Trefl Sopot poległ w środowy wieczór na Ergo Arenie z Lokomotivem Krasnodar. Około tysiąca osób oglądało jak sopocianie starali się odrabiać straty. Niestety nie udało się.
Trefl Sopot - Lokomotiv Kubań Krasnodar 70:87 (16:26, 18:30, 27:10, 9:21)
Trefl: Spralja 14, Dylewicz 14, Turner 12, Michalak 8, Waczyński 8, Zamojski 7, Looby 4, Jarmakowicz 3, Dąbrowski, Brembly, Stefański.
Lokomotiv: Brown 34, Marić 14, Calathes 12, Jasaitis 9, Sheleketo 7, Baron 6, Grigoryev 5,
Od początku meczu na prowadzenie wyszła ekipa gości. Pod wodzą Amerykanina Browna, który w pierwszej kwarcie miał już ponad 15 zdobytych punktów, Rosjanie grali na świetnej skuteczności, na co pozwalała słaba obrona sopocian. Jednak prawie do końca kwarty udawało się ograniczać rywali. Dopiero w samej końcówce kwarty wyszli na dziesięciopunktową przewagę. W drugiej odsłonie zaczęło się budowanie przewagi rywali. W drużynie trenera Niedbalskiego zabrakło na pewno Marcina Stefańskiego, który zawsze był najbardziej charakternym zawodnikiem na boisku. Drużyna z Kubania na świetnej skuteczności budowała coraz wyższą przewagę. Po takiej pierwszej połowie nikt nie spodziewał się jakichkolwiek emocji w kolejnych odsłonach.
Po przerwie w garść wzięli się zawodnicy z Sopotu. Mozolnie odrabiali straty. Dzięki mocniejszej obronie i lepszej skuteczności, także zmienników, udało się zniwelować przewagę Lokomotivu do zaledwie 5 punktów. Jednak goście byli w środę na fali i w samej końcówce ostatniej odsłony znów odskoczyli na kilkanaście punktów i ostatecznie wygrali to spotkanie. - Popełniliśmy w tym spotkaniu kilka błędów jako drużyna i nasi rywale potrafili to wykorzystać - stwierdził po meczu Kurt Looby. - Po Eurocup spodziewaliśmy się trochę więcej, ale też nie ma co narzekać. Wielu chłopaków, tak jak ja, debiutowało w tych rozgrywkach i sporo się dzięki temu nauczyło - dodał Antiguańczyk.
Sopocianie żegnają sie już z tymi rozgrywkami, ale nie mogą mieć do siebie jakiś większych pretensji. Można było się pokusić o jeszcze jedno zwycięstwo, ale wyjście z grupy wydawało sie mało realne. Wspominał o tym trener Trefla na pomeczowej konferencji. Po samym losowaniu grupy, jeszcze z Tabakiem, zgodnie stwierdzili, że dobrze będzie wygrać chociaż jedno spotkanie. Sopocianie byli "Kopciuszkiem" tej grupy i każde zwycięstwo było niespodzianką. Kilku zawodników sporo zyskało dzięki tej przygodzie. Koszykarze młodego pokolenia Michalak, Brembly, czy bardziej doświadczony Adam Waczyński mieli dzięki Eurocup szansę na nabranie doświadczenia.
Także pracownicy klubu mieli swoja naukę. Zaczynając od spikera, który w pierwszym meczu sypał językowymi kwiatkami, na szczęście w kolejnych się poprawił. Nie obyło się bez sytuacji kompromitujących. Najbardziej żenującym epizodem sezonu Eurocup były pomeczowe rozmowy pod szatniami, osób odpowiedzialnych za media, które zastanawiały się, czy można wpuszczać reporterów do szatni. Po przeczytaniu, na kolanie, przepisów Eurocup (wymagających takiego dostępu), dziennikarzy szybko zapraszano do szatni, tak by weszli zanim zawodnicy będą biegać "na pydach"...
Drużyna Trefla nabrała dzięki rozgrywkom Eurocup doświadczenie, które będzie procentować w przyszłości. Każdy mecz w Europie był krokiem w dobrym kierunku. Teraz drużyna z Sopotu może się w pełni koncentrować na meczach w PLK.
FA
- 14/12/2012 16:22 - W niedzielę Artur Siódmiak Camp!
- 14/12/2012 15:38 - Czemu nie mogli tak grać w każdym meczu?
- 14/12/2012 13:35 - Grabowski poprowadzi Atom Trefl do końca sezonu
- 13/12/2012 22:33 - Honorowe pożegnanie z Euroligą Asseco Prokomu - wynik
- 13/12/2012 20:32 - Glinka rywalką "Atomówek"!
- 12/12/2012 15:47 - Czterech piłkarzy odejdzie z Arki
- 11/12/2012 22:39 - Atomowy koncert w ERGO Arenie
- 11/12/2012 14:39 - Pożegnanie z Europą
- 10/12/2012 12:44 - Dwa zgrupowania i osiem sparingów - plan przygotowań Lechii
- 10/12/2012 12:10 - Abdou Razack Traore wyróżniony przez Canal +