Panie Prezydencie. Szanując nadawców listu, proszę ich zaprosić na otwarcie muzeum bitwy na Westerplatte. Oglądanie w Niemczech wyciągniętych na brzeg i wylakierowanych ubootów nie jest polską lekcją historii.
Nie mam wątpliwości, że prezydent Andrzej Duda zechce podpisać ustawę o zagospodarowaniu przez państwo polskie terenu Wojskowej Składnicy Tranzytowej na Westerplatte.
Jego poprzednik, Aleksander Kwaśniewski, wpisał w 2003 roku miejsce napaści marynarzy z okrętu Kriegsmarine "Schleswig Holstein" i gdańskich żołnierzy z SS Heimwehr na terytorium polskie w Wolnym Mieście Gdańsku, na listę Pomników Historii.
Polskiej, europejskiej, światowej.
Pomnik ten, jak piszą słusznie pracownicy Muzeum Historii Gdańska, nie jest własnością jednej partii.
Nie jest własnością Platformy Obywatelskiej ani obywateli z nią związanych.
Obojętne, sentymentem,światopoglądem czy kulturą regionalnej korporacji władzy.
Lokalizacja Westerplatte w obecnych granicach gminy Gdańsk wobec siły tego symbolu polskiego patriotyzmu, ma rozmiar wyłącznie geograficzny. Od wykupienia tego kawałka gruntu przez M. Jałowieckiego, przedstawiciela rządu II RP w Wolnym Mieście Gdańsku, znaczenie miejsca wykracza poza pułap współczesnej pomorskiej dzielnicy politycznej.
Westerplatte źle nadaje się na pole bieżącej bitwy partyjnej. Spośród pomorskich sygnatariuszy listu do prezydenta, którzy domagają się, by państwo swoich zobowiązań wobec Pomnika Historii nie realizowało na swoim terytorium, którego częścią jest terytorium gminne prezydent Dulkiewicz i marszałka Struka, wielu zaś jest regularnie aktywnych po stronie PO, co nie jest w demokracji niecnotą.
Występowanie uprzednio w komitetach honorowych prezydenta Komorowskiego, czy Adamowicza, w kampanii Ewy Kopacz ze słoikiem ropy, różnice polityczne tylko ujędrnia i lekturę listu ułatwia. Łączy też jego prostolinijna treść byłych już komunistów z akuszerami nowego ładu. Podpisy słane do prezydenta Dudy przez Małgorzatę Omilanowską, Edmunda Wittbrodta, Dariusza Filara, Michała Woźniaka, Józefa Borzyszkowskiego czy Janusza Rachonia w towarzystwie Zbigniewa Canowieckiego, Szczepana Gapińskiego, Krzysztofa Banaszaka czy Pawła Olechnowicza to tylko towarzyski refleks pisarski ze współczesnego dworu gdańskiej władzy.
Zaskakujący, jeśli zważyć, że to Paweł Adamowicz proklamował Gdańsk w 1996 miastem wolnym od lewicy...
Zaskakujący, bo też minister Omilanowska kiedy była ministrem dziedzictwa narodowego nic do premiera Tuska ani prezydenta Komorowskiego w sprawie niedostatku pieczy nad Westerplatte na piśmie nie pisnęła?
Wspierając teraz panią prezydent Dulkiewicz w jej absurdalnym sporze o sprawę w historii Polski bezsporną, własną bezczynność na tle swoich następców, Glińskiego i Sellina, ładnie eksponuje.
Panie Prezydencie. Szanując nadawców listu, proszę ich zaprosić na otwarcie muzeum bitwy na Westerplatte. Oglądanie w Niemczech wyciągniętych na brzeg i wylakierowanych ubootów nie jest polską lekcją historii.
Marek Formela
- 31/07/2019 14:37 - Piotr Adamowicz wchodzi do polityki
- 31/07/2019 11:36 - "Radosny pochód" czy radosna "głupawka" - Gdańsk bohaterom Westerplatte
- 31/07/2019 10:37 - Marcin Horała: W tej kadencji wiele zrobiliśmy dla Trójmiasta
- 25/07/2019 17:23 - Marek Biernacki: Demokracja liczy głowy, a nie je rozbija
- 25/07/2019 13:49 - Dulkiewicz w USA - Gdańsk w rękach PZPR
- 22/07/2019 17:57 - Pomorskie na czwartym miejscu w kraju pod względem nakładów na świadczenia wysokospecjalistyczne
- 21/07/2019 17:23 - Nowa Wyzwolenia: Miasto zignoruje zdanie mieszkańców Nowego Portu?
- 18/07/2019 22:38 - Oczekiwanie na usunięcie zaćmy może być krótsze
- 18/07/2019 14:21 - Żużel na miejskim stadionie
- 17/07/2019 21:35 - M. Adamowicz obdarowana mieszkaniami - majątkowe dossier nowych posłów