Po efektownym zwycięstwie z Inydkpolem AZS UWM Olsztyn siatkarze Lotosu Trefla Gdańsk przestali być jedynym zespołem bez zwycięstwa w PlusLidze. Po zakończeniu spotkania, w gdańskim zespole można było wyczuć prawdziwą ulgę.
Wcześniejsze pięć kolejnych porażek sprawiło bowiem, że w ekipie Grzegorza Rysia panowała olbrzymia nerwowość. Przyznał to zresztą przed starciem z olsztynianami środkowy Trefla, Artur Augustyn, który podkreślał, że zwycięstwo jest niezbędne do poprawienia atmosfery w szatni. Również sam Ryś wiedział, że sytuacja wymyka mu się powoli spod kontroli, ale nie wiedział chyba sam, co ma dalej robić. Niby jasnym było, że wszyscy rywale z którymi mierzyli się jego siatkarze w pierwszych pięciu kolejkach PLusLigi byli poza zasięgiem jego drużyny. W każdym z tych spotkań bywały jednak momenty, zwłaszcza w starciach ze Skrą Bełchatów, ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle i Jastrzębskim Węglem, w których Lotos prezentował się naprawdę nieźle i przy odrobinie szczęścia, mógł wywalczyć chociażby punkt. Cały czas jednak czegoś brakowało.
– Uważnie analizujemy nasze błędy, a później nad wszystkimi elementami, które szwankują w trakcie meczu, pracujemy na treningach, wciąż jednak nie przynosi to efektu - narzekał Ryś po porażce z Asecco Resovią Rzeszów 0:3. Podkreślał również, że mecz z Indykpolem to ostatni dzwonek, aby zacząć wygrywać, bo w przeciwnym razie sąsiedzi z tabeli mogą odskoczyć na taką odległość punktową, którą później ciężko będzie już odrobić.
Jego podopieczni zatem mocno musieli sobie wziąć do serca te słowa, gdyż z drużyną Tomasso Totolo rozegrali kapitalną partię, wygrywając pewnie 3:0. W końcu u naszych siatkarzy widać było zaangażowanie, zrozumienie, a przede wszystkim większą wiarę we własne umiejętności i pewność w podejmowaniu decyzji. To wszystko razem wzięte zadecydowało o tym, że wypełniona niemal po brzegi Ergo Arena w końcu mogła fetować zwycięstwo Trefla.
- Od pierwszego seta graliśmy ambitnie i z determinacją. Udało nam się odrzucić rywala od siatki za pomocą mocnej zagrywki, dobrze funkcjonował również nasz blok - krótko skomentował tajemnicę pierwszego sukcesu Trefla, Ryś. Również sami zawodnicy nie mieli wątpliwości, że o premierowym zwycięstwie zadecydowały w głównej mierze aspekty psychologiczne. – Najważniejsze, że udało nam się zachować spokój w końcówkach setów. Były oczywiście nerwy i olbrzymie emocje, ale wszystko udało się doprowadzić do szczęśliwego końca - przyznał Bartosz Kaczmarek.
Z Kaczmarkiem w 100% zgadza się Waldemar Świrydowicz: - Uniknęliśmy przestojów w końcówce setów, przez co zwykle seryjnie traciliśmy punkty i przegrywaliśmy. Teraz mimo oporów rywala, potrafiliśmy zagrać dobrze przez cały set, a nie tylko w niektórych jego momentach.
Maciej Kanczak
- 02/11/2011 15:13 - Trening do GDAŃSK BIEGA 2011
- 02/11/2011 08:24 - TBL: Trefl pokona Basket?
- 02/11/2011 08:20 - Asseco Prokom: Po pogromie w VTB, czas na Euroligę
- 02/11/2011 08:18 - Kontrakt Kucharskiego w Indiach
- 01/11/2011 15:19 - "Kafar" traci animusz
- 31/10/2011 10:07 - Walasek w Gdańsku?
- 30/10/2011 14:04 - Ekstraligowy skład rodzi się w bólach
- 30/10/2011 09:36 - Arka przegrywa szlagier
- 30/10/2011 09:32 - Kolejne pewne zwycięstwo Trefla
- 29/10/2011 19:55 - Arka przegrywa w Szczecinie (wynik)