Obywatelski projekt „o zachowaniu przez Państwo Polskie większościowego pakietu akcji Grupy Lotos S.A.” to podręcznikowy przykład złej regulacji.
Złej, bo projekt ten opiera się na fałszywej diagnozie i zawiera toksyczne rozwiązania. Według jego autorów jednym z głównych zagrożeń dla naszej gospodarki jest ewentualna prywatyzacja Lotosu, a lekiem na całe zło jest jej ustawowy zakaz.
Oczywiście w tle rozgrywa się polityka. „Obywatelska inicjatywa” powstała przed wyborami parlamentarnymi. Myślę, że można obronić tezę, że prawdziwym celem jej liderów było przypisanie rządowi zamiaru sprzedaży Lotosu Rosjanom, po czym zmobilizowanie ludzi w obronie przed rzekomym zagrożeniem, z nadzieją, że docenią oni bijących na alarm, głosując na niektórych z nich w wyborach.
Jak wiemy pierwsze podejście do prywatyzacji Lotosu, nie udało się. Wbrew rozpowszechnianym w kampanii wyborczej lękom na zaproszenie Ministra Skarbu nie wpłynęła żadna wiążąca oferta.
Warto przypomnieć, że prywatyzacja Grupy Lotos S.A. była próbą realizacji strategii przyjętej przez firmę, z której wynika potrzeba znalezienia partnera, który posiadałby dostęp do złóż ropy, tak, aby w łańcuchu produkcyjnym pomorskiego koncernu zmieścił się cały proces: od wydobycia ropy do stacji benzynowej. Sukces tak przeprowadzonej prywatyzacji otworzyłby przestrzeń dla dynamicznego rozwoju Grupy, spowodowałby skokowy wzrost jej wartości.
Przed Lotosem rysują się teraz dwie drogi: albo firma będzie spokojnie konsumowała efekty nowych inwestycji zatrzymując się na osiągniętym poziomie rozwoju, albo za pewien czas podejmie kolejną próbę pozyskania odpowiedniego inwestora.
Na teraz rynek zadecydował o realizacji wariantu pierwszego, co nie przekreśla i nie powinno przekreślać powrotu do prywatyzacji Lotosu w przyszłości.
Grupa Lotos działa na otwartym, konkurencyjnym rynku, na którym kapitał przemieszcza się, a jego ruch wiąże się ze zmianą sytuacji, która nie jest w pełni przewidywalna. Decyzje w tym obszarze na ogół muszą zapadać szybciej niż wynika to z tempa pracy parlamentu, dlatego ich podejmowanie należy do kompetencji rządu, a nie sejmu.
I niech tak będzie nadal.
Lotos nie zasługuje na to, aby zamykać go w skansenie. Pomorski koncern ma prawo działać na takich samych zasadach jak jego konkurenci, z możliwością wchodzenia w różne alianse kapitałowe, jeżeli będzie wymagał tego interes ekonomiczny Grupy.
Bez strachu, bo jako państwo nie musimy się lękać nikogo, ale z rozwagą adekwatną do znaczenia gospodarczego tych decyzji.
Tadeusz Aziewicz
- 22/03/2012 13:22 - Albertowicz: Pomoc z reklamy
- 19/03/2012 09:25 - Okiem Borowczaka: Tak dla powrotu Lenina na bramę Stoczni Gdańskiej
- 19/03/2012 09:22 - Albertowicz: A na stadionie się nic nie dzieje…
- 12/03/2012 09:17 - Okiem Borowczaka: 89 dni do Euro
- 12/03/2012 09:08 - Różański: O SLD słów kilka, czyli dylematy praktykującego członka
- 09/03/2012 18:06 - Formela: W półmrok SLD
- 09/03/2012 18:02 - Albertowicz: Poudawajmy, że nam przykro…
- 05/03/2012 09:14 - Okiem Borowczaka: Polowanie na Wałęsę
- 05/03/2012 09:08 - Albertowicz: Symboliczne 100 dni…
- 01/03/2012 19:16 - Formela: Magia kontraktu