Ze Zbigniewem W. Okońskim, podsekretarzem stanu w Ministerstwie Współpracy Gospodarczej z Zagranicą w rządach Jana Krzysztofa Bieleckiego, Hanny Suchockiej i Waldemara Pawlaka, od 7 marca 1995 r. do 22 grudnia 1995 r. ministrem obrony narodowej w rządzie Józefa Oleksego rozmawia Artur S. Górski
- Z ministerstwa zajmującego się gospodarką, także „zbrojeniówką”, przeszedł pan do MON, jako pierwszy od 1918 roku cywilny zwierzchnik sił zbrojnych. Wówczas MON było tak zwanym resortem prezydenckim. Lech Wałęsa wskazał na pana. To nie był przypadek?
Zbigniew W. Okoński: Był to czas po „obiedzie drawskim”, kiedy ważyła się formuła szefostwa MON (30 września 1994 r. na poligonie drawskim spotkała się generalicja WP. MON kierował emerytowany admirał Piotr Kołodziejczyk. W Drawsku Pomorskim prezydent Lech Wałęsa skrytykował kierownictwo MON i zarządził głosowanie, kto jest za ministrem, a kto przeciw. Tylko dwóch generałów wstrzymało się od głosu, pozostali byli przeciwko Kołodziejczykowi. Admirał został odwołany w listopadzie 2014 r. – dop. red.). Był to czas końca koncepcji kierowania MON przez „nie cywila”. Aspirowaliśmy wówczas do członkostwa w NATO. Po wstępnym okresie wewnętrznej dyskusji i deklaracji, że drzwi NATO są otwarte. Borys Jelcyn zapowiedział najpierw latem 1993 roku podczas spotkania z Lechem Wałęsą, że nie będzie oprotestowywał naszej decyzji to zaraz po powrocie do Moskwy ten brak sprzeciwu wobec naszego przystąpienia do Sojuszu odwołał.
- I zaproponował wspólne gwarancje bezpieczeństwa Rosji i Zachodu dla krajów Europy Środkowo-Wschodniej.
Zbigniew W. Okoński: Mieliśmy więc też impuls zewnętrzny by nasze starania jeszcze wzmocnić, a w standardach NATO nie mieściło się by kontrolę nad armią sprawował wojskowy, tak by był to nadzór w duchu demokracji. Prezydent Wałęsa zaczął usilnie poszukiwać człowieka, który znałby się na sprawach wojskowych, a jednocześnie byłby z krwi i kości cywilem. Znal mnie z wcześniejszej działalności w Gdańsku i w rządzie, w którym reprezentowałem sfery gospodarcze, przemysł obronny, podjął optymalną na tamten czas decyzję.
- Docierały do was sygnały, że po zmianie stanowiska Jelcyna Rosja będzie starała się proces przystępowania do NATO blokować i storpedować? Choćby sięgając po prowokacje wywiadowcze?
Zbigniew W. Okoński: W akcesji do NATO stanowisko Rosji było brane pod uwagę. Nie tylko przez nas. Wyłom, jakiego dokonał Borys Jelcyn w Warszawie został odnotowany na Zachodzie, głównie przez Amerykanów. Wiedzieliśmy, że Rosja będzie starała się jednak przeciwstawić się procesowi przyjmowania kolejnych państw do Paktu. W tym zakresie nie było niespodzianki.
- Wszedł pan po okresie konfliktu o obsadę MON na miejsce admirała Kołodziejczyka. I to do rządu Józefa Oleksego, człowieka lewicy, z dawnej PZPR. To była inna polityczna „bajka”. Jak pan wspomina współpracę z premierem Oleksym?
Zbigniew W. Okoński: Wówczas „Gazeta Wyborcza” napisała „Kompromis nazywa się Okoński” (śmiech). Józef Oleksy dał się przekonać prezydentowi. Trzeba pamiętać, że obowiązywała wówczas tak zwana mała Konstytucja i prezydent Wałęsa sprawował nadzór nad siłami zbrojnymi, miał prawo wytypowana i desygnowania ministra obrony narodowej, ministrów spraw wewnętrznych i spraw zagranicznych. Była to kompetencja prezydencka w zakresie bezpieczeństwa państwa. Oceniam, że Józef Oleksy w tamtych uwarunkowaniach, jako polityk, był jednostką pozytywną. Lewica, późniejszy SLD, a szczególnie on, jako premier, wspierali nasze dążenia do przystąpienia do Sojuszu Północnoatlantyckiego. Nie zauważyłem ani razu, by z jego strony wyszłaby jakaś inicjatywa podjęta wbrew temu dążeniu. Widziałem, że on w pełni, w praktyce chce byśmy stali się członkami rodziny demokracji zachodniej i strefy północnoatlantyckiej, czyli NATO. Nie było ze strony Oleksego jakiejkolwiek obstrukcji, a wręcz był to jego cel.
- Nim ustąpił pan z szefowania MON po zaprzysiężeniu prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego przyszło się panu zmierzyć z „aferą Olina”. Czy oskarżenia, jakie z trybuny sejmowej padły ze strony Andrzeja Milczanowskiego, szefa MSW, pod adresem premiera Józefa Oleksego o współpracę z rezydentami KGB Władimirem Ałganowem i Grogorijem Jakimiszynem były dla pana niespodzianką? Jak pan je przyjął? Może miał pan, jako minister, wiedzę o prowadzonych wobec Oleksego działaniach służb?
Zbigniew W. Okoński: Nie miałem takiej wiedzy. Była to operacja prowadzona w sposób tajny. I do dziś nie wiem dokładnie, kto, oprócz prezydenta Wałęsy i ministra Milczanowskiego, miał te informacje. Na pewno nie ja. Sprawę prowadzili ludzie podlegli resortowi ministra Milczanowskiego. Utajnione struktury na tyle, że byłem zaskoczony takim oskarżeniem. Nie uczestniczyłem w przygotowaniu i podaniu tej sprawy do publicznej wiadomości. Ani w sposób nieoficjalny, ani oficjalny. Stałem z boku.
- Dzisiaj Lech Wałęsa przyznaje, że Oleksy to był tylko „gaduła”. A była to przecież akacja realizowana z - nazwijmy to, rozmachem. Oficer KGB Władimir Ałganow (pracujący „pod przykryciem” pierwszego sekretarza ambasady ZSRR i Rosji w Warszawie – dop. red) w Moskwie opowiadał, że spotkał się na Majorce z „superszpiegiem”, pułkownikiem Marianem Zacharskim. Andrzej Milczanowski powoływał się na materiały operacyjne Urzędu Ochrony Państwa. Służby wojskowe nie brały w tym udziału? To było poza MON? Czy pan raportował pracę służb wojskowych w tym temacie prezydentowi Wałęsie?
Zbigniew W. Okoński: Nie raportowałem, bo służby wojskowe nie były w tą operację włączone. Nie ma nic gorszego, jak sytuacja, kiedy służby specjalne depczą sobie po piętach. Zresztą one z natury rzeczy rywalizują, a nawet nie są do siebie przyjaźnie nastawione. To dotyczy wszystkich niemal krajów i służb wywiadu i kontrwywiadu wojskowych i cywilnych. Polska jest krajem newralgicznym. Jest terenem operacji przeróżnych służb i przeróżnych prowokacji. Wtedy też tak było. Tak to mogę skomentować.
- Nasze służby dzisiaj wypełniają swoją rolę? Czy są skuteczne?
Zbigniew W. Okoński: Odpowiem ogólnie. Uczestniczyłem w spotkaniach w Kanadzie i USA w 1991 i 1992 roku na temat przyszłości NATO. Padały wówczas zdania ze strony zdawałoby się poważnych analityków, że po rozpadzie Związku Sowieckiego, po upadku głównego wroga, Pakt Północnoatlantycki traci rację bytu. Nasi analitycy byli odmiennego zdania. Sam silnie artykułowałem pogląd, że musimy brać pod uwagę, że to chwilowe załamanie po upadku tego mocarstwa, a polityka mocarstwowa będzie kontynuowana przez Rosję. NATO więc musi być wzmocnione i poszerzone. Jak większość Polaków jestem szczęśliwy, że Polska jest częścią zachodnich struktur gospodarczych, politycznych i militarnych. Nasze zdanie jest brane pod uwagę. Nasze analizy okazały się słuszne. Analitycy przekonujący, że to już koniec NATO i nastanie pokój okazali się naiwnymi teoretykami, wspieranymi przez prolewackie, uniwersyteckie poglądy i teorie.
- Nie korci pana, by wrócić do polityki?
Zbigniew W. Okoński: O nie. To jest nieaktualne. „To se ne vrati” (śmiech). I ze względu na wiek, na upływ czasu, i na zmiany jakie zaszły na świecie. Mimo pięcioletniego politycznego zaangażowania nie przystąpiłem do żadnej partii. Czuję się działaczem gospodarczym. W latach 90-tych mieliśmy poczucie misji. Kiedy premier Bielecki i pozostali premierzy zaproponowali mi wejście do rządu uznałem, że widocznie im się przydam i wypełnię swój obowiązek, wniosę wartość dodaną.
- Sporo ciągle polityki w gospodarce…
Zbigniew W. Okoński: To prawda. Złe decyzje polityczne rzutują na gospodarkę, a błędne decyzje gospodarcze wywołują konsekwencje polityczne.
- 21/01/2015 18:03 - Krzysztof Kolberger patronem IX Liceum Ogólnokształcącego
- 19/01/2015 17:37 - Energa zaprasza do wyjścia poza szkolne schematy. Rusza czwarta edycja konkursu dla uczniów
- 19/01/2015 10:54 - Opozycja będzie pytać w sprawie utworzenia stanowiska Menedżera Śródmieścia
- 16/01/2015 21:13 - W Stoczni Nauta położono stępkę pod kolejną jednostką
- 15/01/2015 21:22 - Józef Oleksy
- 15/01/2015 20:16 - Koperski zsyła się na Sybir
- 15/01/2015 20:05 - „Kamerdyner” na Kaszubach
- 14/01/2015 18:33 - Andrzej Jaworski: Górnicy płacą rachunek za karierę Donalda Tuska na europejskich salonach
- 14/01/2015 16:13 - Krzysztof Piekarski: Magdalena Ogórek nie jest królikiem z szarfą SLD
- 14/01/2015 09:50 - ERGO Hestia sięga po mądrość klientów: ruszyło Ubezpieczeniowe Forum Idei