Akapit wydawcy: Reżim Struka losem Karnowskiego

Sięgnął do historii Jacek Karnowski.

Przy okazji przemytu ludzi z Chartumu i Agadenu do Sopotu odkrył, że reżim komunistyczny był jednak mniej dokuczliwy niż współczesne dyktatury w Afryce.

Wypada się zgodzić.

W czasach reżimu Karnowski studiował na Politechnice Gdańskiej, a nawet został wicemarszałkiem jej parlamentu studenckiego, co władzy nie speszyło. Zresztą część tej władzy spotykał Karnowski codziennie w domu rodzinnym. Reżim uznał, że praca na stanowisku w spółdzielni mieszkaniowej nie powinna naruszyć dobrostanu seniora Karnowskiego. Czy dobrostan młodej ofiary reżimu mógł naruszyć przydział mieszkania spółdzielczego w Kamiennym Potoku dla projektanta mostów?

Jako inżynier został Karnowski przygarnięty na etat w Biurze Projektów Kolejowych co też nie było szczególną dolegliwością. Zresztą władza miała do inżyniera Karnowskiego zaufanie, bo wydział "C" Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych w Gdańsku - pułkownik Paszkiewicz?, płk.Ring? - dopuścił młodego opozycjonistę do tajemnic tajnych, a wydział III jesienią 1989 roku zniszczył teczkę operacji "Inspiratorzy", choć mogłaby być ona dzisiaj przedmiotem debaty publicznej, a nawet artykułu prof. Cenckiewicza.

Kiedy Karnowski czytał sobie bibułę "Młodej Polski" nie wiedział, że kilka kilometrów dalej Mieczysław Struk za cenę wygodnego mieszkania rozpocznie karierę "towarzysza naczelnika Jastarni" i zajmie się "umacnianiem ludowładztwa", sięgając po myśli płk. Kwiatkowskiego i uchwały zjazdu PZPR.

Karnowski zadeklarował, że podziwia Struka. Struk lubi Karnowskiego. Razem nagrywają spoty radiowe, razem wiosłują do Kaliningradu. Razem też tworzą "reżim" PO na Pomorzu. Ma on lepsze spoiwo niż reżim komunistyczny.

To rynek usług wspólnych.

Marek Formela