Z Kazimierzem Koralewskim, szefem Klubu Radnych PiS w Radzie Miasta Gdańska rozmawia Artur S. Górski
- Sąd uznał, że granice polemiki, także tej politycznej, zostały przekroczone wpisem na jednym z portali autorstwa radnej PiS Anny Kołakowskiej "Trzeba to coś złapać i ogolić na łyso” pod adresem posłanki PO Agnieszki Pomaskiej. Czy ta werbalna agresja w politycznym sporze jest dozwolona?
Kazimierz Koralewski: Cóż, panie weszły w spór, a sąd wskazał jako winną radną Annę Kołakowska i skazał ją na grzywnę. Jednak sąd interpretując sytuację z 2016 roku i wydając werdykt powinien wziąć pod uwagę, że słów tych Ania Kołakowska użyła w ostrym politycznym sporze, w znaczeniu symbolicznym. Przecież nie wzywała do przemocy w stosunku do posłanki PO, do aktów agresji, ale użyła znanego powszechnie kontekstu historycznego…
- Dość jednoznacznego. Głowy golono dziewczętom, które zadawały się z Niemcami, czy to podczas okupacji w Polsce, czy po 1944 roku we Francji…
Kazimierz Koralewski: I tutaj jest ten kontekst. W moim przekonaniu nie było to wzywanie do przemocy wobec Agnieszki Pomaskiej, ale przywołanie wydarzeń sprzed lat. Posłanka Platformy uznała, że jest tym wpisem zagrożona, że jest przerażona. Ale przecież najpierw weszła na sejmową trybunę, by podrzeć uchwałę nie byle jaką. Uchwała dotyczyła obrony suwerenności Rzeczpospolitej i praw obywateli. Stąd ów kontekst historyczny. Agnieszka Pomaska sprowokowała Kołakowską do reakcji.
- Wpis "Trzeba to coś złapać i ogolić na łyso", a następnie na sali sądowej domaganie się dla siebie kary aresztu, której sąd i tak by nie zastosował, jest przekroczeniem granicy między powagą a groteską…
Kazimierz Koralewski: Nie byłem na rozprawie. Wiem zaś, że trudno odmówić ekspresji Ani Kołakowskiej, dla której patriotyzm nie jest pustym słowem. Jest radną zabierającą głos, też na tematy historii, którą zna. Ma za sobą wyrok za działania na rzecz suwerenności. Była najmłodszym więźniem stanu wojennego, aresztowana na początku 1982 roku…
- Tym nie należy usprawiedliwiać ostrości wypowiedzi…
Kazimierz Koralewski: Ależ to jest wskazanie, skąd taka reakcja na pełen agresji akt polityczny posłanki Agnieszki Pomaskiej, na podarcie konkretnej uchwały. Ania używa ostrych sformułowań i ocen. Swoje przeszła. Jej życie świadczy o niej. To czego doświadczyła spowodowało, że jest radykalna. Poczuła, że atakowana jest, w jej odczuciu, ojczyzna. Jest czuła na naszą historię. I zareagowała.
- Historia najnowsza zawsze będzie miała jakiś kontekst w politycznym sporze. Zanosi się na kolejny proces. Tym razem przez Wojewódzkim Sądem Administracyjnym po tym, jak władze Gdańska zaskarżyły decyzje wojewody o tzw. dekomunizacji gdańskich ulic. Czy nie nazbyt daleko idzie ingerencja administracji rządowej w przestrzeń miasta?
Kazimierz Koralewski: Skoro jest łamana ustawa to musi zareagować wojewoda. Taka jest rola wojewodów, by kontrolować działalność samorządów i prawidłowość realizacji ustaw i uchwał. Tymczasem w Gdańsku część samorządu uzurpuje prawo. Wszak już wcześniej zadeklarowano, poprzez prezydenta Pawła Adamowicza, że ustawa usuwająca relikty totalitaryzmów, w tym przypadku komunizmu, nie będzie wykonana. I w tym też mamy prowokację. Reakcja wojewody była do przewidzenia. Przecież wzywał on wielokrotnie do respektowania prawa.
- Pisaliśmy wielokrotnie na temat kim byli i w czym uczestniczyli Dąbrowszczacy. Ulica zmieniła nazwę na prezydenta Lecha Kaczyńskiego, co wywołało kontrowersję i opór. A co do usuwania patronów ulic Mariana Buczka i Stanisława Sołdka, to szczególnie ten ostatni cieszy się pewną popularnością, zdania też były podzielone. Może trzeba było odpuścić?
Kazimierz Koralewski: Wojewoda, wydając decyzje, kieruje się przepisami prawa. To nie jest polityka w historycznej otoczce. Ustawa mówi jasno, jej podstawą są opracowania i wskazówki IPN. Wojewoda zatem musiał posiłkować się opiniami IPN, bo do tego celu jest powołany instytut. IPN jest instytucją naukową, która wyznacza standardy w oparciu o badania i ocenia, kto jaką rolę odgrywał, na ile wysługiwał się tamtemu systemowi. PRL była niesuwerenna…
- W wyniku zaniechań aliantów po 1944 roku i planu Stalina, ale była podmiotem prawa międzynarodowego, choć to temat na inną rozmowę…
Kazimierz Koralewski: Nie ma sporu, że Polska w kształcie z lat 1944-1989 była pod protektoratem. A sprawa przed WSA będzie interesująca. Przecież nie byłaby konieczna, gdyby nie upór samorządowców Platformy i prezydenta Adamowicza, który znów postanowił pokazać własną politykę historyczną. A kiedyś był podobno konserwatystą…
- 28/03/2018 19:13 - Z sejmowych krzesełek do foteli samorządowych?
- 27/03/2018 13:52 - Toyota w Renku
- 23/03/2018 15:51 - Casting do musicalu "Chłopcy z Placu Broni"
- 23/03/2018 15:35 - Adamowicz przesłuchany w sprawie madryckiej eskapady
- 22/03/2018 19:14 - Prezydent RP docenił walczących z atakami żywiołów
- 20/03/2018 20:04 - 24. Targi Akademia
- 20/03/2018 15:42 - Rodzina Ulmów w Muzeum II Wojny Światowej
- 19/03/2018 18:56 - Gdańskie święto książki za nami, czytelnicy już czekają na kolejne
- 19/03/2018 10:46 - „Andrzej K. Waśkiewicz we wspomnieniach”
- 18/03/2018 19:11 - Cztery lata i co dalej? Szansa na skruszenie gdańskiego układu - w listopadzie 2018 r.