Antyżużel oglądali kibice, którzy zdecydowali się wybrać na stadion im. Zbigniewa Podleckiego. Lotos Wybrzeże wygrał z Lechma Poznań 69:16.
To co działo się na gdańskim stadionie trudno nazwać meczem. Był to pokaz antyżużla. Najlepiej świadczy o tym to, że koło 10 biegu kibice gremialnie zaczęli opuszczać swoje miejsca. To "widowisko" trwało prawie 3 godziny!
Na torze emocji sportowych zbyt dużo nie było. Innych nie brakowało. Goście zaczęli mecz od serii upadków. Już po trzech biegach mieli na koncie cztery upadki. Po czwartym biegu sędzia uznał, że goście zbyt często zapoznają się z torem i zarządził jego równanie.
Po 20 minutach zawodnicy zostali poproszeni po taśmę. Goście nadal nie byli zadowoleni ze stanu nawierzchni i do dwóch biegów wyjechali tylko gdańszczanie. Burzę braw otrzymał Maciej Fajfer wyjeżdżając do biegu siódmego. Po chwili z parkingu wyjechał Robert Miśkowiak, ale ponieważ uczynił to 2 sekund przed upływem czasu 2 minut nie miał szans żeby dojechać pod taśmę i został wykluczony. Po chwili do parkingu został odesłany jego kolega, który zerwał taśmę. Seria biegów gości bez zdobyczy punktowej była kontynuowana w kolejnej gonitwie. Adrian Szewczykowski upadł na wirażu przy parkingu, ale zeszedł z toru, a Norbert Kościuch nie minął linii mety tuż przed nią zawracając do parkingu.
Od dziewiątego wyścigu kibice oglądali w miarę normalne zawody. To znaczy pod taśmą stawała czwórka zawodników i w większości wypadków, poza jednym, tylu samo dojeżdżało do mety. Gości głównie dzięki Robertowi Miśkowiakowi stać było nawet zwycięstwa biegowe. Niektórzy z poznaniaków wyraźnie mieli dosyć jazdy i widać było, że po stracie nie odkręcają gazu, chcąc po prostu dojechać do mety.
W gdańskiej ekipie aż sześciu zawodników zakończyło mecz z dwucyfrowym dorobkiem punktowym. Wśród gości Miśkowiak zdobył o dwa punkty więcej niż pozostali jego koledzy razem wzięci.
Mecz na pewno przejdzie do historii. Tylko, że powodem nie będzie jego wysoki poziom i zaciętość a wydarzenia, którym trudno przypisać sportowego ducha.
Kto ponosi winę za zamieszanie? Goście z pewnością będą wskazywali gdańszczan jako winnych złego przygotowania toru. Gdańszczanie wskażą jako winnych gości, którzy bali się jechać i odmawiali jazdy. Zastrzeżenia gości co do stanu toru przynajmniej w części podzielał sędzia, który poza ponad 20-minutowym równaniem po wyścigu czwartym wysyłał ciągniki i polewaczkę (do równania, a nie polewania toru) praktycznie co drugi bieg. Po siódmym biegu, gdy arbiter udał się do parkingu na naradę z zawodnikami, to wyścigi ciągników wywoływały entuzjazm na trybunach. Co do gości to ich odmowa jazdy byłaby bardziej zrozumiała przed pierwszym startem lub po trzecim wyścigu i czwartym upadku. Takie zachowanie po kilkudziesięciominutowym równaniu toru jest mniej zrozumiałe.
Jedno jest pewne. Przegrał sport i kibice, którzy zamiast pasjonować się rywalizacją na torze obejrzeli parodię żużla w znacznej części wyścigów.
Za ten mecz wyjątkowo nie będzie ocen gdańskich zawodników.
Tomasz Łunkiewicz
Fot. Zbigniew Jacykowski
- 09/05/2011 14:32 - Po meczu Lotos Wybrzeże - Lechma: Kowalik - Polny buduje żużel w Warszawie, a niszczy go w Gdańsku
- 09/05/2011 10:28 - Falstart "Atomówek" w półfinale PlusLigi
- 09/05/2011 10:14 - Świetne kendo w Gdyni. Polacy bez medali
- 09/05/2011 09:20 - Arka na remis. Styl daje nadzieje
- 09/05/2011 09:13 - Kafarski ostro do kibiców – pomeczowy komentarz
- 08/05/2011 11:26 - Lotos Wybrzeże - Lechma LIVE
- 08/05/2011 11:15 - Lechia - Wisła LIVE
- 08/05/2011 08:44 - Arka musi wygrać
- 08/05/2011 08:38 - Kadra Lechii Gdańsk na mecz z Wisłą Kraków
- 08/05/2011 08:11 - Asseco wygrywa po emocjonującym meczu