych czasach lat 80. To dzięki niemu zwyciężyliśmy! - przekonuje przywódca strajku w Stoczni im. Komuny Paryskiej Andrzej Kołodziej.
Przez to wszystko stał się niewygodny dla wielu ówczesnych decydentów, w tym także lidera gdańskiego strajku, Lecha Wałęsy. Dla ks. Jastaka nie miało to jednak znaczenia. Nie zabiegał o zaszczyty ze strony władz duchownych, a tym bardziej komunistycznych, z którymi był w permanentnym konflikcie. Z kolei poprzez swoje odważne decyzje, wpisujące się w słuszną walkę robotników, zyskał dużą popularność, przez co popadł także w niełaskę biskupa gdańskiego. Z tym należy wiązać spychanie go poza główny nurt działalności związku, a zwłaszcza umniejszanie jego pozycji wewnątrz duchowieństwa chełmińskiego i gdańskiego.
Historiografia po roku 1989 przede wszystkim akcentuje role innych działaczy, w tym także innych księży, zwłaszcza ks. Henryka Jankowskiego, który celebrował mszę w gdańskiej Stoczni im. Lenina. Skrajnie inaczej niż ks. Jastak nawoływał gdańskich stoczniowców do rozejścia się do domów. Mszę w gruncie rzeczy odprawił tylko dlatego, że wcześniej taką decyzję podjął w Gdyni ks. Jastak wzbudzając entuzjazm stoczniowców.
Te wydarzenia na zawsze zmieniły oblicze miasta, Kaszub, Pomorza i kraju. Były w gruncie rzeczy wielkim zwycięstwem kapłana, który doskonale rozumiał, w jak nieludzkim przyszło mu żyć systemie. Wiedział, że trzeba uczynić wszystko, by go zburzyć ale w sposób pokojowy, bez rozlewu krwi. Tak działał przez wiele lat, całkowicie poświęcając się Gdyni, Kaszubom i Polsce. W pełni. Aż do utraty sił i zdrowia. Był wielkim przewodnikiem tysięcy ludzi. Wyznaczał kierunki działania, był kompasem zorientowanym na dobro. Nigdy nie dezerterował, zawsze zaś podejmował działanie, choćby było najbardziej niebezpieczne, dla dobra drugiego człowieka i Kościoła. Schorowany i strudzony przeszedł w 1984 roku na emeryturę. Gdy nieco odzyskał siły założył Fundację Pomocy Stypendialnej dla kształcącej się Młodzieży, głównie z Kaszub. Nadal pomagał, tym razem młodym ludziom z regionu, którzy wdzięczni są mu do dziś za jego ofiarność.
W dekadzie lat 90. wybitny prałat otrzymał serię znaczących wyróżnień, w tym: Krzyż Komandorski z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski, Honorowe Obywatelstwo Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego. Był pierwszym Honorowym Obywatelem Gdyni oraz rodzinnej Kościerzyny. Zmarł 17 stycznia 2000 roku. Miejsce spoczynku wybrał sobie przy północnej ścianie zbudowanej przez siebie świątyni.
- Ksiądz prałat Hilary Jastak trwać też będzie w sercach, pamięci i modlitwie swoich przyjaciół. Boga, Dawcę Życia, prosimy, by umęczone serce Jego wiernego Sługi zostało napełnione pokojem, radością i tym szczęściem, które już się nigdy nie skończy - napisał inny syn Kaszubskiej Ziemi ks. bp Wiesław Mering, emerytowany ordynariusz diecezji włocławskiej, który święcenia kapłańskie przyjął właśnie w gdyńskiej świątyni NSPJ.
Nieopodal tego miejsca, w setną rocznicę urodzin niezłomnego prałata, stanął pomnik jego pamięci. Jego marzeniem było też powstanie w Gdyni muzeum kaszubskiego z prawdziwego zdarzenia. Ta idea wciąż pozostaje niezrealizowana. Dziś trzeba dodać, że przede wszystkim powinno być poświęcone postaci najwybitniejszego gdynianina w dziejach, o czym już wkrótce każdy będzie mógł się w pełni przekonać. Bowiem na początku 2026 roku ukaże się obszerna monografia ukazująca życie i działalność księdza prałata doktora Hilarego Jastaka – Króla Kaszubów i Solidarności.
Eugeniusz Pryczkowski
- 29/12/2025 15:50 - Antoni Patek - patron roku 2027
- 22/12/2025 19:49 - Rondo Szyślaka - Architekt znaku pokoju
- 22/12/2025 19:06 - Zastęp Czarzastego: Nowa Lewica i... frakcja PZPR
- 16/12/2025 19:34 - Gazeta Gdańsk Gdańskie Grudnie
- 15/12/2025 17:57 - Moje grudnie: Czesław Nowak i Stanisław Fudakowski











