Pomiędzy bajki można włożyć stare piłkarskie porzekadło, że szczęście sprzyja lepszym. Bzdura. W meczu Arki Gdynia z Legią Warszawa gospodarzom sprzyjało nie tylko szczęście, ale i arbiter. Niestety także Norbert Witkowski, który ma na koncie dwie bramki. Miał po prostu gorszy dzień. Zdarza się, choć punkty wywalczone z Legią byłyby niezwykle ważne w końcowym rozrachunku. A były one na wyciągnięcie ręki.
Legia Warszawa – Arka Gdynia 3:0 (1:0)
Vrdoljak 40 (karny), Mezenga 81, Kiełbowicz 90+3
LEGIA: Skaba - Rzeźniczak, Astiz, Komorowski, Kiełbowicz - Manu (90 Szałachowski), Borysiuk, Vrdoljak (87 Kucharczyk), Radović (90 Radović), Iwański - Mezenga
ARKA: Witkowski - Bruma, Rozić (61 Żołnierewicz), Szmatiuk, Noll - Płotka - Ivanovski, Zawistowski, Budziński, Labukas - Mawaye (73 Wilczyński).
Sędzia: Toma (Japonia).
Żółte kartki Borysiuk, Manu, Skaba (Legia), Bruma, Budziński, Szmatiuk, Płotka (Arka).
Czerwona kartka: Płotka (84. po drugiej żółtej)
W pierwszej części gry, dobrze taktycznie ustawiona przez Dariusza Pasiekę Arka, była wyraźnie lepsza od gospodarzy. Miała swoje szanse, ale min. Marcin Budziński zmarnował sytuację sam na sam. Dobry pressing gdynian pozwolił stworzyć kilka dobrych sytuacji. Próbowali Zawistowski i Mawaye, ale nie udało się pokonać Skaby. W końcu w 39. minucie sędzia podjął najbardziej kontrowersyjną decyzję w całym meczu. Po przepychance Radovicia z Brumą, arbiter podyktował rzut karny. Sytuacja podobna do słynnej decyzji Howarda Webba. Obaj piłkarze ciągnęli się za koszulki w polu karnym, ale sędzia chyba tego nie widział. Karnego strzelił Vrdoljak, choć blisko obronienia był Witkowski. Do przerwy niewiele się już działo.
Legia trochę lepiej rozpoczęła drugą część gry, jednak gdynianie szybko powrócili do pressingu i nie pozwalali „wojskowym” rozwinąć skrzydeł. Mecz był chwilami nudnawy, ale gdy kibice spodziewali się skromnego zwycięstwa Legia zdobyła drugą bramkę. Po podaniu Irańskiego, Bruno Mezenga dośrodkowywał, ale Witkowski, próbując łapać piłkę skierował ją do własnej bramki. Od 84. minuty gdynianie, za sprawą Michała Płotki, który za dyskusje z sędzią otrzymał drugą żółtą kartkę, grali w osłabieniu. Podbici Arkowcy zostali „dokończeni” przez Tomasza Kiełbowicza. Weteran naszych boisk uderzył z wolnego, a lekką piłkę przepuścił po rękach Norbert Witkowski. Arka przegrała 0:3.
Po meczu powiedzieli (za arka.gdynia.pl):
Dariusz Pasieka: - Może zabrzmi to troche dziwienie, ale mogę pogratulować mojej drużynie dobrego występu. Taktyka jaką sobie założyliśmy na ten mecz realizowana była przez drużynę bardzo dobrze. Po wyjściu na czystą pozycję Marcina Budzińskiego powinniśmy na początku meczu objąć prowadzenie. Mógł z tą piłką zrobić wszystko... wjechał w bramkarza. W pierwszej połowie Legia nam za bardzo nie zagroziła. Rzut karny był w sytuacji kontrowersyjnej. Jestem tu na Legii drugi raz i podobnie było rok temu, kiedy po faulu Adriana Mrowca na Mięcielu przed polem karnym, Legia dostała rzut karny. W przerwie powiedzieliśmy sobie, że nie mamy nic do stracenia i musimy zagrać otwarcie. Do drużyny tutaj nie można mieć pretensji, ale patrząc na bramki dwa i trzy, trzeba powiedzieć, że nasz bramkarz nie pomógł. To nie były strzały nie do obrony. Cieszy mnie to, że zagrał Krystian Żołnierewicz. Na pewno zapamięta na długo debiut przy takiej publiczności. Rzuciliśmy wszystko, co mieliśmy na jedną szalę, ale się nie udało. Szkoda, że w końcowce padły te bramki dla Legii. Dla mnie to na pewno wynik za wysoki, patrząc na przebieg tego spotkania. Wiedzieliśmy, że mamy 6 graczy z trzema żółtymi kartkami i liczyliśmy się z tym, że kiedyś muszą otrzymać te następne i pauzować. Jeśli chodzi o Ante mam nadzieję, że będzie gotowy do następnego spotkania.
Maciej Skorża: - Paradoks! Dzisiaj nasze najwyższe zwycięstwo u siebie z drużyną, która straciła najmniej bramek w lidze. Nasza jakość gry nie była dziś najwyższa. To nie był nasz najlepszy mecz w tej rundzie. Mieliśmy sporo problemów w dzisiejszym meczu. Arka jest bardzo dobrze zorganizowaną w destrukcji drużyną i dzisiaj ciężko nam było sforsować tą zaporę. Mieliśmy problemy z atakiem pozycyjnym. Cieszę się, że mimo słabszej naszej dyspozycji, siłą charakteru potrafiliśmy wygrać ten mecz i zdobyć trzy punkty. Szczęście się dziś do nas uśmiechnęło. Przy okazji Arki w pierwszej połowie bardzo dobrze zachował się Skaba, który uchronił nas przed utratą bramki i dzisiaj miał duży wkład w nasze zwycięstwo.
Arka nie przyniosła wstydu swoim kibicom. Kontrowersyjny karny ustawił niestety spotkanie, które bez takiego prezentu dla gospodarzy, mogłoby się skończyć zupełnie inaczej. Trener Pasieka znalazł doskonałą taktykę na Legię, ale niestety jak zawsze zawodziła skuteczność w ofensywie. Zawiódł niestety także Norbert Witkowski, który po takim meczu może się długo nie pozbierać, a bramkarze Arki grający w Młodej Ekstraklasie pokazują się w tych rozgrywkach z jak najlepszej strony.
Filip Albertowicz
Inne artykuły związane z:
- 25/11/2010 18:51 - Na finiszu
- 23/11/2010 09:09 - Rekordowa frekwencja, rekordowe emocje
- 21/11/2010 11:34 - Ciekawa tylko druga połowa
- 21/11/2010 09:37 - Przed koszykarskimi derbami
- 20/11/2010 23:06 - Największe wydarzenie koszykarskie w Polsce
- 19/11/2010 19:53 - Asseco Prokom na łopatkach
- 18/11/2010 17:01 - Na inauguracje sezonu Lotos podejmie Start
- 14/11/2010 22:11 - Oldboje Stoczniowca najlepsi w Przodkowie
- 14/11/2010 16:34 - Lech za mocny
- 14/11/2010 16:25 - Przerwana seria Arki