Asseco Prokom Gdynia z honorem pożegnał się z rozgrywkami Euroligi. Drużyna Kestutisa Kemzury w niezłym stylu ograła Montepaschi Siena.
Montepaschi Siena - Asseco Prokom Gdynia 88:95 (26:13, 25:15, 12:24, 13:24, d. 12:19)
Montepaschi: Brown 23, Janning 11, Rasić 9, Carraretto 9, Kangur 8, Ress 8, Moss 4, Sanikidze 4, Ortner 4, Lechthaler 4, Eze 3, Hackett 1
Asseco Prokom: Blassingame 26, Koszarek 20, Mahalbasić 18, Ponitka 14, Szczotka 10, Hrycaniuk 3, Richards 3, Roszyk 1, Acker, Pamuła, Witka.
Można by dywagować, że gospodarze tego spotkania odpuścili sobie mistrzów Polski, że pewni awansu nie mieli ciśnienia na zwycięstwo. Jednak trzeba też oddać klasę drużynie z Gdyni, która podniosła się z kolan i po bardzo mocnym knockdownie, potrafiła znokautować swojego rywala.
Od początku spotkania dominowali zawodnicy z Wło0ch. Szybko wyszli na kilkunastopunktowe prowadzenie i wydawało się, że gdynian czeka kolejna żałosna porażka. To wrażenie nie schodziło przez pierwsze dwie kwarty, gdyż skuteczni i pewni siebie zawodnicy ze Sieny do przerwy prowadzili 23 punktami.
Po przerwie gra gdynian wyglądała, jakby Królik Bugs wygrał "Kosmiczny Mecz" i źli kosmici oddali graczom Asseco ich umiejętności. Zaczęła się szaleńcza pogoń za wygraną. Bardzo skutecznie grali rozgrywający, łącznie zaliczając 46 punktów. Jak zwykle solidny pod koszem był Mahalbasić. Wolną rękę dostał Ponitka, który szalał wjazdami pod kosz i raz za razem dokładał punkty do dorobku drużyny. Gdynianie odrabiali starty i przed ostatnią odsłoną brakowało im już tylko 11. Także te punkty szybko odrobili i do końca spotkania wynik oscylował wokół remisu. Jednak dopiero dogrywka przechyliła szalę wygranej na stronę Asseco Prokomu. W pięć minut gdynianie zdobyli 19 punktów i wygrali całe spotkanie 95:88.
Wielka szkoda, że gdynianie odpadają już z Euroligi. Widać po nich, że wraca forma, że ta drużyna się krystalizuje. Koszarek z Blassingamem potrafią coraz lepiej współpracować, a Adam Hrycaniuk ma pod koszem wsparcie Mahalbasicia. Szkoda tylko, że ta drużyna została źle przygotowana do sezonu. Nie jest to wina trenera, tylko kalendarza. Choć trzeba przyznać, że oglądając gdynian w pierwszych sparingach przed sezonem, można było być optymistą, później wyglądało to gorzej, aż do ostatnich derbów. Po takim spotkaniu jak z Treflem, każda drużyna uwierzyłaby w siebie.
Teraz gdynian czeka powrót do naszej ligowej szarzyzny i podróże po wspaniałych halach pokroju Radomia, Zgorzelca czy Tarnobrzegu. Szkoda, bo Asseco Prokom Gdynia w tym sezonie miał dosyć łatwą grupę, zawodników też bardzo dobrych, przynajmniej na papierze, jednak nie potrafiła z tego powstać chemia. Szkoda, bo przy żałosnej postawie w Europie piłkarzy, koszykówka mogłaby sporo na tym zyskać. A tak, sporty na świecie niszowe, jak siatkówka, mają w Polsce więcej fanów.
FA
- 15/12/2012 22:31 - Profesor Enrico Bertoli siódmym doktorem honoris causa AWFiS
- 15/12/2012 20:14 - Lotos Trefl nadal bez wygranej w ERGO Arenie
- 15/12/2012 10:48 - Lechia szóstą siłą ligi - podsumowanie jesieni
- 14/12/2012 20:54 - Miśkowiak wzmocni Wybrzeże?
- 14/12/2012 16:22 - W niedzielę Artur Siódmiak Camp!
- 14/12/2012 13:35 - Grabowski poprowadzi Atom Trefl do końca sezonu
- 13/12/2012 22:33 - Honorowe pożegnanie z Euroligą Asseco Prokomu - wynik
- 13/12/2012 20:32 - Glinka rywalką "Atomówek"!
- 13/12/2012 10:38 - Smutne pożegnanie Trefla z Europą
- 12/12/2012 15:47 - Czterech piłkarzy odejdzie z Arki