Z politologiem dr Krzysztofem Piekarskim rozmawia Artur S. Górski
- Konstytucja RP przyjęta przez Zgromadzenie Narodowe 2 kwietnia 1997 roku już się nam zużyła?
Krzysztof Piekarski: Ona nigdy nie wzbudzała pełnej miłości. Zresztą twórcy Konstytucji RP założyli możliwość jej nowelizacji, Można sprawdzić czy nam się udałą czy nie. Minęło ćwierć wieku licząc od przystąpienia do prac nad jej projektami. Realia się zmieniły. Większość z tych, którzy ją pisali mówi, że była owocem kompromisu. Zakładam więc, że teraz działają intencje, które są nakierowana na usuniecie tychże kompromisów. Dla zwolenników zmiany są to kompromisy przegniłe, zatem i zbyteczne. PiS, obecny obóz władzy, zdążą w tym kierunku.
- W pełnej dyscyplinie?
Krzysztof Piekarski: Pewnie jakieś różnice się pojawią, ale korzystam z powagi słów prezesa Kaczyńskiego, mówiącego, że jako prawdziwie postkomunistyczna konstytucja wymaga ona przeglądu, a nawet próby spisania jej na nowo, bądź wytworzenia własnej konstytucji. Czas pokaże na ile retoryka przekuje się w realny czyn i z jakim poparciem.
- Możne warto zmienić formułę Senatu i jego rolę? Senat jako izba samorządowa lub izba uosabiająca trwałość państwa przez ulokowanie w niej byłych prezydentów, premierów, prezesów Sądu Najwyższego, NSA, Trybunału Konstytucyjnego, czyli taka najwyższa izba?
Krzysztof Piekarski: Dwuizbowy parlament wymyślono przy Okrągłym Stole. Senat pomyślano jako ciało, które miałoby korygować wyczyny izby poselskiej. I czasami tej korekty dokonuje. Po 1989 roku, kiedy Senat rozpoczął funkcjonowanie jako niemal jednorodny, homogeniczny zespół. 99 miejsc senatorskich wziął Komitet Obywatelski. Stopniowo stawał się, mimo odmiennej ordynacji, odzwierciedleniem stanu posiadania zwycięskich partii w wyborach do izby poselskiej. Chyba warto zastanowić się nad formułą izby nominantów, cieszących się zaufaniem, dysponujących dorobkiem, wybitnych ekonomistów, humanistów, jako swoista izba doradzająca. Takie propozycje pojawiły się w konstytucji kwietniowej z 1935 roku. Powinniśmy się z tymi pomysłami oswoić i zastanowić nad infrastrukturą nominacji.
- Senatorowie, jako to dumnie brzmi, będą mieli inne zdanie...
Krzysztof Piekarski: Być może. Chociaż nie ma tam długoletnich senatorów, jak to zdarza się długoletnim posłom. Jest tam rotacja, a o wielu senatorach już nikt nie pamięta.
- W połowie lat 90-tych było kilka projektów Konstytucji RP, w tym ten, pod którym podpisało się blisko dwa miliony Polaków, firmowany przez NSZZ "Solidarność" i jej ówczesnego lidera Mariana Krzaklewskiego...
Krzysztof Piekarski: Co poniektóre elementy, szczególnie odnoszące się do polityki społecznej, spraw socjalnych, znalazły się w konstytucji z 1997 roku.
- Za sprawą głównie Ryszarda Bugaja, który trzeźwił zapatrzonych w paradygmat liberalizmu polityków, także tych wyrosłych z PZPR, a aktywnych w rządzącym wówczas SLD...
Krzysztof Piekarski: Miejmy świadomość realiów lat 90-tych. Do władzy dochodziły rozmaite formacje, z różnych parafii (śmiech). Mieliśmy więcej rządów niż w XXI wieku. Każda formacja próbowała coś dołożyć, albo uszczknąć. Konstytucja z 1997 roku była pokłosiem zwycięstwa wyborczego SLD w 1993 roku...
- ...i wygranej prezydenckiej Aleksandra Kwaśniewskiego z 1995 roku, który pokonał "legendę Solidarności"?
Krzysztof Piekarski: W tym kontekście można by o niej powiedzieć postkomunistyczna. Fakt, że tak szybko formacja postkomunistyczna doszła do władzy, w wolnych wyborach, bez stymulowania ich wyników, było pewnym szokiem. Ta, nazwijmy ją umownie, lewica ewoluowała, ale dla wielu było to szokiem. SLD musiał dla nowej konstytucji znaleźć formacje gotowe współpracować. Powstał problem. Na ten "kłopot" zwycięskiej w 1993 roku lewicy, w części rodem z późnego PRL, nałożyło się myślenie w stylu ducha nowych czasów. Szukano odpowiedzi na ile nowe zapisy mają odzwierciedlać drapieżny kapitalizm, mityczny rynek, a na ile zachować dorobek szeroko rozumianych zabezpieczeń społecznych.
- Dzisiaj z trybuny sejmowej i prokurator z PRL powołuje się na wolę suwerena. W konstytucji PRL z 1976 roku były takie zapisy...
Krzysztof Piekarski: Gdyż były fasadowym elementem systemu PRL. Mówię z zastrzeżeniem, że z założenia obwarowania prospołeczne miały być przestrzegane w III RP. Sojusz postawił na Unię Wolności, skłonną do kooperacji, największą partię opozycyjną w tamtym Sejmie. W kompromis, budzący rozmaite zastrzeżenia i od czasu do czasu sporo problemów, Ryszard Bugaj, działacz Unii Pracy, spróbował wpisać postulaty prospołeczne, a nawet mógł mieć wrażenie, że większość tych postulatów znajdzie odzwierciedlenie w Konstytucji RP. Mamy więc zapisy ustawy zasadniczej zawierające pakiet zabezpieczeń społecznych, zapisane gwarancje socjalne.
- Lata 90-te były specyficzne, szczególnie w pierwszej ich połowie, kiedy pod parasolem związku zawodowego z wielką tradycją walki o prawa człowieka, wyrosły siły skrajnie liberalne, co prawda składające się z ludzi, którzy sporadycznie prowadzili własne firm, byli ideologiami.
Krzysztof Piekarski: Owszem. pojawiły się i z niemałym sukcesem funkcjonowały, idee, głoszące ograniczenie państwa do absolutnego minimum. Państwo miało się wycofać z jakichkolwiek ingerencji w sferę ekonomi, pracy, polityki społecznej.
- Takie poglądy pojawiły się w Unii Polityki Realnej...
Krzysztof Piekarski: Nie tylko. KLD nie wszedł do Sejmu w 1993 roku, ale w Unii Wolności były różne środowiska. SLD też nie był lewicowy w potocznym rozumieniu. Byli w Sojuszu realni liberałowie. Tym wyraźniej widać, jakiego kompromisu, przypisanego do ducha tamtych czasów, wymagała konstytucja.
- Dzisiaj Ryszard Bugaj, obok Jadwigi Staniszkis, należy do krytyków rządów PiS...
Krzysztof Piekarski: Każdy ma swoją prawdę i ocenę jakości dbania o fundament państwa.
- Ogląda pan "Ucho prezesa"?
Krzysztof Piekarski: Tak, chociaż nie wszystkie odcinki widziałem.
- Czy polityczne podtapianie ministra Macierewicza przyniesie efekt w postaci dymisji? Prezydent Duda listy pisze, wzywa do wyjaśnień po degradacjach dwóch oficerów kontrwywiadu. MON ma od czwartku rzeczniczkę...
Krzysztof Piekarski: To zasadniczo dobra zmiana (śmiech). Prezydent Duda, jako prawnik, ma głębokie przekonanie, że jak coś jest na piśmie, to nie zniknie Taka formuła wydala mu się najlepsza. Z braku innej...
- Prezes Kaczyński nie był zadowolony z polityki epistolarnej.
Krzysztof Piekarski: Bo ona pozostawia ślad.
- Atrament brudzi, rękopisy nie płoną?
Krzysztof Piekarski: Jest ślad. Prezydent szuka formuły, jak sądzę, aby wybić się na samodzielność. Badania opinii i analiz dotyczących funkcjonowania MON i jego szefa, wskazują, że wyczerpuje się spory kredyt zaufania wobec ministra. Krytyka płynie nie tylko ze środowisk opozycji, czy wojskowych, szczególnie tych, którzy z armii odeszli, ale i z kręgów PiS. Krytyczne spojrzenie na postępowanie z wojskiem jest skutkiem tego, że wojsko wśród patriotów, a wśród tych na prawicy tym bardziej, cieszy się estymą.
- Zwolennikom owego "postępowania", musiała się przestawić zwrotnica, gdy zobaczyli oficera w galowym mundurze Podhalańczyka, trzymającego parasol nad człowiekiem z "Aronii", studiującym prawo "normalne", pełniącym - nomen omen - rolę piorunochronu do skupiania uwagi lub szereg pancerniaków mu salutujących...
Krzysztof Piekarski: Sami wojskowi dali się wpuścić w takie maliny. Znaleźli się tacy, którzy się poddali jakiejś rzeczywistej, lub wyimaginowanej, presji. Nie wyczuli bluesa (śmiech).
- Co nas obchodziłby blues jakiegoś lizusa. Ale on ma dbać o honor munduru...
Krzysztof Piekarski: Jakoś nie było wielu skorych do odmowy i z pokorą oni wypełniali dziwaczne polecenia.
- A gdyby politolog Piekarski miał dostęp do ucha prezesa Kaczyńskiego czy wyszeptałby, że ministrowie Waszczykowski, Szyszko, Macierewicz nie powinni trzymać się dzielnie tylko dlatego, że ich odejścia chce opozycja, ale z właściwym im wdziękiem zająć się czymś innym?
Krzysztof Piekarski: Mam wrażenie, że konstruując rząd Beaty Szydło, zrobiono w kilku przypadkach casting na najmniej kompetentnych, najmniej niekontrowersyjnych, najmniej umiejących wpisać się w kontekst spraw, którymi mają się zajmować ludzi. Wybrano więc zestaw osób, które przyczerniają obraz PiS, które przedstawiało się jako partia wolna od wady arogancji, ortodoksyjna partia dobrej zmiany.
- 10/04/2017 19:23 - F. Potulski: Samorząd jest zobowiązany zabezpieczyć publiczne usługi
- 10/04/2017 15:04 - Szkoła to nie spółka z o.o. Decyzja o przekazaniu szkoły w Kokoszkach prywatnej spółce – nieważna
- 10/04/2017 14:25 - Oddano hołd ofiarom katastrofy smoleńskiej
- 09/04/2017 20:06 - I dymi mgłą katyński las...
- 07/04/2017 19:32 - Uroczystość ku czci ofiar katastrofy smoleńskiej
- 06/04/2017 19:37 - Dzień otwarty GUMed
- 06/04/2017 13:01 - Karol Nawrocki: z IPN na szefa Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku
- 06/04/2017 10:50 - Szkolenie z audiodeskrypcji w ramach programu "Usłyszeć obraz"
- 06/04/2017 08:25 - Prezydent Gdańska wróci na ławę oskarżonych
- 05/04/2017 21:00 - Daniel Obajtek: Model funkcjonowania spółki musi być bardziej czytelny