Rozmowa z Arturem Mroczką, żużlowcem Wybrzeża
- Dość długo gdańscy kibice musieli czekać na podpisanie przez ciebie kontraktu z Wybrzeżem. Znając sytuację gdańskiego klubu nie miałeś obaw przedłużając umowę z gdańskim klubem?
Artur Mroczka: Nie było obaw. Wiedziałem jak jest sytuacja w gdańskim klubie. Podpisaliśmy umowy odnośnie spłaty zadłużenia. Wierzę, że wszystko będzie dobrze. Można powiedzieć, że działamy w oparciu o wzajemne zaufanie. Przed tym sezonem działacze zaufali mi. Teraz ja zaufałem im. Tak to powinno działać. Tylko na zaufaniu można coś zbudować.
- W Gdańsku nikt nie ukrywał, że sytuacja klubu jest trudna.
Artur Mroczka: I to jest dobra postawa. Wszyscy wiemy jak jest nikt niczego nie ukrywa. Nie jesteśmy zwodzeni. Gramy ze sobą w otwarte karty. Tak jest w klubie i w drużynie. W ten sposób można coś zbudować i coś osiągnąć.
- Wróćmy do minionego sezonu. Możesz go uznać za udany.
Artur Mroczka: Powiedziałbym, że to był mój najlepszy sezon w karierze pod względem występów ligowych. Uzyskałem najwyższą średnią biegową. Po dwóch latach gdy mniej jeździłem na polskich torach pokazałem, że potrafię jechać. Na pewno duży wpływ na to miał fakt, że regularnie startowałem. Złapałem odpowiedni rytm i utrzymałem go do końca sezonu. W przyszłym sezonie postaram się pojechać jak najlepiej.
- Podsumowanie tego udanego sezonu był awans do finału indywidualnych mistrzostw Polski.
Artur Mroczka: Finał mi nie wyszedł, ale pokazałem, że mogę do niego awansować. To był start z najlepszymi zawodnikami w Polsce i wyciągnę z niego wnioski. Wiem jakie popełniłem błędy. Po raz pierwszy od nie wiem jak dawna zrobiłem taśmę. Tak bardzo starałem się wygrać (śmiech). Postaram się awansować do finału w przyszłym roku.
- Przez kibiców, media i fachowców skazywani jesteście na spadek.
Artur Mroczka: Wszyscy opierają się na tym co było, a to moim zdaniem błąd. Nie można się sugerować tym jak zawodnicy jeździli w minionym sezonie, albo wcześniej. Gdańsk jak spadał dwa lata temu też miał słaby skład. Gdańska drużyna miała milion kontuzji, niektórzy zawodnicy mieli słabszy sezon, ale o spadku zadecydowały małe punkty w dwumeczu z Wrocławiem. Wszystko rozstrzygnie się na torze. Ja mogę powiedzieć, że 99 procent nie spadniemy. Mamy młody składy, który jest głodny sukcesów. Żaden z nas nie posmakował jeszcze trzydziestki. Jesteśmy pełni werwy. Ja, Thomas, Fredrik, Leon jesteśmy zawodnikami, którzy nie pokazali jeszcze pełni swoich możliwości. Jestem przekonany, że nawet jak nie osiągniemy wyniku to będziemy walczyć i wszyscy będą mówić "Tego się po nich nie spodziewaliśmy". Gdański tor jest fajny, da się na nim powalczyć.
- Gdańskich kibiców podbiłeś swoją walecznością na torze.
Artur Mroczka: Kiedyś mówiono, że nie walczę. Ja krótko jeżdżę na żużlu, tylko siedem lat. Cały czas się uczę. Mam jeszcze sporo do nauki. Jak się nauczę to pokażę, że mogę skutecznie walczyć też w ekstralidze.
- Miałeś dowody sympatii od gdańskich kibiców?
Artur Mroczka: Można było to odczuć po meczach gdy szliśmy im podziękować. Skandowali wówczas moje imię. Najbardziej odczułem to podczas meczu w Grudziądzu. To było trudne spotkanie ze względów psychologicznych. Gdańscy kibice dali mi wówczas duże wsparcie skandując moje imię.
- Jesteś zawodnikiem, który nie boi się mówić tego co myśli, jak to się mówi "to co w sercu to na języku".
Artur Mroczka: Taki już jestem. Nie będę udawał kogoś innego. Jak coś myślę to to mówię.
- Święta Bożego Narodzenia to dla żużlowców szczególne święta, bo może je spędzić z rodziną. W Wielkanoc zazwyczaj macie zawody. Jak ty spędzisz święta?
Artur Mroczka: To prawda, że Boże Narodzenie to dla nas szczególne święta. Możemy je spędzić z rodziną. Dla mnie to będą wyjątkowe święta. 31 października urodził mi się syn. W tym roku dostałem już tyle prezentów, że o nic Mikołaja nie prosiłem. Miałem udany sezon, urodził mi się synuś – więcej do szczęścia nie potrzebuję. Akurat jak rozmawiamy wyruszyłem po choinkę. Jeśli chodzi o przygotowania to jak coś trzeba pomóc to pomagam, ale generalnie uważam, że dziewczyny powinny przygotowywać, a chłopacy jeść (śmiech).
Rozmawiał Tomasz Łunkiewicz
Fot. Sławomir Żylak
- 30/12/2013 09:22 - Zmienne szczęście Asseco i Trefla
- 28/12/2013 12:07 - Bartelik: Młodzież z sukcesami, seniorzy przeciętnie
- 27/12/2013 20:10 - Pieszczek chce rozwiązać kontrakt
- 27/12/2013 17:42 - Koszykarskie fajerwerki tuż przed Sylwestrem. Powrót legendy
- 27/12/2013 15:49 - Poświąteczne wzmocnienie Asseco
- 21/12/2013 18:13 - Lotos Trefl w kiepskim nastroju kończy rok
- 20/12/2013 20:07 - Trefl rządzi w Trójmieście
- 20/12/2013 13:56 - Wielkie Derby trochę mniejsze
- 19/12/2013 18:13 - Waczyński: AJ Walton robi tam prawie całą grę
- 19/12/2013 18:07 - Szczotka: Oby takich meczów było jak najwięcej