Dwie główne partie polityczne, rywalizując o względy mieszkańców Gdańska, sięgną najpewniej po polityków znanych ze sceny ogólnopolskiej, a nawet europejskiej. O fotel prezydenta Gdańska, być może, rywalizować będą senator PO i były sekretarza stanu w Ministerstwie Infrastruktury jako kandydat PiS. Czy "izba refleksji" okaże się matecznikiem nowych samorządowców?
PO stawiała na posłankę Agnieszkę Pomaską i europosła Jarosława Wałęsę. Jednak z partyjnych kręgów wyłania się, na razie teoretyczna, kandydatura Sławomira Rybickiego. Patrząc na polityczne typowania, ten pochodzący ze znanej opozycyjnej rodziny polityk, ma szanse zagospodarować elektorat niezbyt chętny politykom PO, za to otwartych na centrum. Jest związany z nadal popularnym byłym prezydentem Bronisławem Komorowskim.
- By brać udział, z sukcesem, w wyborach trzeba chcieć. Na razie senator Rybicki nie wyraził chęci wystartowania w wyborach samorządowych - ocenia w rozmowie z nami Sławomir Neumann, pomorski lider PO.
Czy lider będzie namawiał Rybickiego?
- Pierwszy krok należy do senatora. Po świętach przyjdzie czas, by ustalić naszą strategię i wskazać na kogo stawiamy. Mam na myśli nie tylko Platformę Obywatelską, ale szerszą platformę, na której gdańszczanom zaprezentujemy naszego kandydata, czy kandydatkę - zapowiada Neumann.
Rybicki zdobył mandat, co prawda w okręgu wyborczym Gdynia i powiat pucki, z 78 421 głosów.
- Wynik był bardzo dobry. Ale do Senatu w Gdyni, nie w Gdańsku - ocenia Neumann, sceptycznie.
To dość dziwna reakcja lidera na głosy, że były sekretarz stanu w Kancelarii prezydenta Bronisława Komorowskiego, z Ruchu Młodej Polski, były kancelista przewodniczącego „Solidarności” Lecha Wałęsy, czyli Sławomir Rybicki byłby dla tej opcji kandydatem optymalnym. Przypomnijmy, że w czasach wojewody Macieja Płażyńskiego (w 2001 r. współzałożyciela PO) był on dyrektorem jego gabinetu.
A rywal Neumanna w zmaganiach o rząd dusz w PO Bogdan Borusewicz? Ten matuzalem opozycji zarzeka się, że wybory samorządowe go nie interesują. Jego atut? Został senatorem w okręgu, który obejmuje Gdańsk i Sopot z poparciem aż 122 543 wyborców.
- PO ma dwoje kandydatów. Inne sugestie to jedynie spekulacje - ucina Neumann.
Pół żartem pól serio są wypowiadane zdania, że wybory samorządowe to sposób by poprawić niedolę materialną ministrów i wiceministrów, podsekretarzy i posłów.
W dyskursie o premiach wypłacanych zdymisjonowanym i innym ministrom ekipy Beaty Szydło, która ostatnio w stylu wiecowym przekonywała z sejmowej trybuny, że te gratyfikacje po prostu się im (i jej samej) należały, pokazując jakoby "pazurki" (zdaniem innych "środkowy palec") pojawił się wątek zarobków samorządowców, tego, że warto stanąć w szranki wyborcze jesienią 2018 r. w walce o wójtostwo, burmistrzostwo czy prezydenturę. Co prawda o nagrody dla marszałka, wójta, starosty, prezydenta będzie trudno. Prawo zabrania.
A trzeba jeszcze walkę wygrać i nie być jak "pies ogrodnika".
7,7 tysiąca zł na rękę sekretarza stanu to, dalibóg, niewiele. Taki prezydent Gdańska z tytułu pracy na rzecz mieszkańców nadmotławskiego grodu otrzymuje rok w rok ponad 161 tys. zł. By zrekompensować sobie trud opieki nad komunalnym majątkiem pobiera on rocznie dodatkowe ponad 130 tys. zł z tytułu zasiadania w radach nadzorczych Zarządu Morskiego Portu Gdańsk i Gdańskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej. Zasiadanie w radach nadzorczych to splendor i źródło profitów. A że sam siebie doń oddelegował? Szczegół...
Taki np. Burkhard Jung (SPD), nadburmistrz Lipska, który może być zadowolony z pozytywnych dla mieszkańców jego miasta skutków transakcji zakupu GPEC mniej może jest zadowolony z zasobności własnego portfela niż jego partner w biznesie ogrzewania Paweł Adamowicz. Dr Jung, nadzorujący holding LVV, z ponad 4 mld euro obrotu (!), otrzymywał przez lata z tego tytułu rocznie... 1850 euro ryczałtu. Ostatnio się zreflektował i dobił do... 2 tys. euro. Tyle o premiach i zarobkach.
A może i partia władzy postawi na posła, wiceministra? Przypomnijmy, że niezły wynik otrzymał w 2015 r. w Gdańsku sekretarz w MKiDN Jarosław Sellin, Kaszuba z Przymorza, zyskując głosy 34 997 gdańszczan. Jednak, jak się dowiadujemy, kandydować w listopadowych wyborach nie zamierza.
Najwięcej głosów z Nowoczesnej (wówczas jeszcze Ryszarda Petru) zdobyła zaś Ewa Lieder (23 220).
Najpewniej w wyborach wystartuje też Dariusz Adamowicz, który nieco "zamieszał" w 2010 roku.
PO obstawia Agnieszkę Pomaską i Jarosława Wałęsę. Ale czy tylko tę parę? PiS ze stoicyzmem, lub jak kto woli tkwiąc w marazmie, trzyma gdańszczan w niepewności.
Artur S. Górski
- 03/04/2018 18:41 - ORP Sokół nadal będzie służył, ale tym razem na lądzie
- 02/04/2018 16:22 - Jan Daniluk: Das Ende von Danzig - Początek Gdańska
- 31/03/2018 15:20 - Wielkanocne śniadanie dla ubogich i potrzebujących
- 30/03/2018 18:47 - Bitwa o Gdańsk
- 29/03/2018 19:26 - Prezes Orlenu dla "Gazety Gdańskiej: Pomorzanie nie mają powodów do obaw
- 27/03/2018 13:52 - Toyota w Renku
- 23/03/2018 15:51 - Casting do musicalu "Chłopcy z Placu Broni"
- 23/03/2018 15:35 - Adamowicz przesłuchany w sprawie madryckiej eskapady
- 22/03/2018 19:14 - Prezydent RP docenił walczących z atakami żywiołów
- 21/03/2018 15:51 - Kazimierz Koralewski: Polityczna polemika w historycznej obwolucie