Posterunek Straszyn: Polityka ustępstw nie przyniosła jeszcze żadnych korzyści

Przegrana Rosji na Ukrainie spędza sen z powiek niektórym wielkim tego świata. Emmanuel Macron - Nie wszyscy odetchną z ulgą, jeśli to Ukraina wygra wojnę z Rosją. Prezydent Francji ocenił, że taki obrót wydarzeń byłby „upokorzeniem” dla Rosji i mógłby stworzyć nowy zestaw politycznych problemów. Z kolei kanclerz Niemiec Olaf Scholz podczas rozmowy telefonicznej z Władimirem Putinem miał powiedzieć mu, że „zawieszenie broni musi nastąpić najszybciej jak to możliwe”. Do grona zwolenników tej teorii dołączają komentatorzy. M.in. portal „Politico” analizuje, że zwycięstwo Ukrainy może zdestabilizować Rosję, czyniąc ją jeszcze bardziej nieprzewidywalną. O normalizacji połączeń energetycznych między Rosją a Europą w ogóle nie będzie już mowy. Dlatego m.in. Francja, Niemcy i Włochy opowiadają się za rozwiązaniem, które pozwoliłoby Rosji „zachować twarz”. Chodzi oczywiście o oddanie Putinowi części Ukrainy.

W Polsce, acz dużo ostrożniej w podobnym tonie celuje portal „Onet.pl” i ich korespondent w Ukrainie Marcin Wyrwał. Ostatnio opublikował tekst pod znamiennym tytułem „Ukraina przegrywa tę wojnę”. Ostatnio „popisał” się były amerykański sekretarz Stanu Henry Kissinger, który stwierdził, że „trzeba oddać Rosji fragment Ukrainy, aby nie zniszczyć związków Moskwy z Europą”. Odpowiedział mu całkiem słusznie prezydent zaatakowanego kraju Wołodymyr Zełeński: „Widocznie u niego w kalendarzu wciąż jest rok 1938, a nie 2022 i wydaje mu się, że przemawiał w Monachium, a nie w Davos”.

W 1938 roku miała miejsce słynna konferencja w Monachium, gdzie premier Wielkiej Brytanii Neville Chamberlain oddał Hitlerowi Czechosłowacje, by potem machać po wyjściu z samolotu podpisanym przez przywódcę nazistowskich Niemiec kwitem twierdząc z dumą „uratowałem pokój”. Rok później Polska stała się ofiarą agresji. Ani nie uratował cnoty, ani rubla nie zarobił. Do historii przeszło określenie polityki ustępstw, która nie przynosi żadnych korzyści poza krótkotrwałymi jako „polityki appeasmentu”. I ten właśnie model reprezentuje Francja, Niemcy i Henry Kissinger. Dlatego nasz prezydent Duda przed szczytem w Davos udał się do Kijowa, żeby w Szwajcarii tępić tego typu niebezpieczne zapędy zachodnich polityków. Sądzę, że najlepiej ujął to gen. George Patton. Jedyny dowódcą, który trzeźwo oceniał ówczesną politykę Waszyngtonu był niewątpliwie najzdolniejszym generałem alianckim, dowódcą 3 Armii. Stwierdził on tuż po pokonaniu Niemiec w 1945 roku:  „Pozwolili nam wykopać w cholerę jednego gnoja, a jednocześnie zmusili, żebyśmy pomogli usadowić się następnemu, równie złemu albo jeszcze gorszemu niż tamten. (..) Wygraliśmy tylko szereg bitew, nie wojnę o pokój. (..) Zastanawiam się, co powiedzą dzisiaj – ciągnął dalej – wiedząc, że po raz pierwszy od stuleci pozwoliliśmy siłom Czyngis-chana wejść do Europy Środkowej i Zachodniej. Zastanawiam się , jak się czują, wiedząc, że w naszych czasach nie będzie pokoju, a Amerykanie, także ci, którzy się dopiero urodzą, będą musieli walczyć z Rosjanami jutro albo za piętnaście czy dwadzieścia lat. (…) Dzisiaj powinniśmy powiedzieć Rosjanom, że mają iść w cholerę, zamiast ich słuchać, kiedy nam mówią, że mamy się cofnąć. To my powinniśmy im mówić, że jeśli im się nie podoba, niech idą w pizdu, i wydać im wojnę. (…) Niestety, niektórzy z naszych przywódców są po prostu cholernymi durniami i nie mają pojęcia o historii Rosji. Cholera, mam wątpliwości, czy wiedzieli chociaż tyle, że Rosja jeszcze niecałe sto lat temu zajmowała Finlandię, wyssała krew z Polski i zrobiła z Syberii więzienie dla własnego narodu. Wyobrażam sobie, jak szydził Stalin, kiedy uzyskał od nich wszystko podczas tych nibykonferencji”. Po czym dodał jeszcze w swoim dzienniku. „Rosjanie to rasa zasługująca na pogardę. Zwykłe dzikusy. Moglibyśmy ich rozpirzyć w cholerę”.

Jakże prorocze i aktualne są jego słowa wypowiedziane prawie 80 lat temu.

Andrzej Potocki