W nowym wydaniu tygodnika „Sieci” o tym, co celebryta medialny Tomasz Lis ujawnił w książce prezentującej obszerny wywiad Beaty Grabarczyk z byłym naczelnym „Newsweeka”. Michał Karnowski analizuje, ile Lis zrozumiał z całego tego boju o kształt Polski, którego był świadkiem, w którym uczestniczył?
Karnowski opisuje najnowszą książkę „Tomasz Lis na żywo”. Już nie władca mediów, ale youtube’owy i wydawniczy nowicjusz, świeżo po upadku z piedestału, z zarzutami niewłaściwego zachowania wobec podwładnych i współpracowników, z poważnymi problemami zdrowotnymi po czterech udarach i zawale, o czym mówi szokująco otwarcie i w szczegółach. Z nieukrywanym żalem wobec wielu ludzi i instytucji (słynne „radio ćwok” na określenie stacji, w której był cotygodniowym gościem przez dwie dekady). A także z wyłażącym z wielu fragmentów książki topornym planem zemsty, odegrania się, choćby przez oplucie, odebranie dobrego imienia, zasugerowanie najgorszych intencji. To napięcie między żalem za utraconą wielkością, pozycją arbitra a przekonaniem, iż z wielu powodów, także zdrowotnych, odzyskanie dawnego prestiżu i władzy jest już niemożliwe, otworzyło szczelinę, przez którą wylało się sporo prawdy o systemie III RP, jego niemoralności i zakłamaniu – czytamy.
Były redaktor naczelny „Nesweeka” nie kryje się z niechęcią – czy nawet nienawiścią – wobec kościoła i duchownych, otwarcie krytykuje tych, których uznaje za „wrogów” oraz afiszuje się ze swoimi poglądami politycznymi – wskazuje Karnowski.
Największą miłością Lisa jest oczywiście Donald Tusk. Wrócił do Polski, bo uznał, „że jego psim obowiązkiem jest wyrwać Polskę ze szponów PiS. Projekt jest realizowany i wydaje mi się, że ma wielkie szanse. Gdyby nie Tusk, bylibyśmy absolutnie w dupie, nie mielibyśmy żadnych szans”. I nieważne, że nie pokazał żadnego pomysłu, programu. O tym pomyśli się później. „Najpierw obrońmy Polskę przed bezdyskusyjnym złem, a później będziemy się zastanawiać, co robić potem” – zapowiada. Tak właśnie widzi świat – podsumowuje Karnowski.
Z artykułu Stanisława Janeckiego dowiadujemy się co przeszkadza obecnej opozycji w podjęciu realnej walki o wyborcze zwycięstwo. Swoją listę rozpoczyna od Donalda Tuska, wskazując, że to lider opozycji jest jej największym problemem.
To numer jeden w rankingach nieufności. Nie ufa mu nie tylko większość badanych (58 proc. w badaniu CBOS w marcu 2023 r.), lecz także liderzy i politycy innych opozycyjnych partii. Dlatego odrzucili jego ideę jednej listy. Trafnie uznali, że to pomysł na wzmocnienie samego Tuska, a nie opozycji. Autor podkreśla: Tusk to polityk mający na koncie najwięcej niezrealizowanych obietnic i najczęściej sam sobie zaprzeczający, że je składał […]. Tusk to polityk fatalnie obciążony podporządkowaniem Polski Niemcom i Rosji. Przewiduje też, że Donald Tusk to polityk, który bez mrugnięcia okiem cofnie wszystkie zdobycze socjalne, a w razie potrzeby podniesie podatki i przyjmie nowe obciążenia nałożone przez Komisję Europejską. […] interes Polski będzie zawsze przegrywał z interesem „europejskim”.
Jako drugą przyczynę Janecki wskazuje Jarosława Kaczyńskiego: Lider obozu rządzącego, od lat dotrzymujący słowa i realizujący plany wprowadzenia Polski do grupy najbogatszych państw Europy, mający przy tym nie tylko wizję przyszłości, lecz także potrafiący realizować szczegółowe plany […]. Kaczyński jest przede wszystkim gwarantem dla społeczeństwa, że nic złego czy niebezpiecznego się nie zdarzy. […] o ile Donald Tusk jest najsłabszym ogniwem, gdy chodzi o przywództwo opozycji, to Jarosław Kaczyński jest najsilniejszym ogniwem po stronie rządzących. Dlatego jest tak brutalnie atakowany.
Publicysta Jan Rokita tłumaczy natomiast jak przebiegało na Węgrzech pilne wprowadzanie pakietu poprawek legislacyjnych, niweczących znaczną część reform systemu sprawiedliwości. Cofnięcie reform z 2012 r. jest dziełem minister sprawiedliwości Judit Vargi, która od kilku miesięcy negocjowała całą rzecz z unijnym komisarzem ds. sprawiedliwości – Walończykiem Didierem Reyndersem. W czwartek 27 kwietnia Varga obwieściła na Facebooku, że „dostaliśmy zielone światło od Brukseli”. Inaczej, niż działo się to nie tak dawno w Polsce, węgierska minister nie próbowała udawać, że projekt cofnięcia reform jest „suwerenną decyzją rządu”, ale otwarcie cieszyła się z tego, iż to z Komisji Europejskiej w końcu dostała tekst, który ma przyjąć węgierski parlament. I najwyraźniej ekipa Orbána chciała uniknąć jakichś nadmiernych roztrząsań czy debat nad niewygodnym projektem - czytamy.
W tygodniku przeczytać można również komentarze do bieżących wydarzeń pióra Bronisława Wildsteina, Jana Pietrzaka, Dominika Zdorta, Samuela Pereiry czy Marty Kaczyńskiej-Zielińskiej.
Więcej w nowym numerze tygodnika „Sieci”. Artykuły z bieżącego wydania dostępne są online w ramach subskrypcji Sieci Przyjaciół: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/wydanie-biezace
- 11/05/2023 16:27 - Nasi... najdrożsi - urzędowi liderzy
- 11/05/2023 08:06 - Zmarła Krystyna Łubieńska
- 10/05/2023 16:06 - Królewiec, a nie Kaliningrad
- 10/05/2023 15:22 - Radio Gdańsk z nową ramówką i kampanią informacyjną
- 09/05/2023 09:40 - Gdańsk Miastem Równości – propaganda, manipulacje i kłamstwa
- 06/05/2023 14:38 - 78 rocznica oswobodzenia KL Stutthof
- 04/05/2023 11:53 - Tomasz Rakowski: Mamy lepszą wizję Gdańska
- 03/05/2023 18:24 - Koncerty plenerowe w ramach 2. edycji Festiwalu Kultury Utraconej
- 02/05/2023 13:12 - Rodzinne warsztaty z okazji Narodowego Dnia Trzeciego Maja
- 30/04/2023 16:54 - Inauguracja 2. edycji Festiwalu Kultury Utraconej