Z dr. Krzysztofem Piekarskim, pracownikiem naukowo-dydaktycznym, wykładowcą z Zakładu Teorii Polityki Instytutu Politologii UG i komentatorem politycznym rozmawia Artur S. Górski
- Od 24 lutego nasza część świata zmieniła się diametralnie, polityka światowa nabrała nowej dynamiki. Dla politologa to czas naukowych i badawczych „połowów”. O co chodzi w krwawym konflikcie Rosji z Ukrainą, toczonym właściwie od ośmiu lat?
Krzysztof Piekarski: Jeśli badawcze pole ma łowieckie, to będzie smutne morze martwe. Wiele wcześniejszych teorii, analiz i przewidywań „wzięło w łeb”. Fakt, że sytuacja, choć zmienna, była zaogniona od 2013, 2014 roku. Ale chyba tylko nasz północno-wschodni sąsiad, urzędujący na Kremlu, mógłby odpowiedzieć na pytanie, o co mu chodzi i chodziło, gdy wydawał rozkazy, co go pchnęło do aktu agresji, skoro miał spore znaczenie gospodarcze i inne środki, także dyplomatyczne.
- Rozpętując niewypowiedzianą wojnę Putin osłabił własną pozycję, atakując przy tym społeczność mówiącą tym samym językiem i ludzi tej samej wiary. Jest mgła dezinformacji i czegoś nie wiemy?
Krzysztof Piekarski: Nie wiemy, i to jest pewne... Ważny fragment wiary prawosławnej wybrał autokefalię. Uniezależnił się niedawno od patriarchatu Moskwy. I to oficjalnie. Na dodatek cerkiew niekanoniczna trzy lata temu została uznana przez Patriarchat Konstantynopolitański. Nastąpiło wbrew Moskwie powołanie niezależnej cerkwi, co wywołało niepokój Patriarchatu Moskiewskiego i samego Putina, który chyba uwierzył w swe posłannictwo, w możliwość budowy Wielkiej Rosji i zjednoczenia ziem prawosławnych (podczas soboru zjednoczeniowego 15 grudnia 2018 r. w Kijowie, duchowni powołali Kościół Prawosławny Ukrainy; tan w prawosławne Boże Narodzenie 6 stycznia 2019 r. otrzymał od Patriarchatu Konstantynopolitańskiego status kanonicznej cerkwi – dop. red.). To było prawdziwe wyzwanie i oznaka rozbratu Kijowa i Moskwy. Ukraińcy powiedzieli dosyć wspólnocie mającej czterysta lat.
- Chrzest Rusi w roku 988 odbył się w Kijowie. Naród ukraiński, o którym mowa od XIX wieku, właściwie teraz się wykuwa, kształtuje na wschodzie tego kraju, bo na zachodniej Ukrainie, od Rzeczypospolitej, świadomość narodowa była, ze smutnymi dla nas konsekwencjami...
Krzysztof Piekarski: Zapominamy, że od ugody w Perejesławiu z XVII wieku straciliśmy kontrolę nad połową dzisiejszej Ukrainy. Po rozbiorach cała niemal Ukraina, poza Wołyniem, ze Lwowem, Tarnopolem i Stanisławowem była częścią Austrii a potem Austro-Węgier. Nie Kraków ale Lwów był stolicą Galicji.
- Nie dziwi pana wojna – niewypowiedziana, ale „pełnoskalowa”. Pełna tragicznych scen, podawanych nam poprzez przekaz ukraiński, bo tylko ten do nas dociera? W jej trakcie gaz na zachód płynie, luksusowe salonki koleją się przemieszczają, oligarchia czmychnęła, pociągi jeżdżą, handel jest, wymiana torowa trwa? Rosja i Stany Zjednoczone dokonały ostatnio wymiany weterana piechoty morskiej więzionego w Moskwie na skazanego w Ameryce rosyjskiego pilota...
Krzysztof Piekarski: Wojna ma swoje oblicza. Są gesty i są obrazy tragedii, które trudno podważyć, płynące od Ukraińców. Sami sobie zablokowaliśmy rosyjski przekaz. Zapewne walki, decydujące o losie wojny, rozegrają się o cały Donbas, o przemysł wydobywczy, o huty, o zaplecze techniczne i przemysł ciężki, także ten militarny Ukrainy, o Charków, Zaporoże, Krzywy Róg. Wyrąbane zostało przez Rosjan połączenie lądowe między Rostowem a Krymem. Broni się jeszcze bunkier w hucie w Mariupolu. Być może zostanie Ukraina na zachód od Dniepru, z Kijowem, którego Rosjanie nie zajęli. Zachód „wjeżdża” na Ukrainę od strony Lwowa, działa kolej i część infrastruktury bo nie ma wojny totalnej na szczęście. Zostanie Ukraina okrojona. Nie wykluczam wariantu wojny na wyniszczenie. Ale kto by to potem odbudowywał?
- Niewypowiedzianą wojnę mogą zakończyć Chiny. Może nasze firmy... Po co Rosjanie mają niszczyć coś, co chcą zdobyć?
Krzysztof Piekarski: Kwadratura koła i pseudo logika wojny. Wszyscy się teraz na wojnie znają, gdybają. Wielu pojawiło się fachowców od tematów Wschodu.
- Rządzącym naszym krajem wojna na wschodzie okazuje się, paradoksalnie pomocna, bo mało kto pyta o podatki, o zamykanie gospodarki, o koronawirusa, o Polski Ład, o rosnącą inflację?
Krzysztof Piekarski: Przecież to „Putinflacja” (śmiech). W styczniu stawiałem na wcześniejsze wybory, dynamika PiS zaczęła wtedy siadać, ale jeszcze potencjał wyborczy był. Po 24 lutego było pewne dobicie, ale nie było trwałe. PiS swój stan posiadania utrzymuje, na poziomie 32-36 procent. Nie są to wyniki pożądane przez szefostwo PiS. Wróciliśmy w koleiny wzajemnych połajanek, obwiniana się, „winy Tuska”, „putinflacji”, jak by nie było inflacji rok temu. Opozycja, mimo powrotu Tuska, nie zyskuje. Jest trudniej atakować rząd, który zmaga się z wyzwaniami wywołanymi dramatem za wschodnią granicą.
- Wojna potwierdziła diagnozę orwellowską lub inaczej – mądrość etapu. Mamy polityczne połknięcie języka przez ludzi na szczycie władzy. Kilka miesięcy temu w Warszawie i w Madrycie były głośne, fetowane spotkania naszych rządzących z Viktorem Orbanem, z Marine Le Pen, konserwatywną, promoskiewską polityk. Miał być alternatywny wobec Brukseli sojusz. Co się z tym sojuszem stało?
Krzysztof Piekarski: Byłaby to konfederacja populistów Europy, która jednak na razie podupadła. Ale któż to będzie pamiętał. To my politolodzy i wy - dziennikarze dalej, głębiej zaglądamy za polityczne kotary, próbujemy analizować, wgłębiać się w materię. Nie wszyscy muszą mieć zmysł porównawczy. Na poziomie codzienności mało kto się zastanawia, kto, co, z kim i co z tego wynika. Pani Le Pen zapowiedziała powrót swój i Zjednoczenia Narodowego w najbliższych wyborach do parlamentu nad Sekwaną. Kto wie, być może zobaczymy polityków jej partii w Senacie i w Zgromadzeniu Narodowym? Będzie to swoista trzecia tura wyborów.
- Na naszej politycznej scenie kłopotem prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego jest minister Ziobro i jego Solidarna Polska. Przez spory wokół sądów nasze miliardy „leżą w Brukseli”, a mamy, być może na stałe, ponad dwa miliony uchodźców, których trzeba wyżywić, ulokować. Na dodatek mamy nawet ambicje mocarstwowe...
Krzysztof Piekarski: Ambicje może i mamy. Co do Ziobry to w tym przypadku „ogon macha psem”. Rola i znaczenie Solidarnej Polski jest determinowana układem sił sejmowych i wątłą większością ciągle Zjednoczonej Prawicy, coraz mniej zjednoczonej. Ziobro i jego ludzie wyborczo mogą liczyć na maksymalnie dwa procent głosów. Ranga tej partii jest niewspółmierna do jej wyborczej siły. Zadziwia mnie bezwładność w dyscyplinowaniu Zbigniewa Ziobry i jego spionizowania dla potrzeb rządu i całego obozu rządzącego. Samą arytmetyką sejmową nie sposób tego wyjaśnić. Szczególnie, że prezes Kaczyński w przeszłości radził sobie z „ziobrystami” zdecydowanie. Próbą będzie głosowanie nad prezesurą NBP i drugą kadencją dla Adama Glapińskiego.
- Solidarna Polska stawia na twardy kurs, stawia się. Rządzący, włącznie z naczelnikiem państwa i prezydentem też są twardzi - na użytek krajowy, ale w negocjacjach a to przyjmują zasadę „pieniądze za praworządność”, a to deklarują z góry zakupy broni „w ciemno”, nie żądają konkretnej kasy, bo nie będą „chodzić po prośbie”. Kupimy od Amerykanów - a to jest kupiecki naród - to co nam sprzedadzą i na ich warunkach.
Krzysztof Piekarski: Chyba, że Amerykanie nas dozbroją tak, jak Ukrainę. Premier Morawiecki podobno już któryś tydzień domaga się funduszu unijnego na pomoc uchodźcom z Ukrainy.
- Od 24 lutego granicę ukraińsko-polską przekroczyło trzy miliony Ukraińców, większość została w naszym kraju. Wiąże się to z wydatkami.
Krzysztof Piekarski: Dlatego premier zwrócił się do Unii o pieniądze. Podobno oszacował nasze potrzeby na 11 miliardów euro. To wielkie pieniądze i skala tematu. Dowiadujemy się, że Morawiecki napisał nawet list z apelem o uruchomienie dodatkowych środków do Ursuli von der Leyen. Gdy przyjdzie odpowiedź - i kiedy, dowiemy się na jakich warunkach te pieniądze zostaną nam przekazane.
- Licząc pakiety socjalne to koszty Polski sięgną nawet 80 miliardów złotych do końca roku...
Krzysztof Piekarski: Jest otwartym pytanie czy pieniądze trafią tylko do rządu, czy do samorządów, na które spada problem utrzymania uchodźców. Pomocowy zapał siada. Dwa miesiące kruszą entuzjazm. Pojawią się problemy: edukacja, opieka zdrowotna, zakwaterowanie.
- Społeczeństwo nasze jest chrześcijanie, wytrzyma. Może poprawi się demografia i kondycja ZUS, o ile rynek pracy wytrzyma. Niepokoję się zaś o naszych rządzących, którzy co rusz wyciągają kopie i szable i chcą wysyłać w bój nie tylko broń (defensywną) ale i uzbrojone misje. Nie powinniśmy pierwsi wschodzić do boju, ale powinniśmy być na paradzie zwycięstwa. Co z tym zarządzeniem lękiem?
Krzysztof Piekarski: Przypomina się rok 1939. To pobrzękiwanie szabelką jest obliczone na rachunek wewnętrzny, na konsolidację społeczeństwa wokół rządu. Jest wtedy oczekiwanie, że władza wie co robi. Wojna, na dodatek tak blisko, wywołuje klimat zjednoczenia wokół rządzących, postawę samoobrony i wsparcia wobec konfliktu. Stąd rozbujane emocje, atmosfera zagrożenia i owe „machanie szabelką”. My na wypadek konfliktu jesteśmy przygotowani, obawiam się – słabo. Gra na przedłużenie wojny, by się Rosja wykrwawiła jest ryzykowna, ale władza mówi: Tylko my, prawdziwi patrioci, jesteśmy w stanie nas obronić.
- Ma konkurencję. Monopolowi na patriotyzm zagraża Konfederacja, nieliczna w Sejmie, ale dynamiczna i popularna wśród wyborców w wieku „czterdzieści minus”.
Krzysztof Piekarski: Popularność wolnorynkowców, wolnościowców, libertarian, gospodarczych anarchistów, wśród ludzi młodych jest zjawiskiem rozpoznanym. Idea jest pociągająca, nim nie przyjdzie proza życia. Konfederacja jest tak wolna, że jest zlepkiem różnych nurtów, zdań, poglądów. Też ewoluuje, np. ostatnio jest tam mniej eurosceptycznie. Podobnie w PiS. Wydarzenia na Ukrainie zrewaloryzowały przemyślenia. Trudniej posługiwać się retoryką antyeuropejską, antyunijną, skoro potrzebne są pieniądze, a i Ukraina chce do Unii. Skalę poparcia pokazałyby wybory. O ile „putinflacja” będzie niszczyła struktury ekonomiczne i gospodarkę PiS nie będzie miało wyjścia. Nie może czkać na krach. Trzeba mu wyjść do przodu lub pozostawić następcom ten pasztet. Tlą się konflikty: kolejarze, kontrolerzy ruchu lotniczego, katastrofy górnicze, inflacja niszcząca oszczędności i dochody. Czy jednak nie będzie tak, że wszyscy wobec tego będą chcieli przegrać? Może poza PiS z obawy przed srogą pomstą dzisiejszej opozycji.
- 02/05/2022 09:31 - W tygodniku „Sieci”: Tusk, czyli krętacz
- 01/05/2022 10:50 - Zmarł Michał Pruski
- 30/04/2022 12:06 - Bezpłatny spacer rodzinny - obchody Konstytucji 3 maja w MIIWŚ
- 30/04/2022 08:59 - Majowe refleksy
- 29/04/2022 18:22 - Kupczenie boiskiem Gedanii
- 27/04/2022 13:13 - Rosja zakręca nam gazowy kurek. Jesteśmy gotowi. Bez paniki!
- 26/04/2022 16:30 - Festiwal Kultury Utraconej
- 26/04/2022 16:18 - Koła Gospodyń Wiejskich promują zdrową żywność z polskich lasów
- 26/04/2022 16:11 - Konkurs dla młodzieży „Zainwestuj w naszą planetę”
- 26/04/2022 09:50 - Rozewskie Blizarium