Poruszające słowa o dzieleniu się dostatkiem, umieszczone w tytule, usłyszałam w ostatnią niedzielę na kazaniu w naszym kościele (największa parafia w Polsce, ponad 40 tysięcy wiernych). Wyjęte z listu św. Pawła Apostoła brzmiały: „Nie miał za wiele ten, kto miał dużo. Nie miał za mało ten, kto miał niewiele.”
Tak było w ostatnich latach.
Jak świat światem, jedni chcieli zabrać innym. Ziemię, pola i lasy, dostęp do wody, kobiety, bo mogły rodzić ich dzieci, dzieci, bo można było je wychować na „nasze”, bogactwa wnętrza ziemi, złoto, klejnoty, domy. Ta prosta, wydawałoby się, prawda zanika w czasach otrąbionej równości, obejmowania coraz większej liczby krajów prawem międzynarodowym, organizującym życie cywilizowane za pomocą cywilizowanych praw i cywilizowanych polityków, reprezentantów narodów.
I kiedy obserwowałam spotkanie premiera Tuska z niemieckim kanclerzem Scholzem, pomyślałam, jak długą drogę przeszli Niemcy do dziś od budowy obozów koncentracyjnych i doskonalenia systemów zadawania cierpień i masowej śmierci milionom ludzi złej rasy, złego pochodzenia czy złej narodowości. Swym wrogom. Polakom, Żydom, Czechom, Francuzom, Rosjanom i innym. Od łapanek dzieci na wynarodowienie, młodzieży do ciężkich robót, kobiet do wojskowych burdeli i pseudomedycznych eksperymentów, chorych psychicznie na wyniszczenie. Od zastraszania ludności wieszaniem „winnych” przy drogach i na placach publicznych, wywożeniem w nieznane, ale i niszczenia w podbitych krajach urządzeń przemysłowych i dróg, i skrzętnego zabierania wszystkiego, co nadawało się do wywiezienia – biżuterii, mebli, bibliotek, zastawy stołowej, bielizny pościelowej, wszystkiego, co mogło się przydać ich rodzinom i ich krajowi.
Tak, przeszli długą drogę. Teraz chcą wierzyć, że w gruncie rzeczy są dobrzy i sieją innym dobrobyt. Jak kiedyś siali śmierć.
To prawda, to było dawno, dorasta czwarte już powojenne pokolenie Niemców, wymierają dzieci sprawców. Jeżeli chodzi o pamięć tamtych czasów, Niemców interesowało pozbycie się winy za Holocaust Żydów, z pomnikiem Holocaustu, zajmującym centrum Berlina,ÂÂ oraz wypłacanie od czasu do czasu niewielkich odszkodowań części ofiar; tak bywało w latach 1970. i później. Około 1999-2003 roku, gdy były tzw. ostatnie wypłaty odszkodowań, wywiezieni kiedyś do Niemiec mogli dostać około 2,5 tys. marek, czyli wartość mniej więcej jednej skromnej pensji. Za pobyt w Auschwitz czy Stutthofie ocalały Polak, Francuz, Rosjanin czy Ukrainiec dostawał równowartość około 15 tys. dojcze marek, kobieta „królik doświadczalny”, okaleczona na całe życie przez dr. Mengele i jego kolegów, drugie 15 tysięcy. Owszem, Niemców interesował los niemieckich homoseksualistów, także mordowanych przez współziomków w obozach. Mają w Niemczech pomniki. Ofiary polskie, jak od lat słychać, mają je mieć, jednak raczej nie pomniki, tylko „Dom Polsko-Niemiecki”, jak zapowiedział podczas wizyty w Polsce kanclerz Scholz, ale bez konkretów. A premier Tusk przyklasnął, że temat reparacji jest zamknięty i że nie czuje się rozczarowany takim postawieniem sprawy przez Niemców.
Przez osiem lat Polska próbowała przypomnieć potomkom zbrodniarzy o ich niezapłaconych rachunkach. Jak się okazuje, nieskutecznie. Sądząc z głosów prasy niemieckiej, Niemcy obrazili się.
To prawda, pokolenie polityków lat 1970., jak choćby zasłużona dla uregulowania stosunków z Polską Rita Suessmuth czy prezydent Weizsaecker, rozumieli, co się stało i co należy zrobić. Podczas kilku lat opresji stanu wojennego Niemcy zachodni, zwykli ludzie, pomagali Polsce i Polakom. Przysyłali paczki świąteczne, nierzadko pomagali wyjechać na leczenie, finansowali stypendia literackie i artystyczne prześladowanym w PRL poetom, jak choćby Zbigniew Herbert czy Tymoteusz Karpowicz. Byli też jednak inni, którzy w prasie niemieckiej rozważali bezsensowność wojen, gdy można kraje uzależnić ekonomicznie, również przez osadzanie na miejscu przychylnych władz. O Niemcach z NRD lepiej nie wspominać.
Rzeczywiście, po transformacji 1989 roku widzieliśmy napływ niemieckich inwestycji (głównie niestety montownie), a także towarów – jak się okazało, gorszej jakości niż na rynku niemieckim (bo Polacy wolą nasypywać dwa razy więcej proszku do prania niż potrzeba”). Była też inna forma inwestowania – w prasę. Z czasem Niemcy wykupili wszystkie niemal czasopisma i duże dzienniki regionalne, gdzie prowadzili swoją politykę, a pracownicy tam nie mieli w pracy praktycznie praw, obowiązujących w Polsce, zresztą w Niemczech tym bardziej. Założyli także dziesiątki pism kobiecych, gdzie polskie kobiety uczono, jak być modną, piękną i co łyknąć w razie czego, a także nierzadko fałszywie informowano o prawach pracowniczych. Nie lekceważyłabym ich wpływu - w okresie prosperity na przełomie wieków miesięczny nakład kolorowych tygodników i miesięczników niemieckich w RP wynosił około 20 milionów egzemplarzy. W pismach dla dwunastoletnich dziewczynek zaczęto uczyć o „prawach seksualnych i reprodukcyjnych”, atakując polski system wychowania w rodzinach.
Przez osiem lat Polska zdobywała siłę gospodarczą, wydobyła z nędzy rodziny z dziećmi, wspierała przyrost urodzeń, inwestowała w przemysł (może za mało) i planowała następne inwestycje; budowaliśmy drogi, przywracano połączenia kolejowe, lekkomyślnie skasowane w latach dwutysięcznych. Mieliśmy niewiele, ale nie za mało. Ktoś myślał o naszym losie, co najlepiej pokazało ogromne wsparcie dla firm podczas pandemii, gdy groziło paromilionowe bezrobocie.
Ostatnie pół roku jakie jest – każdy widzi. Masowy exodus firm zagranicznych, zamknięcie strategicznych inwestycji, wzrost bezrobocia, kasowanie ulg podatkowych, nieprawdopodobnie wysokie wzrosty cen energii, o bezprawiu tzw. „rozliczeń PiS” i zmian w sądach i prokuraturach nie wspominając.
Z każdego takiego ruchu korzyści czerpie gospodarka Niemiec, Polska traci, a rząd godzi się na wszystko.
Teresa Bochwic
- 09/11/2024 18:52 - Posterunek Straszyn: Pełny profesjonalizm
- 16/10/2024 10:39 - Akapit wydawcy: Postawić Tuska pod Trybunał Stanu - 115 podpisów albo podpis Dudy
- 24/06/2024 09:11 - Gdański bigos: Ukryta bomba
- 20/06/2024 17:02 - Akapit wydawcy: Polizei Scholza mebluje u Tuska
- 20/06/2024 16:59 - Posterunek Straszyn: Ksiądz Jerzy – kapłan, bohater, błogosławiony
- 20/06/2024 16:30 - Gdański bigos: Sześć lat bez Brunona Zwarry
- 18/06/2024 08:36 - Korpus Ochrony Pogranicza, długo jeszcze mamy czekać?