Za wiele lat wszyscy, którzy uczestniczyli w stronniczym malowaniu tej sprawy, będą mieli wyrzuty sumienia
Prawo dla polityka
Wniosek
"Rozumiem, że odpowiadam na pytanie związane ze sprawą skierowania przeze mnie w dniu 19 grudnia 1995 roku do naczelnego prokuratora wojskowego wniosku o wszczęcie postępowania karnego w sprawie dotyczącej zagrożenia państwa. Sprawa ta wiąże się z osobą pana premiera Józefa Oleksego (...) Przełomowy moment nastąpił w 1995 roku, kiedy uzyskano informacje wskazujące na pana Józefa Oleksego jako informatora zagranicznej służby wywiadowczej (...) Z posiadanych informacji wynika, że w latach 1880-1995 pan Józef Oleksy odbył wiele spotkań z oficerami obcego wywiadu, w trakcie których ŚWIADOMIE przekazywał informacje i dokumenty, w tym także tajne (>>>) został zarejestrowany jako kwalifikowane źródło informacji w tajnej specjalnego znaczenia ewidencji obcego wywiadu".
Andrzej Milczanowski,21 grudnia 1995 (Głos Wybrzeża)
Postanowienie
"Prokurator (...) postanowił: 1) wszcząć śledztwo w sprawie DOMNIEMANEGO WE WNIOSKACH ministra spraw wewnętrznych (...) udzielania przez Józefa Oleksego wiadomości obcemu wywiadowi (...) Zważywszy na to, że wzmiankowane materiały MSW mają charakter operacyjny, istnieje potrzeba dokonania ich procesowej weryfikacji, która możliwa jest wyłącznie w toku postępowania karnego (...) Nie można przy tym powierzyć jego (śledztwa – red.) prowadzenia Zarządowi Śledczemu UOP o co wniósł również minister spraw wewnętrznych, albowiem to właśnie Urząd Ochrony Państwa był organem opracowującym materiały operacyjne będące podstawą wdrożenia postępowania karnego w przedmiotowej sprawie"
Płk. mgr Sławomir Gorzkiewicz, prokurator - zastępca prokuratora WOW.
(Głos Wybrzeża)
Paczka dla "Olina"
W rzeczy samej nigdy bym na to nie wpadł, na co wpadł Marian Zacharski.
Że Oleksy, jeszcze jako sekretarz, dość tęgi, więc chyba wiecznie głodny, musiał się sprzedać za "paczki z trudno dostępnymi w owym czasie produktami spożywczymi". O dokonaniach Zacharskiego, wiadomo, as wywiadu, minister Milczanowski opowiedział Lechowi Wałęsie. Wałęsa, co też wiadomo, korzystał ze wsparcia żywnościowego - może paczki, może kontenery, Wałęsa w końcu też dość tęgi? - więc wersja z paczkami pasowała do jego doświadczeń. Przy okazji sprawę paczek - nie wiadomo co w paczkach:czekolada? piwo? szynka w puszce? - przegadano z Bartoszewskim, tym od rządu wiarygodności (...) O tym jak gadano nie ma żadnego śladu, bo Wałęsa twierdził, że takich gaduł u niego nie protokołowano. Taki był u prezydenta zwyczaj.
Całokształt okoliczności sprawy, więc także sprawy paczek - mówi "Wyborczej" Milczanowski - upoważnił go do pomówienia Oleksego o świadome przekazywanie informacji i dokumentów oraz o przestępstwo przeciwko podstawowym interesom politycznym i gospodarczym Polski. Dziś wiadomo, że Milczanowskiego, Miodowicza, Jasika i kilku innych zgubił brak tłumacza.
Milczanowski nie będzie już premierem. Jasik nie zostanie ministrem w MSW. Mogło być tak pięknie, a stało się tak paskudnie. - Odchodzi prezydent, odchodzę i ja, musimy wywiązać się ze swoich urzędowych powinności - mówił Milczanowski.
Gdyby nie to rozwiązanie spółki 19 listopada, Wałęsa - sam to powiedział jako człowiek prawdomówny - paczkami z czekolada zaatakowałby lewicę tak jakoś za rok lub półtora. W sam raz na wybory.
Brud to brud - pisał na święta pod choinkę Jan Jakubowski, redaktor naczelny prawicowego, więc nieupolitycznionego "Dziennika Bałtyckiego". Teraz, po werdykcie Prokuratora Gorzkiewicza, trzeba będzie ten brud spod prawicowych paznokci wydłubywać. A paczki można wysyłać Milczanowskiemu...
Głos Wybrzeża 24 czerwca 1996
Los oszczercy
"Wygląda na to, że odnalazł się "Olin". Ma imię, nazwisko, stopień oraz miejsce w polityce.
Co na to były minister Andrzej Milczanowski?
Ten, który powiedział: "Z posiadanych informacji wynika, że w latach 1990-1995 pan Józef Oleksy (...) ŚWIADOMIE przekazywał informacje i dokument, w tym także tajne".
Co na to gen. Marian Zacharski?
Ten, który wyszpiegował, że Oleksy jako sekretarz dość tęgi, więc chyba wiecznie głodny, musiał się sprzedać za paczki z trudno dostępnymi w swoim czasie produktami spożywczymi.
Za co jednak sprzedał się Andrzej Milczanowski, dopuszczając się "ŚWIADOMIE" oszczerstwa, gdy oskarżał publicznie o ciężką zbrodnie urzędującego premiera polskiego rządu?
Odpowiedź na to pytanie jest ważniejsza od konstatacji, że Milczanowski dziś jest już w polityce nikim, narzędziem zużytym i niepotrzebnym. I dla dobra polskiej demokracji powinna paść jawnie przed sądem.
Głos Wybrzeża 25 maja 1998
Oszczerstwa Milczanowskiego
"Żeby rozdzielić sprawę Olina od sprawy Oleksego, ponieważ jego sprawa została określona stanowiskiem prokuratury w postaci umorzenia i jest to jedyne publiczne stanowisko Polski w tej sprawie"Co oznacza to stanowisko Janusza Pałubickiego,obecnego kierownika politycznego służb specjalnych?Że minister Milczanowski dopuścił sie oszczerstwa wyjątkowo ohydnego!Że Oleksy nie może być łączony z urojonymi - w czyich głowach? - zarzutami o zdradę!Że związek Olina z Oleksym jest żaden, a związek Milczanowskiego z Olinem tchnie miłością nie odwzajemnioną!Że w państwie praworządnym, wycedzona przez zęby odpowiedź Pałubickiego na list byłego premiera do premiera obecnego oznacza, że dla polityków pokroju Milczanowskiego nie ma miejsca w życiu publicznym!Skoro bowiem były premier jest ponad wszelką wątpliwość poza jakimikolwiek związkami z tą sprawą, to miejsce Milczanowskiego - marnego aktora w podłym spektaklu dla 20 mln Polaków - jest wyłącznie na ławie oskarżonych.I, jak sądzę, w szerszym gronie interesujących wspólników.
Głos Wybrzeża 17 sierpnia 1998
- Do dziś do mnie nie dociera, że można było zrobić coś tak ohydnego, jak zrobił Milczanowski. Ten, który sam siebie kreował na profesjonalistę i umiejętnie budował swój wizerunek państwowca, neutralnego politycznie, oddanego tylko prawu i państwu. Ten człowiek spiskował przeciwko mnie, premierowi, przez pół roku w tajemnicy przed innymi. Spiskował posiłkując się pijanym Rosjaninem!
- A kiedy się pan zorientował, że coś się dzieje wokół pana?
Józef Oleksy: Do końca się nie zorientowałem. Do dziś wiele osób wytyka mi te moją naiwność. Przecież mogłem, gdybym wiedział wcześniej, odwołać Milczanowskiego i ogłosić narodowi, co było przygotowywane.
- A wiedział pan o lipcowych spotkaniach ministrów Władysława Bartoszewskiego i Andrzeja Milczanowskiego?
Józef Oleksy: Oczywiście, że nie wiedziałem. Milczanowski jest nie w porządku i Bartoszewski też nie jest w porządku.
- Bartoszewski jest nie w porządku? Wszyscy mówią, że jest w porządku...
Józef Oleksy: Wszyscy mówią, a ja mam swoje zdanie w tej sprawie. Mam na to więcej przykładów, nie tylko związanych z moja sprawą. Za wiele lat wszyscy, którzy uczestniczyli w stronniczym malowaniu tej sprawy, będą mieli wyrzuty sumienia. (...) "Krzywda wraca do swojego pana", tak mówią górale. I ona kiedyś wróci i do Milczanowskiego, i do gazet, które bardzo instrumentalnie działały na rzecz zdeptania mojej osoby.
Z wywiadu Marka Formeli i Marka Chorabika dla "Gazety Gdańskiej" (1997)
- Ale klękał pan przed obrazem Najświętszej Marii Panny w Częstochowie, co zarejestrowały telewizyjne kamery. Sprawa prywatna, a jednak publiczny fakt.
Józef Oleksy: Oberwałem wtedy ze wszystkich stron. Nikt nie zrozumiał mojego gestu. Czy takie zachowanie polityka z lewicy jest czymś wstydliwym i gorszącym? Gdy będę uczestniczył we mszach świętych, to w czasie Podniesienia będę przyklękał, bo tak jest przyjęte, a nadto nikt mnie nie zmusza do uczestnictwa we mszy.
- Wiara nie jest prywatną sprawą chrześcijan. Chrystus mówił: "Idźcie i nauczajcie wszystkie narody".
Józef Oleksy: Tak, ale Chrystus nie reprezentował żadnego państwa, ani jeszcze zorganizowanej religii. Tak więc nauczanie Chrystusa nie było ujęte w kanony organizacji i instytucji. To nie jest dobre porównanie w odniesieniu do polityków, bo wezwanie Chrystusa jest przesłaniem do kapłaństwa.
- Czy to nie jest tak, że gesty, które uczynił pan kiedyś w Częstochowie, a niedawno w Siedlcach, obliczone są na burzenie schematu: prawica wierząca - lewica laicka?
Józef Oleksy: W tym co czynię nie ma gry. Oczywiście, kieruje mną wyraźny zamiar zdejmowania z lewicy etykiety antyreligijności i walki z Kościołem, co stało się po PZPR i nie bez udziału SdRP. Walka partii z Kościołem - co historycznie i niezaprzeczalnie miało miejsce w czasach PZPR - nie powinno być udziałem nowej formacji polskiej lewicy. Tak się niestety w jakiejś mierze stało. Tamtą bezinteresowną walkę przegraliśmy. W końcowej fazie istnienia PZPR 67 proc. członków partii deklarowało się jako wierzący. Zresztą, po co było w dobie socjalistycznej biedy walczyć z religią, skoro była ona ważną wewnętrzna sprawą ludzi, a dla życia polskich rodzin miała swój szczególny wymiar? Nowoczesna socjaldemokracja nie może ingerować w wewnętrzne sprawy człowieka i jego przeżyć osobistych. Z drugiej strony jest oczywiste, że lewica będzie znowu walczyć o świeckość państwa i sprzeciwiać się klerykalizmowi.
"Nawracanie lewicy" - rozmowa Marka Formeli i Henryka Pieca, "Głos Wybrzeża" 2-4 lipca 1999 r.
- Czy spodziewa się pan definitywnego wyjaśnienia pańskiej sprawy, oskarżenia pana o zbrodnię zdrady państwa?
Józef Oleksy: Sprawa jest już definitywnie wyjaśniona z punktu widzenia posądzeń pod moim adresem. Teraz zobaczymy czy Polska jest państwem prawa wobec sprawców tej niesłychanej prowokacji.
- Sprawa będzie definitywnie wyjaśniona dopiero wówczas, gdy któryś z panów poniesie konsekwencje za to co stało się w 1995 r.
Józef Oleksy:Postępowanie zostało umorzone. Natomiast jest rzeczą niesłychaną, że po oczyszczeniu mojej osoby sprawcy nie są nawet napiętnowani. Podziały polityczne wdzierają się w obszar praworządności i sprawiedliwości. Mało kto wątpi, że Andrzej Milczanowski jest chroniony przez obóz polityczny, z którego się wywodzi. Co tu jeszcze wyjaśniać? Teraz sprawiedliwości powinno stać się zadość. Trybunał Stanu zakończy sprawę... To tam powiem, że oskarżam Andrzeja Milczanowskiego i Lecha Wałęsę o świadomą prowokację. Ubolewam, że w państwie prawa sprawy szybko przysychają. Z jednej strony występuje ogromna łatwość wywoływania afer, oskarżania, niszczenia dobrego imienia i godności, a później udawania głupiego, jakby nic się nie stało. Dlatego też uważam, że Polska nie jest jeszcze państwem prawa.
Głos Wybrzeża 2-4 lipca 1999 r., "Nawracanie lewicy", rozmowa Marka Formeli i Henryka Pieca.
- 22/01/2015 15:42 - Nowak ma przeprosić Fotygę za „obsesję antyniemiecką”
- 21/01/2015 18:03 - Krzysztof Kolberger patronem IX Liceum Ogólnokształcącego
- 19/01/2015 17:37 - Energa zaprasza do wyjścia poza szkolne schematy. Rusza czwarta edycja konkursu dla uczniów
- 19/01/2015 10:54 - Opozycja będzie pytać w sprawie utworzenia stanowiska Menedżera Śródmieścia
- 16/01/2015 21:13 - W Stoczni Nauta położono stępkę pod kolejną jednostką
- 15/01/2015 20:25 - Zbigniew W. Okoński: Pierwszy cywil w MON
- 15/01/2015 20:16 - Koperski zsyła się na Sybir
- 15/01/2015 20:05 - „Kamerdyner” na Kaszubach
- 14/01/2015 18:33 - Andrzej Jaworski: Górnicy płacą rachunek za karierę Donalda Tuska na europejskich salonach
- 14/01/2015 16:13 - Krzysztof Piekarski: Magdalena Ogórek nie jest królikiem z szarfą SLD