1 sierpnia 1944 roku 35 tysięcy chłopców i dziewcząt z biało-czerwonymi opaskami i pod byle jaką bronią stawia się na punkty zborne. Punktualnie o godzinie 17. wybiegają z pięciuset warszawskich bram w nadziej, że za trzy dni przekroczy Wisłę Armia Czerwona, a Oni wystąpią wobec niej jako gospodarze wolnej Stolicy i wolnej Polski. Powstanie Warszawskie nie osiągnęło celu politycznego ani militarnego zwycięstwa. Wpisało się w wielką polską historię, a walczący o wolność i godność zasługują na najwyższy szacunek. Pozostali niepokonani…
Powstańcy stanęli wobec potęgi wroga osamotnieni. Uzbrojeni w steny, granaty, butelki z benzyną, biało-czerwone opaski i Honor, który ceny nie ma. Rozpoczęła się walka.
Warszawa została podzielona na siedem obwodów: Śródmieście, Mokotów, Żoliborz, Wola, Ochota, Praga, i „Obroża” - powiat warszawski i samodzielny rejon „Okęcie”. Na pomoc walczącej stolicy ruszyły oddziały partyzanckie z Puszczy Kampinoskiej i lasów nad Narwią. Bezskutecznie.
Na Pradze, wobec nierównego rachunku sił, trafnej oceny zamiarów sowieckich rozkaz "Godzina W" po kilku dniach został odwołany. Krwawiła Wola, Ochota, Stare Miasto, Mokotów. 150 tysięcy cywilnych mieszkańców tłumiący Powstanie Niemcy, wspierani przez renegatów i zdrajców z terenów ZSRR, poniosło śmierć męczeńską.
Kiedy padł rozkaz Godzina „W”! Armia Krajowa stanęła przeciwko regularnym oddziałom Wehrmachtu i Waffen-SS, wspieranych przez zdemoralizowane szumowiny z zaciągu do sił pomocniczych i renegatów z RONA dowodzonych przez Bronisława Kamińskiego. Sytuację pogarszało wycofanie w rejon Piaseczna zbrojnych oddziałów AK z Ochoty i Woli, a rozkaz powrotu w połowie sierpnia był już spóźniony i naraził na wielkie straty. Dysproporcje w uzbrojeniu były przygniatające.
Zadaniem AK było przygotowanie, a później przeprowadzenie w sprzyjających warunkach polityczno-wojskowych, powstania powszechnego. Walczący niestety nie byli w stanie ochronić miasta przed zniszczeniem, a ludności przed wymordowaniem.
Sowieci latem 1944 roku stali nad Wisłą patrząc na agonię Wolnej Polski. Wstrzymali ofensywę pod pretekstem nadmiernego rozciągnięcia frontu i linii zaopatrzenia.
Jak do tego doszło? Sztab Komendy Głównej AK po otrzymaniu informacji wywiadu i bezpośrednim potwierdzeniu meldunków przez komendanta Obwodu Praga, płk. Antoniego Żurowskiego o walkach w Aninie 31 lipca podjął decyzję rozpoczęcia powstania 1 sierpnia o godzinie 17.
Już 30 lipca 1944 dowódca 2 Armii Pancernej gen. lejtnant Aleksiej Radziejewski melduje do sztabu 1 Frontu Białoruskiego "plan zdobycia Warszawy jest całkiem realny. Żądnego współdziałania z AK nie ustalono."
3 Gwardyjski Korpus Pancerny znajduje się 8 km od Warszawy. Na skutek działań agentury meldunek z datą powstania dociera do Moskwy. 1 sierpnia o godz. 4 nad ranem marsz. Rokossowski otrzymuje rozkaz „wstrzymać natarcie na Pragę i przejść do czynnej obrony".
W południe 1 sierpnia 1 Front Białoruski stanął. Lotnictwo sowieckie od rana zaniechało lotów bojowych. Niemcy skierowali więc do Warszawy transportem kolejowym posiłki broni pancernej.
W zaistniałej sytuacji oraz na wieść o rozbrajaniu oddziałów AK zmobilizowanych rozkazem akcji „Burza", płk. Żurowski zdecydował o powstrzymaniu akcji zbrojnej. Walki powstańcze na Pradze wygasły z 7 na 8 sierpnia 1944 r.
Męstwo żołnierzy AK i innych formacji walczących w Powstaniu było przykładem, by choć pokonani – nie ulec. W rachubach politycznych i militarnych było – być może naiwną, próbą zmiany sytuacji wytyczonej przez gigantyczną machinę wojny totalnej i decyzje aliantów, oddające przyszłą Polskę w ręce kremlowskiego satrapy.
Naziści mogli spokojnie dokończyć dzieła zniszczenia. Warszawska Apokalipsa nie zmusiła też zachodnich aliantów do przeforsowania koncepcji gen. Georgea Smitha Pattona i sugestii premiera Churchilla o skierowaniu uderzenia na środkową Europę od południa. Podjęte próby pomocy z powietrza były o tyle heroiczne, co w swych rozmiarach skromne i mało skuteczne. Samodzielna Brygada Spadochronowa gen. Sosabowskiego wykrwawiła się w nieudolnie prowadzonej przez marsz. Montgomery’ego operacji w Niderlandach.
Próba pomocy podjęta bez wsparcia przez „kościuszkowców” dowodzonych przez gen. Berlinga zakończyła się fiaskiem. Stalin do połowy września 1944 roku nie zezwalał na międzylądowania maszyn aliantów na terenach zajętych przez Armię Czerwoną.
Alianci zachodni jednak woleli respektować układy ze Stalinem i nie mieli ochoty upominać się o Polskę. Rok wcześniej w Teheranie amerykański prezydent F.D. Roosevelt oddał Stalinowi nie tylko kontrolę nad Polską, ale i zrezygnował – w naszym imieniu – ze Lwowa, a jedynym warunkiem, jaki postawił, było zachowanie porozumienia w tajemnicy, tak by to nie odebrało mu głosów Polonii w wyborach.
Powstańcom gorycz ściskała gardła.
Czekamy Ciebie czerwona zarazo
Byś wybawiła nas od czarnej śmierci.
Byś nam, kraj przed tym rozdarłszy na ćwierci,
Była zbawieniem, witanym z odrazą.
Czekamy Ciebie – Ty potęgo tłumu
Zbydlęciałego pod Twych rządów knutem,
Czekamy Ciebie, byś nas zgniotła butem
Swego zalewu i haseł poszumem.
Czekamy Ciebie ty odwieczny wrogu
Morderco krwawy tłumu naszych braci.
Czekamy Ciebie nie, żeby Ci spłacić
Lecz chlebem witać na rodzinnym progu.
Żebyś Ty wiedział, nienawistny zdrajco
Jakiej Ci śmierci życzymy w podzięce
I tak bezsilnie zaciskamy ręce
Pomocy prosząc, podstępny oprawco.
(…)
Legła twa armia zwycięska, czerwona
U stóp łun jasnych płonącej Warszawy
I ścierwią duszy syci z bólem krwawym
Garstki szaleńców, co na gruzach kona.
(…)
Warszawa, 26 sierpnia 1944 r. napisał żołnierz AK ps. „Ziutek”
(fragment ostatniego wiersza Józefa Szczepańskiego, poety Powstania, napisany w obliczu upadku Starego Miasta i bezczynności Armii Czerwonej)
Powstanie warszawskie to bezprzykładne męstwo, bezmiar heroizmu, wspaniała literatura i wielka niezabliźniona nigdy rana. Polityczna i militarna klęska. Jednak rola powstania była i jest nie do przecenienia.
Kogo straciliśmy – wystarczy spojrzeć na archiwalne zdjęcia pięknych dziewcząt, tych „małych dziewczynek z AK”, wspaniałych chłopców z biało-czerwonymi opaskami na ramionach. To oni szli w bój o honor, acz licząc na wsparcie aliantów, które nie nadeszło. Śladowe zrzuty, prowadzone od połowy września 1944 roku, nie miały militarnego znaczenia. Jedynie propagandowe. Za złudzenia przyszło powstańcom płacić najwyższą cenę.
Tak bardzo ich później Polsce brakowało.
Czy Powstanie Warszawskie miało sens?
Paweł Jasienica (Lech Beynar, "Nowina", żołnierz "Łupaszki") napisał, że Powstanie skierowane było militarnie przeciw Niemcom, politycznie przeciw Sowietom, demonstracyjnie przeciw Anglosasom, a faktycznie przeciw Polsce.
Generał Władysław Anders, wielki wódz, mający na uwadze przede wszystkim ratowanie zagrożonej i wykrwawionej substancji narodowej oraz walkę by zwyciężać, złudzeń nie miał.
- Byłem całkowicie zaskoczony wybuchem powstania w Warszawie. Uważam to za największe nieszczęście w naszej obecnej sytuacji. Nie miało ono najmniejszych szans powodzenia, a naraziło nie tylko naszą stolicę, ale i tę część Kraju, będącą pod okupacją niemiecką, na nowe straszliwe represje. Chyba nikt uczciwy i nieślepy nie miał jednak złudzeń, że stanie się to, co się stało, to jest, że Sowiety nie tylko nie pomogą naszej ukochanej, bohaterskiej Warszawie, ale z największym zadowoleniem i radością będą czekać, aż się wyleje do dna najlepsza krew Narodu Polskiego. Byłem zawsze, a także wszyscy moi koledzy w Korpusie zdania, że w chwili, kiedy Niemcy wyraźnie się walą, kiedy bolszewicy tak samo wrogo weszli do Polski i niszczą tak jak w roku 1939 naszych najlepszych ludzi – powstanie w ogóle nie tylko nie miało żadnego sensu, ale było nawet zbrodnią. Jest oczywiście jasne, że nie ma słów, które by mogły wyrazić nasz najwyższy podziw i dumę z powodu bohaterstwa naszej Armii Krajowej i ludności stolicy. Jesteśmy z nimi każdym tętnem naszej krwi. Przeżywamy głęboko tę tragedię i naszą bezsilność w tej chwili, by im pomóc - pisał gen. Anders do ppłk. Mariana Dorotycz-Malewicza „Hańczy” na Linii Gotów, 31 sierpnia 1944 roku.
Jednak ów wybuch ku wolności był wpisany w polskie losy od 1939 roku. Pozostała powstańcza duma, poezja, piosenki na tle dziesiątek lat zakłamywania historii. Przez 63 dni żołnierze Armii Krajowej i NSZ, wspierani też przez inne formacje, prowadzili heroiczną i osamotnioną walkę, której celem była niepodległa Polska.
1 sierpnia o godzinie 17 zatrzymajmy się gdziekolwiek będziemy.
Artur S. Górski
- 16/08/2017 08:06 - Pierwsza faza syndykalistycznego buntu
- 12/08/2017 20:08 - Akapit wydawcy: Teatry prawa
- 12/08/2017 20:06 - Sopockie co nieco: „Morze, nasze morze…”
- 03/08/2017 20:10 - Latarką w półmrok: Gedania – zapach ciszy
- 03/08/2017 20:04 - Sopockie co nieco: Sąd sądem, prawo prawem…
- 28/07/2017 14:14 - Akapit wydawcy: Rozprawy gdańskie - Sąd wiecuje z oskarżonym!
- 28/07/2017 14:10 - Sopockie co nieco: Samorząd, rząd i nie-rząd
- 25/07/2017 06:45 - Nadal czekamy na sądowe katharsis
- 22/07/2017 07:45 - Akapit wydawcy: Organ wodą zachłyśnięty
- 22/07/2017 07:43 - Sopockie co nieco: GOŁY (i wesoły)