Ostatnie zawirowania związane z kontraktem Bediego Buvala przypominają, że nie wszystko wokół naszej piłki jest w porządku. Nie wchodząc w szczegóły, kto ma rację, a kto nie, popatrzmy na profesjonalizm niektórych klubów.
Wiele polskich drużyn stoi na skraju bankructwa. Zatrudniają jednak piłkarzy, którzy zarabiają coraz większe pieniądze, choć tych klubów na to nie stać. Poza wielkimi krezusami, takimi jak Legia, Wisła, Polonia Warszawa, czy Cracovia, jest w Polsce wiele klubów, które mają spore zaległości wobec swoich pracowników. Pensje wypłacane ze sporym opóźnieniem nie dziwią nikogo, bo kluby żyją ponad miarę. Ale jeśli pracodawca i pracownik umawiają się, że za daną pracę pracownik dostanie dane pieniądze, w określonym terminie, oznacza to, że tak musi być i tyle.
Ile się mówiło o prezesach, którzy nie płacą na czas, oszukują piłkarzy, a zawodnicy słyszą codziennie, że już jutro będzie kasa. Większość z nich zaczyna swoje obowiązki zwyczajnie olewać. Nie przykładają się do treningów, podczas meczów grają na pół gwizdka, przez to klub zajmuje niższą lokatę i ma niższą premię od organizatora rozgrywek. Koło się zamyka. Podejście klubów do tego tematu jest przerażające. Pomimo gróźb piłkarzy, którzy chcą oddać sprawę do Państwowej Inspekcji Pracy i PZPN, ich pracodawcy zupełnie się tym nie przejmują, płacą jakąś tam śmieszną karę i dalej brną w tym samym kierunku. W końcu dochodzi do sytuacji jak w Gorzowie, czy Wodzisławiu, gdzie na drugim szczeblu rozgrywkowym upadły dwa kluby.
PZPN nie ma innego wyjścia, musi ostrzej weryfikować kluby w sprawach finansowych. Za zadłużenie wobec zawodników powinien zakazywać zatrudnienia nowych graczy. W ten sposób nie wyda się kolejnych pieniędzy, a szanse na uregulowanie zaległości wzrosną. Trzeba jednak pamiętać, że w PZPN nie pracuje zbyt wielu kreatywnych ludzi, zainteresowanych poprawą sytuacji naszej ligowej piłki.
W Polsce nie powinno się płacić piłkarzom tak wysokich kontraktów. Są oni na to po prostu za słabi. Może kluby powinny dogadać się w kwestii pensji maksymalnych dla krajowych piłkarzy. Umożliwi to zatrudnianie zawodników tylko najlepszych, a „pseudopiłkarze”, jakich u nas sporo, będą szukali szczęścia zagranicą. Szybko wrócą z podkulonym ogonem.
Jeśli jednak klub zatrudnił jakiegoś zawodnika, zgodził się na jego warunki, to jego zasranym obowiązkiem jest wypłacać mu pieniądze określone w umowie na czas. Jeśli prezesi tego nie zrozumieją, to szybko stracą pracę, a kluby będą upadać.
Filip Albertowicz
- 20/07/2011 16:28 - Albertowicz: Zorganizujemy finał, bo PZPN obiecał!
- 20/07/2011 07:55 - Formela: Gem, set, Sopot
- 14/07/2011 14:43 - Albertowicz: Rów Mariański
- 14/07/2011 08:11 - Artur S. Górski: W rocznicę Rewolucji Francuskiej
- 07/07/2011 13:04 - Formela: Skoordynować piłkę z nogą
- 04/07/2011 07:44 - Artur S. Górski: USA – urodzone 4 lipca
- 23/06/2011 16:02 - Albertowicz: O co chodzi z tym stadionem?
- 23/06/2011 14:01 - Jaworski: Tusk zakazał nikt w Boże Ciało nie przyszedł
- 16/06/2011 19:57 - Albertowicz: Skauting leży
- 08/06/2011 22:15 - Jacek Pauli: Żarty się skończyły