Lechia Gdańsk przegrała mecz z Lechem Poznań 0:2 (0:0). Spotkanie z pierwszych wysokości trybun nowego poznańskiego stadionu oglądało ok. 2000 kibiców z Gdańska. Nie mogli do końca narzekać na grę swoich pupili, jednak wyraźnie brakowało kontuzjowanych Lukjanovs, Wiśniewskiego, Bajicia. Podopieczni trenera Kafarskiego nadal nie potrafią pokonać Lecha w Ekstraklasie.
Bramki: Peszko (52), Rudnevs (58)
LECH: Kotorowski - Kikut, Bosacki, Arboleda, Henriquez - Wilk (75 Djurdjević), Możdżeń (46 Kriwiec), Stilić, Injać, Peszko - Rudnevs (69 Tshibamba)
LECHIA: Małkowski - Deleu (73 Dawidowski), Bąk, Kożans, Wołąkiewicz - Nowak, Surma, Zieńczuk (62 Pietrowski) - Buzała, Buval, Traore (73 Sazankow)
Sędzia: Masaaki Toma (Japonia)
Zółte kartki: Kriwiec (Lech), Zieńczuk, Nowak, Dawidowski (Lechia).
Od początku meczu oba zespoły groźnie atakowały. Na bramki strzelali Traore z Lechii i Rudnevs z Lecha. Niedługo przed przerwą, Lech uzyskał przewagę, ale strzały Stilica, Wilka, Rudnevsa i Peszki mijały światło bramki lub były bronione przez Małkowskiego. Kontrataki podopiecznych Tomasza Kafarskiego także nie przynosiły skutku. Do przerwy ponad dwudziestotysięczna widownia nie obejrzała goli.
Mecz rozstrzygnął się w drugiej połowie. Lech od samego początku uzyskał przewagę, a po efektownej akcji Wilka Rudnevs dał pierwsze ostrzeżenie Lechii. Trzy minuty później Peszko już nie ostrzegał i strzelił nie do obrony, otwierając wynik spotkania. Błąd przy tym golu popełnił niestety Hubert Wołąkiewicz, który nie upilnował wychodzącego byłego reprezentanta Polski. Stracony gol rozjuszył biało-zielonych, ale kilka ich akcji nie przyniosło skutku, a w najlepszej sytuacji Traore nie trafił do bramki.
Sześć minut po stracie pierwszego gola Lechia została wypunktowana po raz drugi. Po dośrodkowaniu z „rogu” Wilka, w polu karnym najwyżej wyskoczył Rudnevs i podwyższył na 2:0. Lech kontrolował sytuację, ale także goście mieli swoje sytuacje. W 73. minucie Buzała minimalnie przestrzelił obok lewego słupka bramki Kotorowskiego, a w samej końcówce Sazankow także nie wykorzystał dogodnej sytuacji. Gospodarze mogli jeszcze podwyższyć wynik w 80. minucie, ale Tshibamba zmarnował idealną piłkę od Stolica. Do końca spotkania Lech kontrolował sytuację i mimo prób ataków Lechii wynik nie uległ zmianie.
Lechia gości w następnej kolejce łódzki Widzew, który ma nóż na gardle. gardle kolejnych spotkaniach czekają nas wyjazdy do Lubina i Chorzowa. Najlepszy scenariusz – 9 punktów. Realny? 9 punktów.
Filip Albertowicz
- 20/11/2010 23:06 - Największe wydarzenie koszykarskie w Polsce
- 20/11/2010 12:40 - Zawiodła japońska solidność
- 19/11/2010 19:53 - Asseco Prokom na łopatkach
- 18/11/2010 17:01 - Na inauguracje sezonu Lotos podejmie Start
- 14/11/2010 22:11 - Oldboje Stoczniowca najlepsi w Przodkowie
- 14/11/2010 16:25 - Przerwana seria Arki
- 13/11/2010 12:40 - Mistrz nie jest taki straszny
- 13/11/2010 12:35 - Arka zagrała jakby… nie była Arką
- 12/11/2010 22:17 - Awans się oddala
- 12/11/2010 22:11 - Niespodzianki, emocje, radości