Mój Wrzeszcz: 18 rocznica tragedii we Wrzeszczu

Tragedia rozegrała się o poranku 17 kwietnia 1995 roku. Był to drugi dzień świąt – lany poniedziałek. O 5.50 większość mieszkańców bloku przy ulicy Wojska Polskiego 39 spała w swoich mieszkaniach, wówczas nastąpił wybuch. W jego konsekwencji zapadły się trzy kondygnacje budynku. Zginęły 22 osoby, 12 zostało rannych.

Przed wybuchem wieżowiec liczył 11 kondygnacji, na których znajdowało się 77 mieszkań.

Przyczyną tego dramatu był ulatniający się gaz. Zdaniem mieszkańców, potwierdzonym przez przeprowadzone śledztwo, był to sabotaż jednego z lokatorów, który również stał się ofiarą.

'

Taka tablica znajduje się nad wjazdem do garażu budynku przy ul. Wojska Polskiego 39

Akcja ratunkowa rozpoczęła się niemal natychmiast. Ludzie uwięzieni w swoich mieszkaniach czekali na pomoc strażaków, którzy ewakuowali ocalałych z wyższych pięter.

Byłem wówczas reporterem Radia Gdańsk, na miejsce tragedii dotarłem około 7 rano. Widok był przerażający. Przechylony budynek stał na rumowisku. Trwała akcja ratunkowa, ludzie byli w szoku, pomagali sobie nawzajem. Pozostałe piętra wieżowca groziły zawaleniem.
Następnego dnia podjęto decyzję o wyburzeniu pozostałej części budynku, dopiero wówczas  ratownicy z psami w bezpieczny sposób mogli kontynuować akcję ratowniczą.

Tablica umieszczona w dziesiątą rocznicę tragedii

Dwa lata później, w 1997 na miejscu dawnego wieżowca wzniesiono nowy, czteropiętrowy budynek, w którym zamieszkała część rodzin dotkniętych tragedią. W tym domu nie ma już instalacji gazowej, nawet nad bramą wjazdową do podziemnego garażu umieszczono tabliczkę informującą, że nie mogą tam wjeżdżać i parkować samochody zasilane gazem LPG.  18 kwietnia 2005, w dziesiątą rocznicę tych wydarzeń, na nowym domu odsłonięto tablicę poświęconą ofiarom katastrofy.

Ta tragedia stała się lekcją nie tylko dla Gdańszczan. Po niej zaczęto wyprowadzać zawory gazowe na zewnątrz budynków, powołano specjalne grupy ratownicze, które weszły z czasem w skład struktur ONZ, utworzono ogólnopolski system ratowniczy.
Krzysztof Andruszkiewicz